Za co Polska oddała pierwiastek?

Aktualizacja:
Polscy negocjatorzy na szczycie w Brukseli zrezygnowali z systemu pierwiastkowego, w zamian za dłuższe trwanie ustaleń z Nicei i dodatkową możliwość blokowania tak zwanym mechanizmem z Joaniny. Tymczasem TVN24 ustaliła, że w konkluzjach szczytu nie ma żadnego mechanizmu pozwalającego Polsce na blokowanie decyzji.
Inga Rosińska o kontrowersjach wokół szczytu w BrukseliTVN24

Polscy negocjatorzy zrezygnowali z systemu pierwiastkowego, w zamian za dłuższe trwanie ustaleń z Nicei i możliwość blokowania tak zwanym mechanizmem z Joaniny. Jak sprawdziła TVN24, opisany w konkluzjach szczytu mechanizm z Joaniny może jednak nie pozwolić Polsce na skuteczne blokowanie decyzji.

- Polska została radykalnie wzmocniona – mówił po szczycie w Brukseli premier Jarosław Kaczyński i wyjaśniał, że dzięki "Joaninie" Polska z jednym dużym krajem może zastosować procedurę blokowania.

Dopóki konkluzje ze szczytu nie pojawiły się na stronie internetowej Rady UE, nie było wiadomo, jak dokładnie ma ten „wzmocniony“ mechanizm z Joaniny funkcjonować. Wiadomo było jedynie, że będzie mógł być uruchomiony po roku 2017, kiedy będzie już obowiązywał niekorzystny dla Polski system podwójnej większości.

Tymczasem sprawdziliśmy, że konkluzje szczytu we fragmencie opisującym mechanizm z Joaniny odsyłają do projektu Konstytucji - artykuł [I-25(2)] - a projekt Konstytucji odsyła do „regulaminu wewnętrznego rady“ (pkt 11). To wyjątkowo złe rozwiązanie, bo w praktyce uniemożliwia opóźnianie decyzji bez zgody innych.

Regulamin Rady UE (pkt 11) przewiduje bowiem, że gdy jedno państwo nie zgadza się na opóźnienie głosowania nad decyzją i dostanie poparcie zwykłej większości państw, proces decyzyjny zostaje „odwieszony“ i następuje głosowanie niekorzystnej decyzji.

W ten sposób nie usunięto „wady pierworodnej“ tego mechanizmu, która sprawia, że jest on niezwykle trudny do zastosowania. Tak trudny, że użyto go - według naszych informacji - tylko raz w historii UE.

Bo sam mechanizm z Joaniny to nie nowość. Istnieje już obecnie, ale z ostrzejszymi warunkami stosowania i Polska nie mogłaby go uruchomić jedynie z Francją, lecz potrzebowałaby więcej sojuszników. To udało się zmienić. Według konkluzji szczytu, "hamulec bezpieczeństwa" po 2017 roku będzie można zastosować, jeśli wystąpią o to kraje reprezentujące co najmniej 19 proc. mieszkańców UE, czyli, jak mówił prezydent Lech Kaczyński, tyle ile dziś mają Polska i Francja.

Problemem „Joaniny“ nie jest jednak liczba krajów czy ludności potrzebna do zablokowania decyzji, ale właśnie zapis w „regulaminie wenętrznym rady“.

Tę wadę znali ci wszyscy, którzy mieli z nim do czynienia wcześniej w UE. Pytanie, czy wiedział o niej także polski rząd? A może w konkluzjach szczytu znalazło się mniej, niż spodziewali się polski premier i prezydent ?

Mechanizm z Joaniny jest także przewidziany w projekcie nowego traktatu na lata 2014-2017. Trudniej go uruchomić, bo trzeba zebrać kraje reprezentujące 26,25 proc. ludności. Z powodu odniesienia do regulaminy rady UE, jest równie trudny do użycia. W tym okresie problem z „Joaniną“ nie jest jednak tak istotny, bo chociaż obowiązywać już będzie niekorzystny dla Polski system podwójnej większości, to jednak protestujące przeciwko jakiejś decyzji państwo, które nie zbierze mniejszości blokującej, będzie mogło zażądać policzenia głosów według korzystnego dla Polski systemu z Nicei.

Według informacji TVN24, Polska przestała walczyć o pierwiastek już w pierwszych godzinach szczytu i ostatecznie zgodziła się na wprowadzenie od 2017 r. systemu tzw. podwójnej większości, który według analiz rządowych zmniejsza o około połowę możliwości blokujące Polski w stosunku do Niemiec. Na zmianie systemu liczenia głosów najwięcej zyskują Niemcy. Swoją pozycję umacniają także pozostałe 3 największe państwa UE (Francja, W. Brytania i Włochy).

Niemcy zgodziły się poczekać na korzystny system do 2017 r., bo później da im na lata przewagę nad pozostałymi krajami UE. Jak widać, Polska nie otrzymała w zamian żadnego poważnego zabezpieczenia.

Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24