Rosyjskie bombowce u wybrzeży Alaski. Amerykanie poderwali myśliwce


Dwa rosyjskie bombowce przeleciały w odległości około 160 kilometrów od wybrzeża Alaski. Po raz pierwszy, odkąd prezydentem został Donald Trump, Moskwa zdecydowała się wysłać swoje samoloty tak blisko - podało wojsko we wtorek.

Dwa rosyjskie bombowce Tu-95 (w kryptonimie NATO "Bear" - "niedźwiedź") w poniedziałek wieczorem przeleciały w rejonie wyspy Kodiak. Wleciały w Strefę Identyfikacji Obrony Powietrznej, co sprawiło, że Amerykanie poderwali dwa myśliwce F-22 i samolot wczesnego ostrzegania Boeing E-3 - poinformowała porucznik Lauren Hill, rzecznik Dowództwa Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej (Norad).

Rosyjskie bombowce zostały przechwycone. Amerykanie lecieli obok rosyjskich samolotów przez 12 minut, aż te w pewnej chwili zmieniły kurs i skierowały się do swojej bazy we wschodniej Rosji - donosi portal telewizji Fox News.

W ubiegłym tygodniu w czasie wizyty w Moskwie sekretarz stanu USA Rex Tillerson oświadczył w czasie rozmowy z szefem MSZ Rosji Siergiejem Ławrowem, że relacje amerykańsko-rosyjskie są na "niskim punkcie".

Wyspa Kodiak u wybrzeży Alaski | Google Maps

W czasie wizyty Tillersona w Moskwie trzy rosyjskie bombowce przeleciały wzdłuż wybrzeża Japonii, na co Japończycy odpowiedzieli poderwaniem 14 myśliwców. W pobliżu wybrzeża Japonii zauważano także rosyjski samolot szpiegowski.

Pierwszy taki incydent od niemal dwóch lat

Od 2007 roku USA przechwytywały rosyjskie myśliwce sześcdziesięciokrotnie.

Po raz ostatni rosyjskie bombowce przeleciały wzdłuż amerykańskiego wybrzeża 4 lipca 2015 roku. Wówczas dwa bombowce pojawiły się u wybrzeży Alaski i Kalifornii.

Incydent u wybrzeży Alaski to kolejny sygnał - jak pisze Fox News - że stosunki pomiędzy Waszyngtonem a Moskwą się pogarszają, choć prezydent Donald Trump zapowiadał, że będzie dążył do ich poprawy.

Autor: pk/sk / Źródło: Fox News, New York Times

Źródło zdjęcia głównego: USAF