Problemy państwa Szkurłatów ze Stąporkowa zaczęły się w 2012 roku, kiedy po nieudanej inwestycji wpadli w spiralę długów. - Niespłacony jeden kredyt, brało się drugi - wyjaśnił Wojciech Szkurłat, który korzystał z tzw. chwilówek.
Rozwiązaniem miał być ostatni kredyt. - Dostaliśmy 30 tys. do ręki na pół roku. Po pół roku mieliśmy oddać 51 200 zł - dodała Lidia Szkurłat.
Nowi właściciele
Pożyczki pod zastaw mieszkania udzielił Marcin P., gdański przedsiębiorca. Zgodnie z umową został on dopisany do księgi wieczystej jako współwłaściciel. Mimo że Szkurłatowie spłacili niemal cały dług, odsetki wciąż rosły. Marcin P. żądał coraz więcej pieniędzy i zastraszał małżeństwo, że odbierze mieszkanie.
W końcu pożyczkodawca sprzedał mieszkanie, a do drzwi państwa Szkurłatów w asyście policji zapukali nowi właściciele. Nie mieli ze sobą wyroku sądu, ani nie towarzyszył im komornik. Wymienili zamki i chcieli pozbyć się małżeństwa z lokalu.
Kilka godzin później zaproponowali Szkurłatom odkupienie mieszkania za kolejne 70 tys. złotych.
Co najmniej cztery rodziny
Po reportażu "Blisko ludzi" TTV sąd w zaledwie jeden dzień wydał decyzję, na mocy której do zakończenia postępowania nakazał opuszczenie mieszkania przez nowych nabywców.
Jak ustalił reporter TTV, w podobnej sytuacji są jeszcze co najmniej cztery rodziny.
Więcej na stronie TTV "Blisko ludzi"
Autor: pk/kka / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV