Zamach paliwem dla prawicowych partii. Amerykańska prasa cytuje Błaszczaka


Zamach w Nicei daje jeszcze więcej paliwa partiom prawicowym, na których sztandarach znajdują się hasła antyimigranckie i antymuzułmańskie - pisze "The New York Times". Amerykański dziennik przytacza w tym miejscu choćby słowa polskiego ministra spraw wewnętrznych, Mariusza Błaszczaka o "ideologii multikulti", która jego zdaniem przyczyniła się do tragicznych wydarzeń na południu Francji.

Jak wskazuje gazeta, trzeci atak terrorystyczny we Francji w ciągu ostatnich 17 miesięcy, którego tym razem dopuścił się Tunezyjczyk mieszkający od kilku lat w kraju nad Sekwaną, jest używany przez skrajnie prawicowe ruchy, a także antyimigranckie, populistyczne partie jako pożywka dla argumentu, że islam stanowi śmiertelne zagrożenie dla europejskich społeczeństw. A że trafia to do ludzi, zdaje się potwierdzać ograniczenie imigracji, Brytyjczycy głosujący za opuszczeniem Unii Europejskiej oraz rosnąca popularność Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych.

Le Pen rośnie w siłę

Szef antyunijnej i antyimigranckiej Partii Wolności Geert Wilders używa mocnej retoryki i wskazuje, że "to wojna". - To się nie zatrzyma dopóki nie zamkniemy naszych granic dla islamu i nie przestaniemy islamizować naszych społeczeństw - napisał na Twitterze holenderski deputowany, którego ugrupowanie zyskuje w sondażach.

Tymczasem we Francji na całego trwa już walka kandydatów o zwycięstwo w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. O czym przekonuje się cieszący się już i tak małą popularnością prezydent Francois Hollande. Socjalista po wydarzeniach w Nicei znalazł się w ogniu pytań o kwestie związane z bezpieczeństwem obywateli. Prezydenta punktują zarówno członkowie centroprawicy jak i skrajnie prawicowego Frontu Narodowego.

Jego szefowa Marine Le Pen w piątek powiedziała nawet, że Hollande nie zrobił "absolutnie nic", aby uchronić Francję przed islamskim terroryzmem.

Polacy i Węgrzy pełni obaw

Wzrost popularności w najbliższych wyborach będą chciały także wykorzystać i przetestować antyimigracyjne partie w Niemczech i Austrii. Prawicowy populizm obejmuje również coraz większą część Europy Środkowej i Wschodniej, zwłaszcza w obliczu ubiegłorocznego kryzysu migracyjnego, który doprowadził do pojawienia się na kontynencie ponad miliona azylantów - wskazuje "The New York Times".

W tych wszystkich miejscach w szybkim tempie do dyskursu politycznego trafił także zamach w Nicei.

- To była jedna z najbardziej znanych miejscowości wypoczynkowych w Europie, zdjęcia były przerażające, a to wzmacnia ogólny brak poczucia bezpieczeństwa. Wykorzystują to populistyczne partie - wskazuje w rozmowie z amerykańskim dziennikiem Mark Leonard, dyrektor think-tanku Europejska Rada Spraw Zagranicznych (ECFR).

- Dodają (prawicowe partie - red.) do swoich idei, że rządzący w danych krajach nie są w stanie kontrolować wydarzeń, co doprowadza do sytuacji w której jesteśmy zagrożeni - podkreśla.

Niedawne badania przeprowadzone przez Pew Research Center pokazały, że kryzys uchodźczy i groźba terroryzmu silnie weszły do umysłów wielu Europejczyków. W ośmiu z dziesięciu krajów Starego Kontynentu ponad połowa badanych stwierdziła, że obecność uchodźców - głównie z Syrii, Iraku i innych ubogich oraz pogrążonych w wojnie krajów muzułmańskich - zwiększa prawdopodobieństwo terroryzmu w ich kraju.

Największe obawy występują w Polsce i na Węgrzech.

Mocne słowa Błaszczaka

Zdaniem polskiego ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka po zamachu w Nicei stało się jasne, że "poprawność polityczna, która króluje na zachodzie Europy i ideologia multikulti, przynosi swoje tragiczne rezultaty". Polityk Prawa i Sprawiedliwości skrytykował także reakcję po wcześniejszych atakach w Paryżu.

"Oni nic nie nauczyli się po zamachach terrorystycznych we Francji i w Brukseli, na ich siłę wybuchli płaczem - mówił Błaszczak nawiązującym tym samym do łez szefowej unijnej dyplomacji Federici Mogherini. - Musimy skupić na zapewnieniu ludziom bezpieczeństwa - podkreślił.

Jak mówił Mariusz Błaszczak, trzeba naśladować Polskę i Węgry, które nie wpuszczają do swoich krajów migrantów, zapobiegającym tym samym potencjalnym przestępstwom. - My w przeciwieństwie do Europy Zachodniej nie doświadczamy takich problemów. Nie mamy dzielnic, w których obowiązuje inne prawo niż polskie. Nie mamy wydzielonych stref, do których nie może wejść polska policja - wyliczał minister.

"The New York Times" wspomina także o pomyśle Pawła Kukiza. Lider ugrupowania Kukiz'15 wystąpił z propozycją przeprowadzenia referendum, w którym Polacy mieliby udzielić odpowiedzi na pytanie, czy zgadzają się przyjmować uchodźców.

Referendum na Węgrzech

To nie jest zresztą odosobniony pomysł. Takie referendum jesienią tego roku ma zostać przeprowadzone na Węgrzech, gdzie tamtejszy premier Wiktor Orban, jako pierwszy z europejskich liderów, podjął decyzję o budowie ogrodzenia na granicy. Tak, aby powstrzymać falę imigrantów. Szef węgierskiego rządu sprzeciwia się także obligatoryjnemu, kwotowemu podziałowi ludzi napływających spoza Europy.

Referendum na Węgrzech ma się odbyć 2 października, czyli dokładnie w ten sam dzień, w którym zaplanowano powtórkę wyborów prezydenckich w Austrii. O fotel głowy państwa powalczą były szef Partii Zielonych oraz skrajnie prawicowy polityk, Norbert Hofer.

Jak wskazuje ponadto gazeta, nawet w zamożnych i konserwatywnych Niemczech polityka uległa rozbiciu. Skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec w sondażach od dłuższego czasu przekracza próg wyborczy na poziomie 5 proc. Badania dają jej 9-12 proc. poparcia, co oznacza, że ugrupowanie zdobędzie mandaty w przyszłorocznych wyborach do Bundestagu.

Z drugiej strony, należy zauważyć, że od czasu brytyjskiego referendum nieznacznie wzrosło wsparcie dla kanclerz Angeli Merkel i jej konserwatywnego rządu. Powodem tego jest dostrzeżenie przez społeczeństwo następstw gospodarczych i politycznych głosowania za Brexitem. Kanclerz Merkel nadal jest jednak powszechnie obwiniana za prowadzenie polityki, która pozwoliła na napływ do kraju dużej części z miliona imigrantów.

Nowy rząd na Wyspach

Wyzwań nie brakuje także przed nową premier Wielkiej Brytanii Theresą May. W szczególności dotyczą one zrównoważenia chęci do utrzymania dostępu do jednolitego rynku europejskiego z jednoczesnym wymogiem pozostawienia otwartych granic, które pozwolą obywatelom krajów Unii Europejskiej swobodnie żyć i podróżować na Wyspach.

Ograniczenie imigracji do Wielkiej Brytanii było bowiem jednym z najsilniejszych motywów obywateli do głosowania za opuszczeniem Unii Europejskiej, a zamachy na południu Francji zdają się tylko podsycać pragnienia wprowadzenia kontroli na granicach.

"The New York Times" idzie jednak krok dalej i po zbrodni w Nicei stawia także pytania dotyczące przyszłości całej strefy Schengen.

Autor: mb/kk / Źródło: The New York Times

Raporty: