Chciał zarobić na śmiertelnie chorych, teraz szydzi z przesłuchań. "To imbecyle"


- Chyba nigdy nie widziałam komisji traktowanej z taką pogardą - powiedział przesłuchujący Martina Shkreliego kongresmen. Shkreli, znienawidzony w USA za gwałtowne podniesienie ceny leku ratującego życie, odmawiał odpowiedzi na pytania komisji. 32-latek jest oskarżony o dopuszczanie się oszustw finansowych.

Członkowie komisji Kongresu USA w trakcie przesłuchania miażdżąco skrytykowali byłego szefa firmy Turing Pharmaceuticals, Martina Shkreliego. Jego działania określili "skandalicznymi", "niewdzięcznymi" i "gorszącymi".

Pogarda i uśmieszki

Oskarżony finansista odpowiedział twierdząco na pytanie, czy śledczy prawidłowo wymawiają jego nazwisko, odmówił jednak odpowiedzi na wszystkie pozostałe pytania. Konsekwentnie powoływał się na 5. poprawkę do amerykańskiej konstytucji, w której zapisano, że "nikt nie może być zmuszony do zeznawania w sprawie karnej na swoją niekorzyść".

Shkreli otwarcie też dawał wyrazy swojego lekceważenia dla toczącego się przesłuchania. Przez większość czasu wiercił się, uśmiechał i przewracał oczami, zaś po zakończeniu przesłuchania na swoim twitterze nazwał przesłuchujących "imbecylami".

- Chyba nigdy nie widziałem komisji Kongresu traktowanej z równą pogardą - stwierdził John L. Mica, republikański kongresmen, który brał udział w przesłuchaniu.

Najbardziej znienawidzony Amerykanin

Firma Turing Pharmaceuticals, założona przez 32-letniego Martina Shkreliego, nabyła markę Daraprim produkującą lek o tej samej nazwie w sierpniu 2015 roku za blisko 55 mln dol. Deraprim wykorzystywany jest m.in. w leczeniu osób zmagających się z nowotworami oraz chorych na AIDS.

Ku zaskoczeniu wszystkich, zaraz po transakcji finansista zdecydował się na podniesienie ceny sztandarowego leku z 13,5 do 750 dol. za jedną tabletkę, czyli 50-krotnie.

Shkreli stał się wówczas jedną z najbardziej znienawidzonych osób w Stanach Zjednoczonych. Jak później bronił się, zyski z podwyżki chce przeznaczyć na pracę nad lepszym lekiem.

Autor: mm/kk / Źródło: New York Times, Bloomberg, tvn24.pl