O kontrowersyjnych manewrach wojskowych pisaliśmy już we wrześniu. "Wprost" dotarł do rządowej notatki na temat manewrów "Zapad" i "Ładoga". Polska występowała podczas ćwiczeń w roli "potencjalnego agresora", a "większość rozgrywanych epizodów (…) wskazuje na zdecydowanie ofensywny charakter działań" - czytamy w dokumencie.
Atomowy atak na Polskę?
To próba pokazania nam miejsca w szeregu. Nie zapominajmy, że wszystko odbywało się w 70. rocznicę wkroczenia wojsk radzieckich do Polski. poseł PiS Marek Opioła
Zdaniem Karola Karskiego z PiS Według Rosjanie ćwiczyli także wystrzelenie pocisków mogących przenosić głowice atomowe. – Nikt nie potwierdził tego oficjalnie, ale mówiło się o tym kuluarach ostatniej komisji obrony – twierdzi Karski.
I rzeczywiście, w notatce, do której dotarł "Wprost" czytamy, że podczas manewrów "zademonstrowano także użycie wydzielonych samolotów z komponentu powietrznego strategicznych sił jądrowych Federacji Rosyjskiej".
Sam Karski postanowił złożyć interpelację w tej sprawie. Stanowisko w sprawie rosyjskich ćwiczeń ma zająć Komisja Europejska. Wystąpili o to europosłowie Europejskiej Partii Ludowej na czele z Krzysztofem Liskiem, Pawłem Zalewskim i Jackiem Protasiewiczem.
O drugim dnie ostatnich manewrów mówił inny poseł PiS Marek Opioła. - To próba pokazania nam miejsca w szeregu. Nie zapominajmy, że wszystko odbywało się w 70. rocznicę wkroczenia wojsk radzieckich do Polski – powiedział polityk.
Rosjanie po prostu testują sprzęt
W podobnych działaniach niczego dziwnego nie widzi wydawca miesięcznika "Raport" Tomasz Hypki. – Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Rosjanie po prostu testują sprzęt, który mają. Amerykanie też robią analogiczne próby – stwierdził.
– Nie przeceniałbym tych manewrów. Miały one wymiar bardziej propagandowy niż militarny – uspokaja też poseł Robert Tyszkiewicz z Platformy Obywatelskiej.
Źródło: "Wprost"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/wikipedia.org