Alergik zmarł po zjedzeniu curry. Restaurator uznany za winnego zabójstwa


Właściciel restauracji w Wielkiej Brytanii został w poniedziałek przez sąd uznany za winnego zabójstwa klienta uczulonego na orzeszki ziemne. Znalazły się one w serwowanym na wynos jedzeniu. Restaurator, w ramach oszczędności, zamiast sproszkowanych migdałów wykorzystał tańszy preparat z mielonych orzechów. Taką potrawę dostarczono mężczyźnie, choć ten informował o swej alergii.

W styczniu 2014 roku 38-letni Paul Wilson doznał poważnego wstrząsu anafilaktycznego po zjedzeniu curry, które zamówił w restauracji Indian Garden w Easingwold, w angielskim hrabstwie North Yorkshire.

W poniedziałek ława przysięgłych w Teesside uznała właściciela lokalu, 52-letniego Mohammeda Zamana, za winnego zabójstwa. Jaką konkretnie otrzyma karę, sędzia zdecyduje później.

Zaznaczył: "bez orzeszków"

Przed sądem udowodniono, że Paul Wilson, składając zamówienie, wyraźnie zaznaczył: "bez orzeszków". Taka adnotacja znalazła się zresztą na potwierdzeniu jego zamówienia oraz na wieczku pudełka dostarczonego klientowi. Ten po zjedzeniu potrawy doznał poważnego wstrząsu anafilaktycznego; mężczyzny nie udało się uratować.

Trzy tygodnie wcześniej inny klient jednej z sześciu restauracji Zamana, również uczulony na orzeszki, znalazł się w podobnej sytuacji. W tym przypadku pomogło leczenie szpitalne.

Jak mówił przed sądem oskarżyciel, Zaman odznaczał się "lekkomyślnym i nonszalanckim stosunkiem do ryzyka" oraz "przekładał zysk nad bezpieczeństwo". W trakcie procesu okazało się, że zadłużony na 300 tysięcy funtów (ponad 1,7 mln zł) restaurator w ramach oszczędności zastępował mielone migdały tańszą mieszanką, zawierającą także orzeszki ziemne. Zatrudniał także "niewykwalifikowanych, nielegalnych pracowników".

"Uderzający brak wyrzutów sumienia"

Rodzice Wilsona, Margaret i Keith, zeznawali, że ich syn był bardzo "skrupulatny" w unikaniu orzeszków po tym, jak w wieku siedmiu lat dowiedział się o swojej alergii, po zjedzeniu batonika. Jak opowiadali, uczulenie było na tyle silne, że Paul reagował negatywnie nawet na zapach fistaszków. - Zawsze był bardzo ostrożny - zapewniała Margaret Wilson.

- Nic nie zwróci nam Paula, ale mamy szczerą nadzieję, że jego śmierć zwiększy świadomość problemu w branży gastronomicznej tak, by to się nigdy nie powtórzyło - dodała.

Jak zauważył inspektor Shaun Page z miejscowej policji, ta śmierć była "całkowicie do uniknięcia". O właścicielu restauracji powiedział: - Jego brak wyrzutów sumienia jest uderzający. I próba wymigania się od wszelkiej odpowiedzialności za to, co się stało. To mnie uderzyło w śledztwie. Jego brak współczucia i zrozumienia.

Autor: rzw / Źródło: BBC News