"Miała może 9 lat. Kazali jej siostrzeńcowi ją zgwałcić. Zabili oboje". Bestialstwo Serbów, niemoc Holendrów

[object Object]
Muzułmanie szukali schronienia w bazie wojsk ONZ w enklawie Srebrenicy. Tysiące z nich znalazły tam tylko śmierćArchiwum Reuters
wideo 2/4

Najstraszniejsze były noce. W ciszy przerywanej tylko szeptami modlitw, między tysiącami kobiet, dzieci i starców śpiących pod gołym niebem u bram holenderskiej bazy chodzili żołnierze Mladicia. Palili papierosy, mieli broń. Szukali młodych dziewcząt. Gdy którąś wybrali, dwóch chwytało ją za nogi. Trzeci zaczynał gwałcić. Nigdzie nie odchodzili. Robili to w miejscu, w którym leżała. Wśród wrzasków i płaczu ofiar, skulone ze strachu matki zatykały usta płaczącym dzieciom i prosiły Boga: nie pozwól, bym była następna.

[Opisy zawarte w tekście są wyjątkowo brutalne. Wszystkie jednak – za zgodą kobiet, które się nimi podzieliły – zostały udostępnione w sieci. Spisywano je od 1995 roku. Ostatni pojawił się w lipcu ubiegłego roku. Te świadectwa wojny w byłej Jugosławii wciąż pomagają prokuratorom w Hadze w prowadzeniu najważniejszych śledztw kryminalnych przeciwko zbrodniarzom wojennym od czasu procesów norymberskich.]

Sezon łowów się rozpoczął. Atakowani są nie tylko ci rzekomo należący do bośniackich oddziałów. Nie oszczędza się dzieci i kobiet. Także tych ciężarnych. Ludzie są zabijani, inni torturowani. Odcina im się uszy. Niektóre kobiety gwałci. zeznanie holenderskiego żołnierza po powrocie ze Srebrenicy 17 lipca 1995 roku (fragment raportu dla Sekretarza Generalnego ONZ z sierpnia '95)

Kobiety zostały same

– Pięknie... Te dobre trzymajcie tam. Używajcie sobie – mówił do swoich podwładnych dowódca bośniackich Serbów, Ratko Mladić, obserwując tysiące młodych Muzułmanek. Był 12 lipca 1995 roku. Generał stał w tłumie uchodźców u bram bazy UNPROFOR-u – Sił Obronnych ONZ. W niej zmieściły się 4 tys. osób. Kolejne 24 tys. stały bezradne na otwartej przestrzeni.

Wieczór wcześniej Mladić zakończył negocjacje z Holendrami. Ich dowództwo zgodziło się, by wywiózł z bazy wszystkich mężczyzn. Serb tłumaczył, że wśród nich ukrywają się muzułmańscy żołnierze i musi ich wytropić, bo są winni śmierci wielu jego pobratymców. Kobiety i dzieci – obiecał – będą miały spokój. Negocjacje przypieczętował toast wzniesiony rakiją.

Uchodźcy w enklawie Srebrenicy w 1995 r.
Uchodźcy w enklawie Srebrenicy w 1995 r.Archiwum Reuters

12 lipca nastąpiło trwające wiele godzin rozdzielanie rodzin. Mężczyźni, chwilami wypychani z bazy przez Holendrów, wędrowali do autokarów podstawionych przez Serbów. Wieczorem już ich nie było.

Nedżida Sadiković, która wiele lat później, w czasie jednego z procesów w Hadze przytoczyła słowa Mladicia z tamtego lipcowego poranka, wiedziała, co wkrótce się stanie. Usłyszała wtedy jeszcze jedno zdanie: "Będzie krwi po kolana".

Zarfa Turković; wyznanie z 1995 roku

Serbowie chodzili między nami. Było ich trzech. Wybrali jedną z dziewczyn. Dwóch uniosło w górę jej nogi, trzeci zaczął gwałcić. Płakała i wzywała pomocy. Wszyscy milczeli. Nikt się nie ruszał. Zatkali jest usta szmatą. Wtedy słyszeliśmy już tylko łkanie. Gdy skończyli, odeszli. Ja tylko udawałam, że śpię. Za bardzo się bałam, że gdy zasnę, zabiją mnie i moje dzieci.

Jej 19-letnia siostra Fetima potwierdziła tę opowieść. Powiedziała, że trzymała w rękach jedno z dzieci Zarfy, mając nadzieję, że żołnierze jej nie wykorzystają, myśląc, że jest matką. Następnego dnia dwóch Serbów podeszło do patrolu ONZ. – Kazali im opuścić broń i rozebrać się do bielizny. Holendrzy zrobili to od razu. Straciliśmy całą nadzieję. Wtedy zrozumieliśmy, że UNPROFOR jest niczym.

Kada Hotić, wyznanie z 2007 roku

Po lewej stronie drogi do bazy było wysokie ogrodzenie. W tłumie ludzi nagle usłyszałam wrzaski. Kobieta, której nie mogłam dojrzeć, błagała: "Zostawcie ją, ona ma tylko dziewięć lat". Nie wiem, czy Holendrzy tam byli, ale oni cały czas poruszali się w tłumie przed bazą. Potem ludzie powiedzieli mi, że Serbowie zgwałcili dziewczynkę.

Lasy Srebrenicy. Muzułmanie pojmani przez Serbów
Lasy Srebrenicy. Muzułmanie pojmani przez SerbówArchiwum Reuters

W opisach gwałtów i morderstw, których bośniaccy Serbowie dokonywali w Srebrenicy, często gdzieś w tle pojawia się niebieski hełm i sylwetka żołnierza ONZ. On z reguły obserwuje. Nigdy nie pomaga, a miał bronić.

Gdy 6 lipca 1995 roku serbskie wojska rozpoczęły ostrzał enklawy Srebrenicy, ok. 30 tysięcy ludzi opuściło domy i ruszyło w kierunku holenderskiej bazy we wsi Potoczari. W enklawie trzy lata wcześniej ogłoszonej tzw. strefą bezpieczeństwa, cywilom nic nie miało grozić. Bośniaccy Muzułmanie wiedzieli jednak, że Zachód Serbów nie powstrzyma. Jedynym ratunkiem było – jak wierzyli – dostanie się pod ochronę 400 żołnierzy UNPROFOR-u. Ci mieli mandat wspólnoty międzynarodowej zezwalający na obronę cywilów w chwili, w której zagrozi im niebezpieczeństwo. To tam jednak, w ciągu pięciu dni między 12 a 16 lipca, rozegrał się największy dramat humanitarny w Europie od zakończenia II wojny światowej.

United Nothing. Graffiti na ścianie budynku w bazie Potoczari w enklawie Srebrenicy narysowane ręką jednego z uchodźców w 1995 r.Wikimedia Commons

O 8 tys. muzułmańskich mężczyzn i chłopców zabitych przez Serbów w masowych egzekucjach i w czasie ucieczek przez lasy mówi się zawsze, gdy wspomina się największą tragedię wojny w byłej Jugosławii. O setkach zgwałconych i zamordowanych w Srebrenicy kobiet i dzieci - prawie nigdy, a to z tych opowieści wyłania się obraz upiornie obojętnego i zastraszonego Zachodu.

Ramiza Gurdić; wyznanie z 2007 roku

Jednego dnia widziałam Serbów zabijających chłopca. Miał może 10 lat. Serbowie mieli na sobie holenderskie mundury. Chłopiec siedział na kolanach mamy. Ona na ziemi. Nie mogła się ruszać. Jeden z Serbów podszedł do nich i zabił chłopca. Odciął mu głowę. Zrobił to na jej kolanach. Wszystko to działo się w obecności holenderskich żołnierzy. Stali blisko. Patrzyli i wydawali się zupełnie obojętni. Kobieta zaczęła krzyczeć, błagała o pomoc, patrzyła na nich. Odezwał się tylko jeden. Powiedział: "Nie, nie, nie".

(...)

Widziałam też kobietę w ciąży. Serbowie przebili jej brzuch. Gdy umierała, rozcięli go i wyjęli dwoje dzieci. Jeszcze żyły. Długo je zabijali. Było tam kilku Serbów i wielu Holendrów, którzy chodzili za nimi. Jestem prawie pewna, że mieli broń, ale nic nie zrobili.

Ekshumacje zwłok w Srebrenicy po wojnie w Bośni
Ekshumacje zwłok w Srebrenicy po wojnie w BośniArchiwum Reuters

Po wojnie hascy prokuratorzy stanęli przed zadaniem stworzenia aktów oskarżenia wobec katów ze Srebrenicy i mimo tak zatrważających zeznań ofiar wiedzieli, że lepiej będzie, jeżeli nie oprą się tylko na nich. W tragedii z lipca 1995 roku zeznania holenderskich żołnierzy misji ONZ miały dodatkową wartość, stanowiły bowiem równoczesne, choć nie wyrażone jasno, częściowe wyznanie winy, przyznanie się do niemocy. Holandia przez ponad 10 lat uchylała się od odpowiedzialności za tragedię, a zeznania wojskowych stanowiły rzadkość. Dwaj lekarze z misji UNPROFOR, przebywający w Srebrenicy w połowie lipca 1995 roku, 12 lat później opowiedzieli jednak m.in. o tym, jak "pojawili się w miejscu, w którym dwóch Serbów gwałciło kobietę".

Dziewczyna leżała na jakimś materacu. Pod nią była ogromna kałuża krwi. Na nogach miała rany. Była w zupełnym szoku. Wyglądała, jakby zwariowała. Inni ludzie to widzieli, ale byli zbyt przerażeni, żeby pomóc. Dalej stała większa grupa Serbów. Ludzie z przerażenia się wieszali. Inni nocami opowiadali o tym, co widzieli.

Inny patrol trafił na zwłoki młodej dziewczyny. Powiesiła się na gałęzi. – Powiedziano nam, że miała 14 lat. Odebrała sobie życie po tym, jak zgwałcono ją i jej 12-letnią kuzynkę.

To m.in. te zeznania pozwoliły trybunałowi w Hadze na skazanie do tej pory 14 serbskich żołnierzy i ich dowódców za popełnienie w Srebrenicy zbrodni ludobójstwa, zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości. Doprowadziły też w końcu do powstania raportu niezależnej komisji, która miała zbadać winę Holendrów za wydarzenia z 1995 roku. Raport zlecony przez holenderski rząd doprowadził w 2002 r. do dymisji ówczesnego gabinetu. Rok temu – 16 lipca 2014 roku – sąd w Hadze w jednym z procesów wytoczonych holenderskiemu państwu przez krewnych ponad 300 ofiar ludobójstwa – uznał "odpowiedzialność cywilną" Holandii za masakrę. Równocześnie jednak stwierdził, że Holendrzy nie musieli ujawniać zbrodni wojennych popełnianych w tamtych dniach, bo "nie powstrzymałoby to ludobójstwa". Żołnierzy UNPROFOR-u nie wolno też zmuszać do zeznań – dodano w uzasadnieniu werdyktu.

Munira Szubaszić; wyznanie z 2007 roku

Mladić pozwolił wybierać (żołnierzom) młode kobiety i dziewczęta. Gwałcono je. Często odbywało się to na oczach wszystkich. Często dzieci widziały gwałty na swoich matkach. Wszyscy to widzieli. Holendrzy byli pośród nas, nie mogli tego nie widzieć. Raz gwałcono kobietę. Jeden z nich po prostu stał i patrzył. Miał na uszach walkmana. Widziałam też jeszcze straszniejsze rzeczy. Wszystko działo się w bezpośredniej bliskości bazy. Na przykład była dziewczynka. Miała może dziewięć lat. Kazali jej siostrzeńcowi ją zgwałcić. On mógł tego nawet nie rozumieć. Był dzieckiem. Zabili ich oboje. Wszystko to widziałam na własne oczy, tak jak widziałam wielu innych zabitych ludzi. Niektórym poderżnięto gardła. Innym obcięto głowy.

Sabra Kolenović, wyznanie z 2008 roku

Przewieziono nas do jednej z fabryk. Tam Serbowie szukali konkretnej dziewczyny. Pytali o nią. Znali ją sprzed wojny. Mama bała się, że może chodzić o moją siostrę i zakryła jej twarz szalem. Zabierali wiele dziewcząt. Wszystkie były gwałcone. Jednej z nich, pamiętam, już nigdy nie zobaczyłam. W nocy z 12 na 13 lipca grupa serbskich żołnierzy zabrała moją matkę. Została zgwałcona. Nie udało jej się wyzdrowieć. Rok później zmarła na raka macicy. Miała 37 lat.

Cała nowożytna historia prowadzenia przez ludzkość wojen - nawet hekatomba II wojny światowej - nie doprowadziła żadnych konkretnych państw ani organizacji międzynarodowych do pełnego przemyślenia tego, jaki los spotykał wtedy i później kobiety, które – okaleczone psychicznie i fizycznie – częściej niż mężczyźni wojny po prostu przeżywały.

Zmieniło się to dopiero w 1993 roku. W pierwszym okresie wojny w byłej Jugosławii specjalny wysłannik ONZ w Bośni – Tadeusz Mazowiecki upomniał się o prawa kobiet. Słuchając opowieści ludzi, którzy mówili o pierwszych gwałtach, morderstwach i trwających już w 1992 roku czystkach etnicznych dokonywanych na Muzułmanach przez Serbów we wschodniej Bośni, doprowadził do tego, że międzynarodowy trybunał karny w 1993 roku zdecydował po raz pierwszy: gwałt to zbrodnia przeciwko ludzkości i zbrodnia wojenna.

H.M.; wyznanie z 2014 roku

12 lipca dotarliśmy do Potoczari. Mąż był chory. Nie mógł chodzić i nie doszliśmy do bazy. Dlatego zatrzymaliśmy się w jednym z opuszczonych domów. Weszli tam Serbowie. Zapytali, dlaczego tu jesteśmy. Powiedziałam, że mąż nie chodzi. Potem wrócili. Jeden z nich otworzył drzwi pokoju i powiedział: "Muszę z panią porozmawiać". Wyszłam. Zostawiłam męża. Zaprowadził mnie do pokoju. Miał może 20 lat. Powiedział, żebym się rozebrała. Ja na to, że mogłabym być jego matką. On powiedział, że jest miesiąc na froncie i musi. Zgwałcił mnie. Wróciłam do męża, położyłam się obok niego i powiedziałam, co się stało. Trzęśliśmy się ze strachu. Nigdy nie myślałam, że można tak się bać. (...) Po wojnie nie miałam pieniędzy, by się wyprowadzić. Zostaliśmy w Srebrenicy. Czasem muszę mijać dom, w którym mnie zgwałcono. Do dziś się boję. To pierwszy raz, gdy o tym mówię. To była najcięższa noc w moim życiu.

Jedną z ostatnich kobiet ze Srebrenicy, które odważyły się podzielić swoją historią, jest H.T. Jej historia została opisana w lipcu 2014 roku przez organizację Justice Report.

Nocą wybuchały granaty. Słychać było strzały. Mąż i kuzyni uciekli do lasu. Mnie kazali iść do bazy. Poszłam z dwójką dzieci. Byłam 40 dni po drugim porodzie. Dotarłam do fabryki akumulatorów (we wsi Potoczari, niedaleko bazy). Tam ludzie mdleli z wycieńczenia. Nie miałam nic do jedzenia i picia, nie mogłam nakarmić dziecka. Cały czas płakało. Pojawili się serbscy i holenderscy żołnierze. Był też tłumacz. Powiedziałam mu, że nie mam pokarmu dla dziecka. Przyszła noc. Poszłam nad strumień znaleźć owoce, ale zobaczyłam w wodzie zwłoki. Przestraszyłam się i wróciłam. Rano wrócił tłumacz. Powiedział: "Jest dla ciebie pokarm". Kazał mi iść za sobą. Syn został. Wzięłam malucha. Potem powiedział mi, żebym poczekała w pokoju, zaraz ktoś przyjdzie z jedzeniem. Nagle za mną pojawiła się ręka i poczułam uderzenie w głowę. Straciłam przytomność. Potem usłyszałam płacz. Było wiele godzin później. Mój syn łkał i prosił: "Mamo, wstań, krew ci leci...". Spojrzałam między nogi. Byłam cała we krwi. Leżałam na ziemi w fabryce. Nie mogłam się podnieść. Obudziłam się dopiero w szpitalu (kilka dni później). Lekarz przyniósł moje dziecko. Położył mi je na piesiach. Boże, tak pięknie pachniało. Taką niewinnością. I było tak pełne życia.

20 lat po wojnie

Tego, co stało się w Srebrenicy między 12 a 16 lipca 1995 roku, przez wiele lat nikt nie mógł pojąć. Do dziś zresztą wiele osób wciąż nie pojęło.

W Bośni żyją dziś obok siebie trzy narody - Boszniacy (Muzułmanie), Serbowie i Chorwaci. Srebrenica leży w autonomicznej Republice Serbskiej, w której władzę sprawują Serbowie. Ich lider – prezydent RS Milorad Dodik – neguje ludobójstwo 1995 roku.

Jednak co najmniej kilkanaście procesów wytoczonych po wojnie w Bośni i w Hadze dotyczyło udziału w ludobójstwie Serbów wciąż żyjących w Srebrenicy i jej okolicach. Kobiety, które nigdy z niej nie wyjechały, opowiadają, że czasami zdarza im się mijać na ulicach swoich katów. Czasami – choć nie mogą być tego pewne – mają wrażenie, że widzą ludzi, którzy mogli zabijać w lasach ich mężów, braci i synów.

Widzą ich zresztą co roku, bo władze autonomicznej Republiki Serbskiej zapewniają ochronę w czasie uroczystości w Srebrenicy.

Od zakończenia wojny nie tylko w Srebrenicy, ale też w całej Bośni w domach wraz ze swoimi matkami, babciami i siostrami dorosło pokolenie młodych mężczyzn. Znają historię swych ojców. Wiedzą też, czego doświadczyły ich matki.

Przytoczone opowieści pochodzą z raportów organizacji praw człowieka, Departamentu Stanu USA oraz dokumentów sądowych ONZ-owskiego trybunału ds. zbrodni wojennych.

Autor: Adam Sobolewski/mtom / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Reuters/Wikimedia Commons

Tagi:
Raporty: