Potężne eksplozje w Bejrucie. 23 osoby nie żyją, 146 rannych

Aktualizacja:
Relacja Jarosława Kuźniara z miejsca zamachu bombowego w Bejrucie
Relacja Jarosława Kuźniara z miejsca zamachu bombowego w Bejrucie
tvn24
Siła eksplozji była tak wielka, że odpadły fasady niektórych budynkówtvn24

Co najmniej 23 osoby zginęły, a 146 zostało rannych, w wyniku zamachu na ambasadę Iranu w Bejrucie. - Po wybuchu został lej wielkości dorosłego człowieka - relacjonował z miejsca zamachu dziennikarz TVN24 Jarosław Kuźniar. Jak poinformowały libańskie służby, kamery monitoringu nagrały zamachowca samobójcę.

Początkowo media informowały, że w wyniku dwóch eksplozji przed ambasadą śmierć poniosło pięć osób. Razem z kolejnymi doniesieniami, liczba zabitych wzrosła. Reuters - powołując się na ministerstwo zdrowia Libanu - pisze już o 23 ofiarach śmiertelnych i 146 rannych.

Wskutek ran odniesionych podczas zamachu zmarł irański attache kulturalny szejk Ibrahim Ansari. Pracował w Bejrucie od miesiąca, był odpowiedzialny za współpracę kulturalną w regionie. Według ambasady wśród ofiar śmiertelnych jest jeszcze jeden Irańczyk, członek ochrony.

Potężne eksplozje

Do eksplozji doszło w dzielnicy Dżanah, bastionie szyickiej milicji Hezbollah, którego bojownicy walczą u boku rządowej armii w sąsiedniej Syrii. Wybuchy poważnie uszkodziły kilka budynków, jednak według Reutera silnie ufortyfikowany, trzykondygnacyjny budynek ambasady Iranu został zniszczony w stosunkowo niewielkim stopniu. - Wszystkie 10 zaparkowanych aut jest kompletnie zniszczonych - relacjonował z Bejrutu dziennikarz TVN24 Jarosław Kuźniar.

Siła eksplozji była tak wielka, że odpadły fasady niektórych budynków i drzewa zostały powyrywane z korzeniami. - Po wybuchu został lej wielkości dorosłego człowieka - relacjonował Kuźniar. Na miejsce zdarzenia skierowano wojsko, straż pożarną i służby medyczne. Trwa zbieranie i zabezpieczanie śladów. W utrzymaniu porządku libańskiej policji pomagają młodzi sympatycy Hezbollahu.

Materiał nadawany na żywo przez lokalne stacje telewizyjne ukazuje spalone ciała leżące na ulicy oraz mieszkańców i pracowników organizacji pomocowych, którzy na prowizorycznych noszach wykonanych z koców przenieśli niektóre ofiary z miejsca wybuchu.

Zamachowiec nagrany

Jak poinformowały libańskie służby, kamery monitoringu nagrały moment pierwszej eksplozji, gdy wysadził się w powietrze zamachowiec samobójca.

Według władz, drugi wybuch był spowodowany przez samochód pułapkę, który stał kilka metrów od ambasady.

- Z całą pewnością możemy mówić o akcie terroryzmu skierowanym przeciwko cywilom. Podobne ataki zdarzały się już w tym regionie - powiedział po zamachu przed irańską ambasada Ali Hasan Khalil, minister zdrowia Libanu. - Osoby stojące za tym atakiem chcą zagrozić Libańczykom i ich marzeniu o wolnym, szczęśliwym życiu - mówił z kolei parlamentarzysta Ali Bazzi.

Islamiści przyznali się do ataku

Władze w Teheranie odpowiedzialnością za wtorkowej atak obarczyły Izrael. - Ten akt terroru to zbrodnia nieludzka i nienawistna, dokonana przez syjonistów i ich najemników - oświadczyła rzeczniczka irańskiego MSZ. Zamach zdecydowanie potępiła również Syria. O podżeganie do niego oskarżono niewymienione z nazwy kraje Zatoki Perskiej wrogie reżimowi w Damaszku. "Zapach petrodolarów unosi się nad wszystkimi aktami terroru przeprowadzanymi w Syrii, Libanie i Iraku" - podało MSZ, odnosząc się najpewniej do Arabii Saudyjskiej i Kataru, które popierają rebelię przeciwko syryjskim władzom.

Tymczasem do ataku przyznała się sunnicka grupa o nazwie Brygady Abdullaha Azzama, która w przeszłości przypisywała sobie odpowiedzialność za ataki na Izrael.

Autor: rf//bgr / Źródło: PAP, Reuters, TVN24