Tajemnica śmierci ambasadora. Dwa szturmy, Stevensa wynieśli Libijczycy?


Tuż po ostrzelaniu amerykańskiego konsulatu w Bengazi ambasador Chris Stevens uciekł do bezpiecznego pokoju, który zaczął wypełniać się dymem - pisze na swoich stronach CNN relacjonując atak na placówkę dyplomatyczną USA.

W pokoju znajdowali się wtedy ambasador, pracownik służby zagranicznej Sean Smith i oficer bezpieczeństwa, którego nazwiska CNN nie podaje. Byli oni już wtedy ostatnimi pracownikami placówki, którzy w tym czasie znajdowali się jeszcze na terenie kompleksu. Ze względu na "niesamowicie gęsty dym i ogień" zmuszeni oni zostali do opuszczenia tymczasowej kryjówki.

Uciekł i wrócił z posiłkami

Jedynym z tej trójki, któremu udało się uciec, był oficer odpowiedzialny za bezpieczeństwo. Wrócił on później do budynku z posiłkami i starał się uratować pozostałą dwójkę. Sean Smith już wtedy nie żył - zaczadzony dymem. Stevensa z kolei nie można było zlokalizować. 45 minut po tym, gdy padły pierwsze strzały (tuż przed 23 czasu lokalnego), personel odpowiedzialny za bezpieczeństwo próbował odbić konsulat, ale nieskutecznie. Drugą próbę podjęto o godzinie 23:20 - ta zakończyła się częściowym sukcesem, odbito główny budynek. - Właśnie wtedy dwóch kolejnych Amerykanów zginęło, a dwaj inni zostali ranni - powiedział CNN wysoki rangą przedstawiciel władz USA. Dopiero o godzinie 2:30 nad ranem, przy wsparciu libijskich sił bezpieczeństwa, udało się odbić cały kompleks. Miejsce pobytu Stevensa wciąż było wtedy nieznane.

Co działo się z ambasadorem?

Według jednej z wersji Libijczycy i gapie pomogli zanieść ambasadora do szpitala, jednak władze USA nie potwierdzają tej wersji.

Ziad Abu Zaid, lekarz dyżurny szpitala w Bengazi powiedział jednak agencji Reutera, że cywile przynieśli mężczyznę około 1 nad ranem i ktoś powiedział, że to Amerykanin. - Przybył w stanie zatrzymania krążenia. Reanimowałem go przez 45 minut, ale zmarł z powodu uduszenia wywołanego wdychaniem dymu - relacjonował lekarz. Jak sam mówi, dopiero później zorientował się, że ma do czynienia z ambasadorem USA.

- Nie jest jasny przebieg wypadków od czasu, gdy [Stevens - red.] został oddzielony od reszty grupy wewnątrz płonącego budynku do czasu, gdy poinformowano nas, że znajduje się w szpitalu w Bengazi - powiedział z kolei informator CNN. - Nie udało nam się go zobaczyć do czasu, gdy jego ciało zwrócono nam na lotnisku - dodał.

Autor: jak//gak / Źródło: CNN, ReutersTV

Raporty: