Amerykańscy dyplomaci pojechali na konferencję do Rosji. "Zostali odurzeni narkotykami"

Dyplomaci przebywali na konferencji w Sankt Petersburgu Wikipedia

Dwóch amerykańskich urzędników posługujących się paszportami dyplomatycznymi miało zostać odurzonych tzw. pigułką gwałtu w czasie, gdy brali udział w konferencji w Sankt Petersburgu - pisze portal Radia Wolna Europa. Do zdarzenia miało dojść jesienią zeszłego roku, jednak według źródeł, na które powołują się dziennikarze, Departament Stanu dopiero teraz bliżej przyjrzał się incydentowi.

Według dwóch zbliżonych do sprawy źródeł, na które powołuje się Radio Wolna Europa, dyplomaci wchodzili w skład amerykańskiej delegacji uczestniczącej w konferencji Państw Sygnatariuszy Konwencji ONZ Przeciwko Korupcji. Wydarzenie odbywało się w Sankt Petersburgu od 2 do 5 listopada 2015 r.

Jak zauważa portal, była to pierwsza oficjalna konferencja w Rosji, w której mogli wziąć udział amerykańscy urzędnicy po nałożeniu na Rosję sankcji związanych z aneksją Krymu.

Zdaniem źródeł Radia Wolna Europa, Departament Stanu USA postanowił bacznie przyjrzeć się sprawie dopiero po wydarzeniach z lipca tego roku, kiedy przed ambasadą Stanów Zjednoczonych w Moskwie pobity został amerykański dyplomata. Rosja twierdziła wtedy, że dyplomata był działającym pod przykrywką agentem CIA, który sam zaatakował policjanta. Wcześniej amerykańskie media pisały, że szereg amerykańskich dyplomatów pracujących w Rosji i kilku europejskich krajach skarży się na nękanie ze strony rosyjskich służb.

Jak pisze Radio Wolna Europa, po bliższym przyjrzeniu się wydarzeniom z Sankt Petersburga ustalono, że dwójka Amerykanów - kobieta i mężczyzna - została odurzona za pomocą tzw. pigułki gwałtu. Najprawdopodobniej stało się to w barze hotelu, w którym się zatrzymali.

Zgodnie z relacją źródła, na które powołuje się portal, jedna z zatrutych osób została przewieziona do szpitala, gdzie planowano przeprowadzić badanie krwi i pobrać próbki tkanek. Do badania jednak nie doszło, bo miało dojść do nagłej awarii prądu. Według źródła, amerykański obywatel został następnie przetransportowany do ojczyzny, ale było już za późno, by pobrać materiał umożliwiający stwierdzenie przyczyny nagłego złego samopoczucia.

Radio Wolna Europa pisze, że ponieważ uczestnicy konferencji nie byli wysokimi urzędnikami amerykańskiej administracji, zdecydowano się nie nagłaśniać incydentu. Wystosowano notę protestacyjną, jednak Rosjanie zażądali dowodów, których Amerykanie nie posiadali.

Rosyjska ambasada nie odpowiedziała na prośby o komentarz przesłane przez Radio Wolna Europa.

Dziwny przypadek?

Przypadki odurzania narkotykami w rosyjskich barach nie są rzadkie - zauważają dziennikarze. Zazwyczaj chodzi o motyw rabunkowy - wskazują. Jak jednak dodają, rozwój wydarzeń z Petersburga jest nietypowy. Były to dwa odrębne przypadki podania pigułki, więc zastanawiać może fakt, że "padło" akurat na dwójkę amerykańskich urzędników. Sytuacja miała miejsce w eleganckim hotelu, a nie w jednym z zatłoczonych lokali, w których do takich przypadków dochodzi częściej. Nic nie wskazuje również na to, by przy okazji odurzenia doszło do kradzieży.

Poproszony o skomentowanie przypadku z Sankt Petersburga Departament Stanu zasugerował, że problemy amerykańskich dyplomatów w Rosji nasilają się od 2014 r.

Po tym, gdy stosunki między Moskwą i Waszyngtonem uległy pogorszeniu w związku z rosyjską interwencją na Ukrainie, pojawia się coraz więcej doniesień o nękaniu amerykańskich urzędników.

W 2013 r. w raporcie Departamentu Stanu wskazano, że "pracownicy mają do czynienia ze wzmożonym naciskiem ze strony rosyjskich służb, o poziomie niewidzianym od czasów zimnej wojny".

Autor: kg//rzw / Źródło: rferl.org

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia