Wrócił do życia po 40 minutach śmierci klinicznej

Urządzenia do automatycznego masażu serca nie męczą się tak jak ludzie i mogą pracować wiele godzinWikipedia (CC BY SA) | PhilippN

Australijscy lekarze zdołali "ożywić" mężczyznę, który od 40 minut znajdował się w stanie śmierci klinicznej. Dokonali tego dzięki nowej technice resuscytacji i nowym urządzeniom.

Colin Fiedler z Melbourne doznał zawału serca. W drodze do szpitala stracił przytomność i wkrótce znalazł się w stanie śmierci klinicznej.

39-latek miał szczęście, że trafił do The Alfred Hospital, gdzie od dwóch lat prowadzone są testy nowej technologii resuscytacji, czyli podtrzymywania krążenia i oddechu. Jak piszą australijskie media, nowością są dwie maszyny, które zastępują ludzi w prowadzeniu masażu serca i sztucznym oddychaniu.

Automatyczne podtrzymanie życia

Jedna z nich automatycznie uciska klatkę piersiową pacjenta, a druga jest zminiaturyzowanym przenośnym płucosercem, które utrzymuje dopływ natlenowanej krwi do mózgu i innych kluczowych organów. Dzięki nim, pomimo tego, że Fiedler znalazł się w stanie śmierci klinicznej, przez 40 minut podtrzymano funkcjonowanie jego głównych narządów.

W tym czasie lekarze zdiagnozowali przyczynę jego zawału i mogli podjąć stosowne kroki. Ostatecznie udało się ponownie "uruchomić" serce i cały układ krwionośny 39-latka, który już wyszedł ze szpitala do domu bez trwałego uszczerbku na zdrowiu.

- Co mogę powiedzieć? Jestem ogromnie wdzięczny. Miałem wielkie szczęście - stwierdził Fiedler.

Autor: mk\mtom\k / Źródło: news.com.au

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA) | PhilippN