Częstochowa z własnej kasy chce refundować in vitro

Częstochowa chce refundować in vitro
Częstochowa chce refundować in vitro
Źródło: Fakty TVN
Częstochowa chce refundować in vitro nie czekając na decyzję Warszawy. Z własnej miejskiej kasy. Miastem rządzi prezydent z SLD, który chce i chyba potrafi zrealizować polityczny program. Głosowanie radnych jeszcze w grudniu.

- W Częstochowie różne działania może nie są standardowe, ale odpowiadają potrzebom częstochowian - mówi Krzysztof Matyjaszczyk, prezydent Częstochowy.

Krzysztof Matyjaszczyk - co nie bez znaczenia - z SLD - proponuje, by na refundacje zabiegu przeznaczyć 110 tysięcy złotych. Na początek.

- W kraju od lat się mówi, a nikt nic nie robi. Sprawdzimy, na ile wystarczy 110 tysięcy złotych - mówi Janusz Adamkiewicz, radny Częstochowy z SLD.

"Kilka głosów PO będzie za"

Koszty sztucznego zapłodnienia tą metodą są różne. Wynoszą od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych.

- Statystyki mówią, że powiedzie się to w 30 proc., czyli 3-4 kobiety przyjdą do Częstochowy z dziećmi. I to jest to na pewno warte tego - zaznacza ginekolog Jerzy Surówka

O tym czy tak będzie zdecyduje wkrótce 28 częstochowskich radnych. SLD ma ich 10, PO - 9. Są jeszcze radni Prawa i Sprawiedliwości oraz Wspólnoty Samorządowej (prawica). Dlatego SLD potrzebuje wsparcia Platformy. Bo wiadomo, że PiS o dokładaniu do in vitro słyszeć nie chce.

- In vitro nie jest formą leczenia - uważa Artur Gawroński, radny Częstochowy z PiS.

Radni PO nie mają wątpliwości, że w tym przypadku nie chodzi tylko o walkę z bezpłodnością. - Polityki się dopatruję w tym wszystkim - mówi Bartłomiej Sabat, radny Częstochowy z PO.

Ale przewodniczący klubu zapowiada, że pomysł jest godny uwagi. - Jeżeli ten zapis i ta forma będzie dobrze skonstruowana, kilka głosów Platformy będzie za - przyznaje Sabat.

"Potrzebne procedury"

Problem w tym, że na razie nikt nie ustalił jakichkolwiek procedur związanych z zapłodnieniem in vitro. - Musimy wiedzieć, jakie to kliniki, na jakich zasadach ta metoda jest stosowana, określić ile prób i dla kogo powinno to być - wyjaśnia Małgorzata Kidawa-Błońska z PO, autorka projektu ustawy ws. in vitro.

Bo zaksięgować pieniądze to nie problem. Ale według posła Bolesława Piechy z PiS nie można refundować procedur, których nie ma. - Zostawmy procedury medyczne specjalistom, a samorządy niech się zajmą tym, do czego są powołane - mówi Piecha.

Jednak powołani do uregulowania tej sprawy posłowie od lat nie potrafią niczego ustalić. Kolejne projekty ustaw regulujące zapłodnienie in vitro nie zyskiwały większości w Sejmie. Bez względu na to, z której strony sceny politycznej się pojawiały.

- Samorząd może różne rzeczy postanowić, jeśli ma pieniądze -jest to najwyższy czas, żebyśmy się zdecydowali, a to musi ustawodawca zrobić, a nie samorząd - twierdzi prof. Andrzej Zoll, członek Komisji ds. Bioetyki.

Źródło: Fakty TVN

Czytaj także: