Pół wieku zdjęcia, które zepchnęło ludzkość na krawędź zagłady

Zdjęcie rakiet i budowanych stanowisk startowych wykonane przez mjr. HayseraCIA

Dokładnie pół wieku temu major Richard Heyser pilotujący samolot szpiegowski U-2 przeleciał nad Kubą. W ciągu trwającego sześć minut przelotu nad wyspą, aparaty na pokładzie jego maszyny wykonały łącznie 928 zdjęć. Jedno z nich wywołało globalny kryzys, który niemal doprowadził do nuklearnej zagłady ludzkości.

Hayser był pierwszym od ponad miesiąca pilotem U-2, który przeleciał nad Kubą. Uprzednio regularne loty CIA zawieszono na początku września, z powodu incydentów z amerykańskimi samolotami szpiegowskimi na Dalekim Wschodzie. Postanowiono nie ryzykować kolejnego wzrostu napięcia, gdyby U-2 został zestrzelony nad Kubą, gdzie latem 1962 roku zaobserwowano potencjalnie groźne radzieckie rakiety ziemia-powietrze S-75 Dźwina.

Rosnące napięcie

Złożenie kilku zdjęć z U-2, ukazujące sowiecką bazę pod San CristobalCIA

Amerykanie nie mogli wybrać gorszego momentu na czasowe zamrożenie lotów szpiegowskich. Dokładnie podczas tego okresu, na Kubę zaczęły przypływać pierwsze dostawy radzieckich rakiet balistycznych SS-4 i SS-5 uzbrojonych w głowice termojądrowe. Był to element utrzymywanego w ścisłej tajemnicy planu zatwierdzonego przez Nikitę Chruszczowa. Radzieckie przywództwo chciało umieścić na Kubie broń jądrową, aby z jednej strony zabezpieczyć wyspę przed atakiem USA (który był wówczas postrzegany jako nieuchronny), a z drugiej strony zrównoważyć umieszczenie przez USA podobnych rakiet balistycznych średniego zasięgu Jupiter w Turcji i Włoszech. Kreml liczył na "miękkość" młodego prezydenta J.F. Kennedy'ego, który miał przyjąć umieszczenie SS-4 i SS-5 na Kubie jako "fakt dokonany". Kluczem do postawienia Amerykanów przed faktem dokonanym, było jednak utrzymanie całej operacji jak najdłużej w tajemnicy. Wywiad i wojsko USA miały jednak od lata '62 roku coraz większe podejrzenia co do wzrostu radzieckiej aktywności na wyspie. Różne sygnały wskazywały, że na Kubie Rosjanie rozpoczynają budowę bazy dla rakiet balistycznych. Kluczowy lot Amerykanom brakowało jednak dowodów. Ponieważ lot U-2 był uznawany za zbyt ryzykowny, w trybie awaryjnym wysłano na orbitę satelitę zwiadowczego Corona. W tym czasie orbitalni "szpiedzy" byli jednak bardzo prymitywni i wykonane przez satelitę zdjęcia były bardzo słabej jakości. Uznano je jednak, wraz z zdjęciem radzieckiego statku płynącego na Kubę z widocznym ładunkiem uzbrojenia, za wystarczające uzasadnienie do podjęcia ryzyka i wysłania U-2. W ten sposób 14 października 1962 roku nad "komunistycznym rajem" na Karaibach znalazł się major Heyser. Aparaty umieszczone na pokładzie U-2 wykonały zdjęcia zdecydowanie lepszej jakości niż te w satelicie. Wśród 928 ujęć, kluczowe okazało się to ukazujące zalesiony teren niedaleko miasta San Cristobal na zachodniej części wyspy. Pomiędzy palmowymi zagajnikami wyraźnie było widać różne prowizoryczne baraki, namioty i ślady prac budowlanych. Tym co najbardziej poruszyło Amerykanów, były jednak charakterystyczne namioty i pojemniki zawierające rakiety balistyczne oraz ich urządzenia startowe. Krawędź zagłady Zdjęcia przywiezione przez majora Heysera stały się zapalnikiem "wybuchu" Kryzysu Kubańskiego. Po wywołaniu i przeanalizowaniu fotografii następnego dnia, o niepokojącym znalezisku poinformowano gabinet Kennedy'ego. 16 października rano o sytuacji poinformowano prezydenta i zaczęto opracowywać plany poradzenia sobie z zagrożeniem. Od tego momentu Kryzys Kubański wszedł w swoją najbardziej dramatyczną fazę. Amerykańskie wojsko optowało za inwazją lub bombardowaniami Kuby, jednak prezydent i jego otoczenie zdołali przekonać wojskowych, że na początek należy zastosować "lżejsze" metody. Ustanowiono słynną blokadę morską wyspy i zaczęło się siłowanie obu mocarstw. W niezwykle napiętej sytuacji ludzkość znalazła się na krawędzi nuklearnego holokaustu. 26 października radziecki okręt podwodny B-59 został osaczony przez okręty US Navy w pobliżu Kuby i obrzucony małymi ładunkami wybuchowymi, które miały być "sygnałem" do wynurzenia. Gdy na okręcie zaczęło się kończyć powietrze i trzeba było wyjść na powierzchnię, jego dowódca rozkazał uzbroić torpedę z głowicą atomową i chciał jej użyć przeciw prześladującym go okrętom USA. Na szczęście do jej odpalenie konieczna była zgoda trzech najważniejszych oficerów na pokładzie, a jeden z nich sprzeciwił się odpaleniu, prawdopodobnie ratując ludzkość. Jak przyznał po latach Thomas Blanton, szef Narodowych Archiwów Bezpieczeństwa, oficer imieniem Wasilij Archipow z B-59 "uratował świat". Ostatecznie 27 października, po dwóch tygodniach kryzysu, który mógł zakończyć się zamienieniem Ziemi w radioaktywną pustynię, obie strony opanowały się i osiągnięto porozumienie. ZSRR wycofały swoje rakiety z Kuby, a USA potajemnie swoje z Turcji.

Radziecki okręt B-59 zmuszony do wynurzenia opodal Kuby. Prawdopodobnie w momencie wykonania zdjęcia na pokładzie decydowano o przyszłości ludzkościUS Navy

Autor: mk//bgr / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: CIA

Raporty: