Bałtowie w mundurach SS

Bałtowie zasilali szeregi SS
Bałtowie zasilali szeregi SSArch. TVN24

Co roku 16 marca na ulicach Rygi weterani Łotewskiego Legionu SS obchodzą rocznicę pierwszej bitwy stoczonej u boku Niemców z Armią Czerwoną. Świat obiegają zdjęcia przepychanek z miejscowymi Rosjanami, a Moskwa grzmi o „gloryfikacji faszyzmu”. Wokół historii Łotyszy i Estończyków, którzy przywdziali niemieckie mundury, narosło wiele mitów, nieporozumień i zwyczajnych kłamstw. Dlatego warto przypomnieć ten tragiczny dla narodów bałtyckich okres oraz przytoczyć parę oczywistych faktów historycznych.

Zgodnie z paktem Ribbentrop-Mołotow Litwa, Łotwa i Estonia znalazły się w strefie wpływów ZSRR. W czerwcu 1940, tuż przed aneksją republik, Mołotow pouczał wicepremiera Litwy: „Powinniście być realistami i rozumieć, że małe narody znikną w przyszłości.”

Między młotem a kowadłem

Okupanci rozpętali „czerwony terror”. W ciągu roku NKWD zdziesiątkowało aresztowaniami polityczne i kulturalne elity. W połowie czerwca 1941 ruszyły masowe deportacje na Syberię: 30 tys. Litwinów, 15 tys. Łotyszy, 10 tys. Estończyków. Biorąc pod uwagę wielkość tych narodów był to wielki cios – wywieziono niemal co setnego mieszkańca krajów bałtyckich. Na koniec lipca 1941 NKWD szykowało kilkukrotnie większą wywózkę. Nie zdążyło – 22 czerwca Niemcy zaatakowali ZSRR.

Krzycz, wesel się narodzie, nadeszła twoja pora. Jeden bandyta nas przed drugim uratował estoński wierszyk

„Krzycz, wesel się narodzie, nadeszła twoja pora. Jeden bandyta nas przed drugim uratował”- wierszyk, który krążył wówczas wśród Estończyków, doskonale odzwierciedla sytuację, w jakiej znalazły się kraje bałtyckie. Masowe deportacje z 1941 stworzyły taką atmosferę paniki, że oddziały Wehrmachtu wielu Bałtów witało niczym wyzwolicieli. Wybuchły antysowieckie powstania – Niemcy wkraczali do wolnych już Kowna, Tartu czy Tallina.

Lokalni politycy mieli nadzieję, że w zamian za ścisły sojusz w wojnie z bolszewizmem Berlin pozwoli przywrócić narodowe państwa. Rzeczywiście, jeszcze latem 1940 Hitler wspominał o utworzeniu podległego III Rzeszy związku państw bałtyckich. Ale potem zapadła decyzja o germanizacji regionu. Z Litwy, Łotwy, Estonii i Białorusi utworzono terytorium okupowane Ostland.

Wybierali mniejsze zło

Wraz z rosnącymi stratami wojennymi Niemcy coraz częściej rezerw ludzkich szukali na terenach okupowanych. W sierpniu 1942 hitlerowskie dowództwo zatwierdziło plan utworzenia złożonej z Estończyków jednostki wojskowej Waffen SS – Legionu Estońskiego. Część żołnierzy zgłosiła się na ochotnika, jednak zdecydowana większość trafiła z przymusowego poboru (Niemcy złamali międzynarodowe prawo). Nastawienie Estończyków zmieniło się z początkiem 1944, kiedy Armia Czerwona ruszyła z ofensywą i Estonii groziło widmo powrotu sowieckiej władzy. Powstała 15-tysięczna 20. Dywizja Waffen SS Estońska (jej trzon stanowili żołnierze wspomnianego wcześniej Legionu Estońskiego). Kiedy Niemcy wycofali się, estońskim sojusznikom dano możliwość odejścia ze służby. Większość tak zrobiła, przechodząc do partyzantki. Inni wycofali się z Niemcami. Część z nich przedarła się na front zachodni i poddała Amerykanom. 20. Dywizja, otoczona przez Sowietów, skapitulowała dopiero 8 maja 1945.

Niektórzy zakładali mundur z przymusu, a niektórzy dobrowolnie/arch. TVN24
Niektórzy zakładali mundur z przymusu, a niektórzy dobrowolnie/arch. TVN24Niektórzy zakładali mundur z przymusu, a niektórzy dobrowolnie/arch. TVN24

Legion Łotewski składał się z 15. i 19. Dywizji Waffen SS. Powstał w lutym 1943. Żeby znaleźć do niego ludzi Niemcy przeprowadzili na Łotwie aż pięć kampanii mobilizacyjnych. W sumie przez różne formacje walczące po niemieckiej stronie przetoczyło się w czasie wojny ok. 150 tys. Łotyszy. Co trzeci z nich zginął, 20 tys. przerzucono w 1945 roku na Pomorze i ci się uratowali, poddając się później aliantom, natomiast 80 tysięcy znalazło się w Kurlandii, gdzie razem z Niemcami bronili się do 7 maja 1945 roku.

Na Litwie, mimo podejmowanych przez Niemców prób (1943) Legionu SS nie udało się nigdy sformować.

Liczyli na powtórkę z historii

Zmuszeni do wyboru między Niemcami a Rosją, wybrali Niemcy, bo wolą cywilizację zachodnią. Władza Niemiec jest dla nich mniejszym złem z dwojga. Ogromny wpływ na taką postawę wywarła na nich sowiecka okupacja. Uważają walkę z Rosją za narodowy obowiązek. adolf ax

Dowódca 15. Dywizji Waffen SS oberführer Adolf Ax tak pisał o swoich łotewskich podkomendnych: „Zmuszeni do wyboru między Niemcami a Rosją, wybrali Niemcy, bo wolą cywilizację zachodnią. Władza Niemiec jest dla nich mniejszym złem z dwojga. Ogromny wpływ na taką postawę wywarła na nich sowiecka okupacja. Uważają walkę z Rosją za narodowy obowiązek.”

Esesmani „innego rodzaju”

Bałtyckich jednostek Waffen SS nie można stawiać w jednym rzędzie z podobnymi jednostkami niemieckimi. Podporządkowanie Legionów dowództwu SS było formalne. Łotewscy i estońscy żołnierze nie należeli do NSDAP. 1 września 1950 American Displaced Persons Commission wyraźnie oświadczyła, że „jednostki Waffen SS z krajów bałtyckich (Legiony Bałtyckie) uznaje się za jednostki oddzielne i różne od niemieckich jednostek SS w kategorii celów, ideologii, działań i struktur organizacyjnych, i Komisja w związku z tym nie uważa tychże jednostek za ruch wrogi rządowi Stanów Zjednoczonych.”

Jednostki Waffen SS z krajów bałtyckich (Legiony Bałtyckie) uznaje się za jednostki oddzielne i różne od niemieckich jednostek SS w kategorii celów, ideologii, działań i struktur organizacyjnych, i Komisja w związku z tym nie uważa tychże jednostek za ruch wrogi rządowi Stanów Zjednoczonych dpc

Możliwe, że Amerykanie decyzję o nieuznawaniu bałtyckich jednostek Waffen SS za nazistowskie podjęli dużo wcześniej. Wskazuje na to pewien interesujący epizod z powojennej historii Europy. Otóż w latach 1946-49 byli żołnierze bałtyckich dywizji Waffen SS (pod koniec wojny poddali się aliantom zachodnim) pełnili pod amerykańskim dowództwem służbę strażniczą w czasie „procesów norymberskich”.

Kolaboranci różnego rodzaju

To właśnie na orzeczenie Trybunału Norymberskiego uznające organizację SS i jej wojskową część – Waffen SS, za formacje przestępcze, powołuje się MSZ Rosji, krytykując na arenie międzynarodowej Łotwę i Estonię za rzekome „hołubienie” weteranów-legionistów. Tyle, że Rosjanie jakoś zapominają o istotnym fragmencie tego orzeczenia, precyzującego definicję „członków kryminalnej organizacji SS”. Otóż wykluczono z niej żołnierzy Waffen SS siłą wcielonych do jednostki (tak było w przypadku większości Łotyszy i Estończyków), oraz tych, którzy nie dopuścili się bezpośrednio zbrodni wojennych.

Legioniści walczyli tylko z Armią Czerwoną/arch. TVN24
Legioniści walczyli tylko z Armią Czerwoną/arch. TVN24Legioniści walczyli tylko z Armią Czerwoną/arch. TVN24

Nie da się ustalić dokładnie, ilu Bałtów wstąpiło do Legionów dobrowolnie. Ludowy komisarz ds. bezpieczeństwa państwowego ZSRS Wsiewołod Mierkułow w liście do lidera łotewskich komunistów pisał: „Formalnie ogłoszono, że jednostka składa się tylko z ochotników, ale w rzeczywistości sformowano ją poprzez przymusowy pobór z mężczyzn w pewnych grupach wiekowych”.

Jeśli zaś chodzi o udział w zbrodniach wojennych, to nigdy nie doszło do procesu sądowego, w którym oskarżonym byłby żołnierz legionów.

Nie oznacza to oczywiście, że w krajach bałtyckich nie było kolaborantów, którzy pomagali Niemcom w ludobójstwie. Na Łotwie było to tzw. komando Viktorsa Arajsa, które wymordowało ok. 30 tys. Żydów, Cyganów i Łotyszy. W Estonii była to Omakaitse (Samoobrona), a przede wszystkim Bataliony Policji, których członkowie pełnili funkcje wartownicze w obozach pracy, pilnowali transportów Żydów z gett w kilku polskich miastach do obozu z Bełżcu, oraz brali udział w karnych ekspedycjach na wsie polskie, litewskie i białoruskie.

Legioniści walczyli tylko na froncie. I tylko przeciwko Armii Czerwonej (fragment przysięgi żołnierzy Legionu Łotewskiego: „W imię Boga przysięgam, że będę walczył z bolszewizmem bezwarunkowo posłuszny najwyższemu dowódcy niemieckich sił zbrojnych Adolfowi Hitlerowi...”).

Każdy wybór był zły

Rosja i izraelskie Centrum Wiesenthala żądają od władz Estonii i Łotwy ścigania wszystkich żyjących jeszcze weteranów Waffen SS jako zbrodniarzy wojennych. Zarzucają też tym rządom popieranie ideologii nazistowskiej. Tallin i Ryga traktują byłych legionistów jak pełnoprawnych weteranów, a wielu Łotyszy i Estończyków widzi w nich bohaterów, którzy w beznadziejnej sytuacji walczyli do końca o niepodległość. Jednocześnie Bałtowie zdają sobie sprawę z kontrowersji, jakie ta kwestia budzi. Dlatego władze nie pozwalają stawiać pomników żołnierzom Waffen SS i nie uczestniczą (oficjalnie) w kombatanckich uroczystościach, ale zarazem nie zabraniają takich spotkań, a wszelkie krytyki zagraniczne w tej sprawie bardzo ostro odrzucają.

Legiony SS to kontrowersyjna karta w historii republik nadbałtyckich/arch. TVN24
Legiony SS to kontrowersyjna karta w historii republik nadbałtyckich/arch. TVN24Legiony SS to kontrowersyjna karta w historii republik nadbałtyckich/arch. TVN24

Skąd tak zajadłe ataki właśnie na żołnierzy Legionów Waffen SS? Przecież bałtyckich jednostek frontowych do represji wobec ludności cywilnej nie używano, były inne oddziały, z zapałem biorące udział w niemieckich zbrodniach (komando Arajsa, Omakaitse). Tyle, że to nie one walczyły bohatersko z sowiecką armią. To Łotewski i Estoński Legiony zaciekle broniły swoich krajów przed powtórną okupacją rosyjską. Niemiecko-sowiecki sojusz pozbawił kraje bałtyckie niepodległości. Wojna między niedawnymi sojusznikami dała cień nadziei na odzyskanie niepodległości – ceną było oddanie się pod rozkazy Hitlera. Jak się okazało, Bałtowie postawili na złą kartę. Przegrali wraz III Rzeszą i skutki tego odczuwają do dziś. Bo historię piszą zwycięzcy, a nie zwyciężeni.

Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24