Co się wydarzyło w Kijowie? Siedem najważniejszych faktów

[object Object]
Zamieszki na Majdanie w KijowieTVN 24
wideo 2/24

Niedzielne demonstracje w Kijowie były pierwszymi tak dużymi od kilku tygodni. Doszło na nich do bezprecedensowych zamieszek. Radykalni demonstranci zignorowali przywódców, wzywających do pokojowych protestów i w pewnym momencie nawet zwrócili się przeciw nim. Przypominamy najważniejsze wydarzenia niedzieli.

Demonstracje w centrum Kijowa przeżyły swoje apogeum na początku grudnia, po tym jak prezydent Wiktor Janukowycz oficjalnie zarzucił kurs na zbliżenie z UE. Tłumy zwolenników pogłębienia związków z zachodem wyszły na ulice, ale nie wskórały wiele. Władza i tak podpisała porozumienia z Rosją zamiast z Unią Europejską. W ostatnich tygodniach demonstracje wygasały, aż do niedzieli. 19 stycznia na Majdan w centrum Kijowa przyszło około stu tysięcy ludzi. Impulsem do pojawienia się tłumu było przyjęcie przez władze pakietu ustaw zaostrzających kary za uliczne demonstracje i uznawanych za "kaganiec" na opozycję. Zebrany w niedzielę tłum był jednak znacznie bardziej zradykalizowany niż w grudniu.

1. Witalij Kliczko zaatakowany przez swoich

Około godz. 15 agresywne grupki demonstrantów wszczęły starcia z milicją broniącą dostępu do dzielnicy rządowej. Eskalowały one do otwartych zamieszek z użyciem koktajli Mołotowa po stronie demonstrantów i broni gładkolufowej po stronie milicji. Jeden z przywódców opozycji i znany bokser zarazem, Witalij Kliczko, próbował studzić nastroje i przekonać do kontynuowania protestów pokojowo, zgodnie z dotychczasowymi zasadami. Kiedy wszedł z megafonem w środek starć ,doszło jednak do niespotykanego dotychczas incydentu - jeden z demonstrantów zwrócił się w kierunku Kliczki i skutecznie uciszył go przy pomocy gaśnicy proszkowej.

Zaskoczony Kliczko i towarzyszący mu ludzie wycofali się kilka metrów, po czym bokser prawdopodobnie dał się na chwilę ponieść emocjom i wydawało się, że chce ruszyć z pięściami na radykałów. Wieloletni światowy mistrz wagi ciężkiej został jednak powstrzymany przez towarzyszy i wycofał się.

2. Wygwizdanie liderów przez tłum

Nie tylko atak na Kliczkę był dowodem na rozdźwięk pomiędzy liderami, wzywającymi do utrzymania pokojowego charakteru protestów, a częścią zradykalizowanych demonstrantów. Podczas przemówień ze sceny na Majdanie w tłumie rozlegały się gwizdy i nieprzychylne okrzyki. Gdy Kliczko ostrzegał przed niebezpieczeństwem prowokacji, ludzie gwizdali i krzyczeli "Hańba!". Zgromadzeni mówili, że mają już dość pokojowego "sterczenia" na Majdanie Niepodległości i żądają szybkiej zmiany władz. - Precz z bandą! - skandowano.

Zgromadzeni krzyczeli też "Dajcie nam lidera!". Arsenij Jaceniuk, szef frakcji parlamentarnej partii Batkiwszczyna odpowiedział: - Lider jest tu jeden. Jest nim ukraiński naród.

3. Ostrzeżenia przed prowokacją

Liderzy opozycji starali się powstrzymać ludzi od radykalnych działań i ataków na milicje, ostrzegając przed możliwymi prowokacjami. Ich zdaniem to władze starają się doprowadzić do gwałtownych starć, aby mieć pretekst do siłowego rozprawienia się z opozycją. Nie doszło jednak do większej pacyfikacji. Starcia ograniczyły się do ataków na kordon broniący dostępu do dzielnicy rządowej. Do wszczęcia zamieszek przyznała się radykalna organizacja "Prawy sektor", której członkowie ochraniają miasteczko namiotowe na Majdanie Niepodległości.

4. Znów tłumy na Majdanie

Animuszu demonstrantom dodawało to, że w niedzielę na Majdanie Niepodległości pojawiły się wielkie tłumy szacowane na 100 tys. osób. To najlepszy wynik od końca grudnia po tym, gdy zniechęceni brakiem rezultatów i zbliżającymi się Świętami oraz Nowym Rokiem Ukraińcy przestali przychodzić tłumnie na demonstracje. Na Majdanie w miasteczku namiotowym koczowało najwyżej kilka tysięcy osób, a zwyczajowe weekendowe masowe demonstracje niemal całkowicie zamarły. Pojawienie się w minioną niedzielę stutysięcznego tłumu było wobec tego wielkim zastrzykiem siły dla opozycji. Ludzie pojawili się na placu głównie z powodu końca okresu świątecznego i wprowadzeniem w życie pakietu ustaw uznawanych za "kaganiec" na opozycję

5. Setki rannych

Niedzielne starcia były wyjątkowo zacięte i zostało w nich poszkodowanych znacznie więcej osób niż podczas jakichkolwiek grudniowych przepychanek. Według podanych w poniedziałek danych, ucierpiało około 100 milicjantów, z czego 61 trafiło do szpitali. Natomiast do dyżurujących w pobliżu walk karetek pogotowia zgłosiło się po pomoc 103 zwolenników opozycji. Większość ma lekkie obrażenia po starciach przy użyciu kostki brukowej, pałek, koktajli Mołotowa i broni gładkolufowej.

6. Janukowycz deklaruje gotowość do rozmów

Wieczorem w niedzielę podano informację, że prezydent jest gotów rozmawiać z opozycją. Miałaby zostać utworzona specjalna komisja. Prezydent miał to zadeklarować w rozmowie telefonicznej przeprowadzonej z liderem opozycyjnej partii Batkiwszczyna Arsenijem Jaceniukiem. Odpowiedzialny za te negocjacje miałby być sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego, Andrej Klujew.

7. Potępienie z zagranicy

Do sytuacji w Kijowie ustosunkowały się USA. Waszyngton potępił przemoc, do jakiej doszło na ulicach Kijowa i wezwał władze Ukrainy do uchylenia przyjętych w ostatnich dniach "antydemokratycznych" ustaw oraz rozpoczęcia dialogu z opozycją. USA ponownie zagroziły sankcjami. W poniedziałek Radosław Sikorski oznajmił natomiast, że spodziewa się, iż Unia Europejska jednoznacznie potępi ukraińskie ustawy, które zaostrzają kary dla przeciwników władz i ograniczają działalność organizacji pozarządowych. - Ustawy, które ograniczają swobody obywatelskie na Ukrainie i odsuwają Ukrainę od ścieżki ku integracji z UE - powiedział Sikorski w Brukseli.

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl, PAP

Tagi:
Raporty: