Była Swoboda, był Prawy Sektor? Będzie Laszko. "Dali milion za moją głowę"


Może być drugą siłą w parlamencie, choć wielu nie traktuje go poważnie. Ołeh Laszko wypłynął na wojnie w Donbasie, zaś metody jego działania przypominają Andrzeja Leppera z początków politycznej kariery. Jednego nie można Laszce odmówić: skuteczności w zagospodarowaniu podatnego na populizm elektoratu.

Jeśli uśrednić dane sondażowe z ostatnich tygodni, to Partia Radykalna Ołeha Laszki powinna mieć pewne drugie miejsce. Generalnie poparcie dla niej oscyluje w granicach 8-10 proc., choć jeszcze na początku września sięgało 20 proc. No, ale wtedy toczyły się jeszcze ciężkie walki w Donbasie, a to na nich budował popularność deputowany Laszko.

Z sondażu Fundacji Demokratyczne Inicjatywy i Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii, opublikowanego 22 października wynika, że na Partię Radykalną chce głosować 8,6 proc. respondentów. Co daje drugie miejsce, za Blokiem Petra Poroszenki (BPP). Także drugą pozycję dawał sondaż Socjalnego Monitoringu z 10 października: z 11,2 proc. poparcia. Nieco gorzej ugrupowanie wypadło w badaniu GfK Ukraine: 7,6 proc.

To klasyczna partia wodzowska, dla której poparcie zależy od popularności lidera.

„Wojowniczy pedał”

Ołeh Laszko twierdzi, że wychował się w sierocińcu, a potem wszystko osiągnął sam, choćby uzyskując trzy tytuły magistra (choć nie chce pokazać dyplomów). W polityce od 2006 r. Przez pięć lat związany był z partią Tymoszenko. Od 2011 pracuje na własną Partię Radykalną. Wcześniej najbardziej znany był ze spotów wyborczych, w których atakuje innych deputowanych za to, że jedzą ser francuski, a nie ukraiński. Jako deputowany zasłynął z ciętych i barwnych wypowiedzi, wymierzonych w innych polityków.

Nie był w pierwszym szeregu na Majdanie, choć brał udział w protestach. „Przespał” też aneksję Krymu. Kiedy wybuchła wojna w Donbasie, miał poniżej 5 proc. poparcia. Ale w wyborach prezydenckich okazał się „czarnym koniem”, zajmując trzecie miejsce z 8 proc. Lubi uczestniczyć w „karaniu” skorumpowanych urzędników poprzedniego reżimu (czyli samosądach nagrywanych i potem wrzucanych do internetu). Zasłynął z wizyt na froncie – m.in. znaleźć się miał w samym centrum walk w Mariupolu 9 maja. Jego popularność zaczęła rosnąć. Laszko twierdzi, że separatyści wyznaczyli milion dolarów nagrody za jego głowę.

Ale wielu wątpi w „wojenną” kartę działalności Laszki. Z tego powodu doszło nawet do jego bójki z innym deputowanym w kuluarach parlamentu. Ten drugi polityk uważany jest za człowieka Ihora Kołomojskiego, obecnie gubernatora dniepropietrowskiego. Spór z tym oligarchą (Laszko wzywa do nacjonalizacji części jego firm) osiągnął taki poziom, że lider PR ogłosił, iż ukraińscy oligarchowie kazali go zabić. I wskazał na Kołomojskiego. Kołomojski co prawda nie odnosi się do Laszki, za to jego zastępca Borys Fiłatow regularnie na Facebooku atakuje Laszkę, nazywając go „wojowniczym pedałem” (nawiązanie do plotek o seksualnej orientacji polityka).

Populista Laszko chce stać się „nową Tymoszenko” - w męskim wydaniu. Bojownik na froncie wojny w Donbasie i obrońca najuboższych, przeciwnik oligarchów. Ale polityczni rywale i niektórzy dziennikarze zarzucają Laszce, że jest „politycznym projektem” oligarchów, a konkretnie klanu gazowego (Firtasz–Lowoczkin), czyli jednej z grup oligarchicznych, które trzęsły Ukrainą za czasów Janukowycza. Dmytro Firtasz siedzi w areszcie domowym w Wiedniu, parol zagięło na niego FBI. To ojciec chrzestny korupcyjnych schematów handlu gazem z Rosją i Azją Centralną (EuralTransGaz, RosUkraEnergo). Serhij Lowoczkin był zaś cztery lata szefem administracji prezydenckiej Janukowycza – stanowisko to bardziej wpływowe niż premier. Laszko oczywiście zaprzecza, ale faktem jest, że na liście jego partii nie brak ludzi z grupy Firtasza–Lowoczkina. W poprzednich wyborach „obstawili” oni przede wszystkim partię UDAR, nie stronili też od Swobody.

Korupcja na widły!

Ugrupowanie powstało jeszcze w 2010 r. pod nazwą Ukraińska Partia Radykalno-Demokratyczna. Rok później zmieniła nazwę i lidera: Partia Radykalna Ołeha Laszki. To wodzowskie ugrupowanie, popularne głównie w centrum kraju i na południu. Ma populistyczny program, łączący nacjonalizm z proeuropejskością (Laszko jest za wejściem do UE i NATO), gospodarczy liberalizm z hasłami antyoligarchicznymi i opieką nad najsłabszymi. Posługuje się bardzo radykalną retoryką, odpowiadającą nazwie ugrupowania. Hasło brzmi: „Korupcja na widły!”.

W swoim programie PR podkreśla potrzebę rozprawienia się z „wewnętrznymi wrogami”: separatystami (wariant siłowy w Donbasie) i skorumpowanymi urzędnikami. A także chce broni atomowej. Walczy z oligarchami, obiecuje kredyty łatwe dla małych i średnich firm. Partia zwraca dużo uwagi na wieś i jej problemy. Jest przeciwko sprzedaży ziemi rolnej, w tym cudzoziemcom. Ostra i prosta retoryka trafia do gorzej wykształconych i uboższych wyborców. Plusem – zwłaszcza w kontekście tego, kto ma być bazą wyborczą – jest wylosowany nr 1 na karcie do głosowania (spośród 29 list ogólnokrajowych).

Partia Radykalna to celebryci, piosenkarze, sportowcy, wojskowi, mniej znani biznesmeni. Na czele listy stoi oczywiście Ołeh Laszko. Nr 2 to wiceprzewodniczący partii i radny Kijowa Andrij Łozowy. „Trójka” to Serhij Melnyczuk, były zawodowy żołnierz, dowódca ochotniczego batalionu Ajdar, walczącego z rebelią na Ługańszczyźnie. Na 4. pozycji mamy obowiązkowy w tych wyborach akcent krymski: popularna piosenkarka Inna Bordiuh (pseudonim artystyczny Złata Ohnewycz). Za nią z kolei ukłon w stronę nacjonalistów. Nr 5 to 81-letni Jurij-Bohdan Szuchewycz, syn dowódcy UPA, Romana Szuchewycza. Na liście PR są też inni weterani ATO: m.in. dowódca batalionu Ługańsk-1 Artiom Witko (nr 7) czy były zastępca dowódcy batalionu Azow Ihor Mosijczuk (nr 9).

Upadek nacjonalistów

Partia Laszki zabiera sporo głosów innym radykalnym partiom. Sondaże partyjne potwierdzają nikłe poparcie dla nacjonalistów w wyborach prezydenckich. Najlepiej rozpoznawane ugrupowania to znany z walk na Majdanie i ostatnio na donieckim lotnisku Prawy Sektor Dmytro Jarosza oraz partia Swoboda Ołeha Tiahnyboka, jednego z „trzech tenorów Majdanu” (z Jaceniukiem i Kliczką). Co prawda Socjalny Monitoring z 10 października dawał Swobodzie 5,2 proc. i wejście jako jedna z siedmiu partii do parlamentu, to już badanie z 22 października daje Swobodzie 2 proc. a Prawemu Sektorowi 1,25 proc. Tyle że ten drugi właściwie nie prowadzi kampanii. Swoboda walczy zaś o życie.

Poparcie dla partii, która w 2010 roku zdobyła aż 10,4 proc. głosów, spadło po lutowej rewolucji. Tiahnybok nie wypadł dobrze, zwłaszcza na tle Prawego Sektora. Do tego doszły kłopoty w samorządach, gdzie rządzi Swoboda. Tiahnybok stracił najbardziej radykalny elektorat na rzecz Prawego Sektora i Partii Radykalnej. Ma problemy z finansowaniem kampanii, choć wciąż może liczyć na skrytą pomoc Kołomojskiego.

Partia powstała w 1991 r. jako Ukraińska Partia Socjal-Nacjonalistyczna. Pod obecną nazwą działa od 2004 roku. Jest typowym ugrupowaniem wodzowskim. Ma radykalnie nacjonalistyczny program. Opowiada się za siłowym rozwiązaniem konfliktu w Donbasie. Lista ma numer 12. Brak na niej głośnych nazwisk. Za liderem Tiahnybokiem mamy po kolei partyjną czołówkę, nie licząc może Ołeksija Myrhorodskiego na 5. pozycji – biznesmena z Charkowa, obecnie w wojsku (obowiązkowy element „wojenny” tej kampanii).

[object Object]
OBWE: ukraińskie wybory zgodne ze standardami demokratycznymitvn24
wideo 2/13

Autor: //gak / Źródło: tvn24.pl

Tagi:
Raporty: