Berlin zasłania się układem NATO-Rosja. Moskwa łamie go od dawna

Aktualizacja:
Berlin zasłania się układem NATO-Rosja
Berlin zasłania się układem NATO-Rosja
tvn24/NATO
Na dokument z 1997 r., jako przeszkodę dla rozmieszczenia stałych baz NATO w Europie Wschodniej, Niemcy powoływały się już na początku kwietniatvn24/NATO

Niemcy sprzeciwiają się rozmieszczeniu w Polsce i krajach bałtyckich stałych baz NATO. Zdaniem Berlina "stoi to w sprzeczności z porozumieniami zawartymi między NATO a Rosją". Mowa o dokumencie z 1997 r., którego zapisy szef niemieckiego MSZ i kanclerz Angela Merkel interpretują tak jak Kreml. Na dodatek zapisane tam reguły Rosja złamała już nie raz.

"Akt Stanowiący o podstawach wzajemnych stosunków, współpracy i bezpieczeństwa" został podpisany przez 16 państw członkowskich NATO i Rosję 27 maja 1997 w Paryżu. Na specjalny szczyt Sojuszu zaproszono wtedy prezydenta Borysa Jelcyna. Dokument miał być "mapą drogową" przyszłej współpracy NATO-Rosja.

To na ten dokument wskazała Angela Merkel, gdy podczas niedawnej wizyty na Łotwie ponownie wypowiedziała się przeciwko bazom wojskowym NATO w Europie Wschodniej. Niemiecka kanclerz powiedziała, że "w tej chwili nie chce poza niego wykraczać". Zapewniła zarazem, że podjęte będzie wszystko, co jest możliwe w ramach tego uregulowania z 1997 r.

"Rosja będzie wykazywać podobną powściągliwość"

Jednym z najistotniejszych zapisów "Aktu" jest obietnica Sojuszu, że nie rozmieści na terenie nowych członków NATO broni atomowej. Ale Berlin, ignorując prośby krajów bałtyckich czy odrzucając wysunięty przez Radosława Sikorskiego postulat umieszczenia na polskim terytorium przynajmniej kilku tysięcy żołnierzy NATO, ma na myśli inny fragment.

W rozdziale 4. ("Kwestie Polityczno-Wojskowe"), pojawia się akapit dotyczący rozmieszczania sił konwencjonalnych:

"NATO potwierdza, że w obecnych i przewidywalnych warunkach bezpieczeństwa Sojusz będzie realizować swoją obronę kolektywną oraz inne zadania poprzez zapewnienie koniecznych interoperacyjności, integracji i zdolności wzmocnienia, a nie drogą dodatkowego stałego rozmieszczenia znaczących sił bojowych. Zgodnie z tym, będzie on polegał na adekwatnej infrastrukturze współmiernej do wyżej wymienionych zadań.

W tym kontekście, w razie powstania konieczności, wzmocnienie może mieć miejsce w przypadku obrony przed groźbami agresji i w przypadku działań wspierających pokój zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych i zasadami rządzącymi OBWE, jak też dla ćwiczeń w zgodzie z przyjętym Traktatem o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie (CFE), przepisami dokumentu wiedeńskiego z 1994 oraz wzajemnie uzgodnionymi środkami transparentności.

Rosja będzie wykazywać podobną powściągliwość w rozmieszczaniu swoich konwencjonalnych sił zbrojnych w Europie."

Komentarze o wojskach NATO w Polsce
Komentarze o wojskach NATO w Polscetvn24

Sztuka interpretacji

Czy powyższe zapisy uniemożliwiają wysłanie do Polski czy krajów bałtyckich dodatkowych sił NATO?

Zacznijmy od sformułowania "w obecnych i przewidywalnych warunkach bezpieczeństwa". 17 lat temu i NATO było inne, i - przede wszystkim - Rosja była inna. To było jeszcze przed rządami Władimira Putina, inwazją na Czeczenię, wojną z Gruzją, wreszcie aneksją Krymu.

Co z "a nie drogą dodatkowego stałego rozmieszczenia znaczących sił bojowych"? Jeśli chodzi o przymiotnik "stałe", wyjściem może być wprowadzenie rotacji - tak jak zrobiono z misją Air Policing, czyli ochroną krajów bałtyckich przez samoloty sojuszników. I jeszcze, co rozumieć przez słowo "znaczących"? Czy to brygada, a może już batalion? To nie jest dookreślone. Przecież Amerykanie zainstalowali swoich żołnierzy w Rumunii i Bułgarii. Są też obecni i u nas.

Idźmy dalej: "w razie powstania konieczności, wzmocnienie może mieć miejsce w przypadku obrony przed groźbami agresji...". Czy w najbliższej perspektywie takie zagrożenie dla Polski, a tym bardziej krajów bałtyckich, nie powstanie? Obecna polityka Rosji sugeruje coś zupełnie przeciwnego.

Zobowiązania tylko dla jednego

To ciekawe, ale szef niemieckiego MSZ Frank-Walter Steinmeier w tej sprawie idzie w ślady Moskwy. Jeszcze w maju 2010 wiceminister spraw zagranicznych Rosji Aleksandr Gruszko twierdził, że jeśli rozmieszczenie amerykańskich rakiet Patriot w Polsce przybierze charakter stały, będzie to naruszeniem"Aktu" z 1997 r., "w którym jest mowa o tym, że strony będą się powstrzymywać przed rozmieszczaniem stałych sił bojowych w regionach leżących w pobliżu granic (partnera), w tym na terenie nowych państw członkowskich".

Widać tutaj doskonale, jak Rosja próbuje wykorzystać dokument. Skoro Patrioty dla Polski trudno uznać za "znaczące" siły, Moskwa sięgnęła po termin "stałe". Jeśli zaś chodzi o rozmieszczanie sił "w regionach leżących w pobliżu granic (partnera)", to można by zapytać o aneksję Krymu i szpikowanie półwyspu wojskiem i uzbrojeniem. Przecież niedaleko są trzej członkowie NATO: Rumunia, Bułgaria i Turcja.

Moskwa wyraźnie łamie tu ostatnie zdanie interesującego nas akapitu: "Rosja będzie wykazywać podobną powściągliwość w rozmieszczaniu swoich konwencjonalnych sił zbrojnych w Europie."

Jak ma się do tego koncentracja wojsk w rejonie granicy z Ukrainą?

Martwy CFE

W wymienionym dokumencie jest też mowa o "Traktacie o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie" (CFE). Miał być w intencji autorów jednym z fundamentów porozumienia NATO z Rosją. Tymczasem ta druga od lat już go nie przestrzega.

Przyjęty w 1990, a potem aktualizowany (ostatni raz w 1999 r.), "Traktat" określa wielkość sił konwencjonalnych w Europie: liczbę czołgów, samolotów itd. Choć Rosja dostała kilka wyjątków, m.in. dotyczących wielkości sił zbrojnych w obwodzie kaliningradzkim, to już niebawem złamała postanowienia traktatu. Naruszyła reżim flankowy (ograniczający potencjał zbrojny w południowej i północnej częściach teatru europejskiego), wprowadzając dodatkowe wojska na Północny Kaukaz, do Naddniestrza i Abchazji oraz Osetii Południowej.

26 kwietnia 2007 r. Rosja ogłosiła moratorium na wykonywanie zobowiązań wynikających z CFE. 14 lipca 2007 roku formalnie poinformowała ze 150-dniowym wyprzedzeniem o zawieszeniu swojego uczestnictwa w układzie.

Rok później, po koncentracji wielkich sił na Kaukazie, pokonała Gruzję. Teraz anektowała Krym, prowadzi faktyczną wojnę w Donbasie i straszy wojskami nad granicą z Ukrainą. Nie przejmuje się i wysyła - bez tłumaczenia się komukolwiek - żołnierzy do Naddniestrza czy Abchazji. Traktat jest od dawna faktycznie martwy.

Znaczenie "Aktu"

Można też się zastanawiać, jak generalnie traktować "Akt" z 1997 r. Moskwa ogłosiła, że tzw. memorandum z Budapesztu z 1994 (dotyczące Ukrainy) miało charakter deklaratywny, a nie zobowiązujący. Więc nie złamano żadnych układów, anektując Krym. Gdyby Zachód choć w części przyjął zasadę symetryczności, nie przejmowałby się dokumentem z 1997 r. Rosja nie przejmuje się nim od lat. Zresztą wystarczy zinterpretować zapisy na własną korzyść. Tak jak to robi Moskwa.

02.04.2014 | Brygady NATO w Polsce: polskie marzenia i niemiecki realizm
02.04.2014 | Brygady NATO w Polsce: polskie marzenia i niemiecki realizmFakty TVN

Autor: //gak / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: defense.gov/nato.int

Tagi:
Raporty: