13-latka przyznała, że kłamała w sprawie gwałtu. Jej matka twierdzi co innego


Matka 13-latki z rodziny pochodzącej z Rosji podważa wersję niemieckich władz i utrzymuje, że jej córka została zgwałcona. - Teraz przebywa w szpitalu psychiatrycznym na obserwacji. Źle się poczuła – powiedziała kobieta tygodnikowi "Spiegel". Wcześniej prokuratura w Berlinie oświadczyła, że nastolatka nie padła ofiarą gwałtu. Z kolei portal brytyjskiego dziennika "The Guardian" napisał, że w rozmowie z prokuratorami dziewczyna przyznała się, że kłamała w sprawie porwania i gwałtu.

Tygodnik "Spiegel" przeprowadził wywiad z matką 13-latki w obecności jej prawnika. Kobieta opowiadała, że "po zniknięciu jej córka Liza wróciła do domu bez koszulki i z podrapaną twarzą".

- Miała na sobie tylko stanik i kurtkę. Skradziono jej plecak i pieniądze – relacjonowała kobieta.

Rozmówczyni "Spiegla", przedstawiana jako Swietłana F., mówiła, że jej córka została porwana na ulicy przez trzech mężczyzn, którzy odwieźli ją do opuszczonego mieszkania i zgwałcili. - Córka źle się poczuła. Teraz przebywa w szpitalu psychiatrycznym na obserwacji – podkreślała kobieta.

Dziennikarze "Spiegla" odnotowali, że kobieta "z trudem powstrzymywała łzy" i "życie tej rodziny rosyjskiej w Niemczech już nigdy nie będzie takie samo".

"Kłamała w sprawie gwałtu"

Tymczasem portal brytyjskiego dziennika "The Guardian" napisał, że dziewczyna w rozmowie z prokuratorami przyznała się, że kłamała w sprawie uprowadzenia i gwałtu.

Wcześniej prokuratura w Berlinie oświadczyła, że 13-latka, która tłumaczyła swoje czasowe zniknięcie uprowadzeniem i zgwałceniem przez cudzoziemców, w rzeczywistości przebywała u 19-letniego znajomego, gdzie ukryła się w związku z kłopotami w szkole.

- Nic nie wskazuje na przestępstwo seksualne - mówił rzecznik berlińskiej prokuratury cytowany przez radio Deutschlandfunk.

Głos w sprawie zabrał także rzecznik niemieckiego MSZ Martin Schaefer. Powiedział, że znajomy, u którego przebywała 13-latka, mieszka z matką.

"W ich mieszkaniu funkcjonariusze znaleźli rzeczy dziewczynki. Chłopiec i jego matka są w toczącej się sprawie świadkami, a nie oskarżonymi" - cytuje wypowiedź Schaefera portal brytyjskiego dziennika "The Guardian".

Rzecznik niemieckiego MSZ powiedział, że 29 stycznia szef dyplomacji Frank-Walter Steinmeier rozmawiał telefonicznie na ten temat z ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem.

Po rozmowie ministrów publicznych oświadczeń nie było, co Martin Schaefer uznał za "dobry znak".

Mężczyźni o "południowym wyglądzie"

13-latka, której zaginięcie rodzice zgłosili 11 stycznia, odnalazła się po 30 godzinach w Berlinie. Rosyjskie media, powołując się na jej rodziców oraz dalszych krewnych, twierdziły, że została uprowadzona i zgwałcona przez mężczyzn o "południowym wyglądzie".

Sprawa ta wywołała napięcia między Berlinem a Moskwą. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow wezwał Niemcy do "pełnego wyjaśnienia" wszystkich okoliczności sprawy i zarzucił władzom w Berlinie chęć zatuszowania zajścia.

Autor: tas/ja / Źródło: spiegel.tv, theguardian.com, rbc.ru