Bezprecedensowa rozmowa telefoniczna. Trump rozmawiał z prezydent Tajwanu


Prezydent elekt Donald Trump zerwał z obowiązująca od kilku dekad tradycją i przeprowadził w piątek rozmowę telefoniczną z prezydent Tajwanu Caj Ing-wen, co może zostało uznane przez Pekin za afront. Chińczycy wystosowali oficjalny protest. Trump rozmawiał również z przywódcami Afganistanu, Filipin i Singapuru.

Według komunikatu opublikowanego przez ekipę Trumpa, podczas rozmowy z prezydent Tajwanu "podkreślono bliskie związki ekonomiczne, polityczne i w dziedzinie bezpieczeństwa" między obu krajami. Prezydent Caj Ing-wen pogratulowała też Trumpowi zwycięstwa w wyborach, natomiast prezydent elekt pogratulował swej rozmówczyni, że kilka miesięcy temu została prezydentem Tajwanu.

Donald Trump w typowym dla siebie sposób poinformował o rozmowie z Caj Ing-wen w piątek wieczorem na Twitterze. "Prezydent Tajwanu ZADZWONIŁA DO MNIE dziś, by pogratulować mi zwycięstwa w wyborach prezydenckich" - napisał. Amerykańskie media donoszą, że Trump rozważał inwestycje hotelowe w Tajwanie na początku tego roku. Wysłał w tym celu swego przedstawiciela do Taoyuanu, jak informował miesiąc temu burmistrz tego tajwańskiego miasta.

"Ciekawe, że USA sprzedają sprzęt wojskowy za miliardy dolarów, a ja nie powinienem odbierać telefonu z gratulacjami" - napisał w drugim tweetcie amerykański prezydent elekt.

Informacja natychmiast pojawiła się na czołówkach amerykańskich mediów. Rozmowa Trumpa z Caj Ing-wen jest bowiem pierwszym oficjalnym kontaktem na najwyższym szczeblu między USA a Tajwanem.

Bezprecedensowy przypadek

Agencja AFP zwróciła uwagę, że nigdy prezydent elekt USA, a więc nie sprawujący jeszcze formalnie urzędu, nie rozmawiał bezpośrednio z przywódcą Tajwanu od czasu zerwania oficjalnych stosunków dyplomatycznych między obu krajami.

Stany Zjednoczone zerwały stosunki dyplomatyczne z Tajwanem w 1979 r., nawiązując je z komunistycznymi Chinami kontynentalnymi. Pekin uzależniał od tego nawiązanie stosunków z Waszyngtonem, bowiem traktuje Tajwan jako swoją zbuntowaną prowincję. Waszyngton utrzymuje jednak nadal nieoficjalne kontakty z rządem w Tajpej.

Co dalej ze stosunkami amerykańsko-chińskimi?

Reakcja Chin była taka, jakiej się spodziewano. Ministerstwo spraw zagranicznych w Pekinie złożyło formalny protest u "właściwych przedstawicieli strony amerykańskiej" w związku z rozmową. Chiński resort zaapelował też do USA o "ostrożne" podejście do kwestii Tajwanu, który Chiny uważają za swoją zbuntowaną prowincję, w celu "uniknięcia niepotrzebnych napięć". Wcześniej szef chińskiej dyplomacji Wang Yi obwinił władze Tajwanu za piątkową rozmowę. - Tajwan uprawia po prostu małostkowe gierki, ale nie jest w stanie zmienić zasady "jednych Chin", ukształtowanej przez społeczność międzynarodową. Wierzę, że nie zmieni to stosowanej od dawna przez rząd USA polityki jednych Chin - podkreślił na konferencji naukowej w Pekinie, o czym poinformowały państwowe media. Szef MSZ Chin przypomniał też, że Trump krótko po zwycięstwie w wyborach prezydenckich w USA rozmawiał z prezydentem Chin Xi Jinpingiem, co jego zdaniem "dało bardzo pozytywny sygnał w kwestii przyszłych relacji chińsko-amerykańskich". Na dodatek do rozmowy doszło w okresie napiętych relacji między Chinami a Tajwanem. Nowa prezydent Tajwanu Caj Ing-wen odmówiła uznania obowiązującej w polityce chińskiej idei "jednych Chin", czyli zakładającej istnienie tylko jednego państwa chińskiego, składającego się z Chin kontynentalnych, Hongkongu, Makau i Tajwanu.

[object Object]
"Świat się bardzo zepsuł w mijającym roku"tvn24
wideo 2/20

Autor: tmw, mk/mtom / Źródło: PAP