Skatowany pies. "Zmiażdżone płuca, uszkodzona wątroba, oczy wypadły z oczodołów"

Oczko powoli odzyskuje siły
Oczko powoli odzyskuje siły
Źródło: Centrum Adopcyjne Lecznicy "Ada"
Z tak dramatyczną interwencją weterynarze z Przemyśla jeszcze się nie spotkali. Pod ich skrzydła trafił skatowany pies: ma zmiażdżone płuca, uszkodzoną wątrobę, a oczy wypadły z oczodołów.

Mogłoby się wydawać, że weterynarze z przemyskiej lecznicy Ada widzieli już wszystko: ratowali ptaki, które wypadły z gniazd, pomagają psu, który we wnykach stracił dwie łapy, a ostatnio zaopiekowali się postrzeloną suczką.

Jednak to, co ukazało się ich oczom po przyjeździe do podprzemyskich Maćkowic, wprawiło ich w osłupienie.

- Zostaliśmy wezwani przez urząd gminy. Okazało się, że do piwniczki na nieogrodzonej posesji wpadło zwierzę – mówi nam Radosław Fedaczyński z lecznicy dla zwierząt w Przemyślu.

Rzeczywiście, w piwniczce był skatowany pies. – Zmiażdżone płuca, uszkodzona wątroba, oczy wypadły z oczodołów – wylicza weterynarz. Jak dodaje, właściciele pomieszczenia, w którym schował się psiak, byli zszokowani. Medycy, którzy przyjechali na miejsce - też.

"Krew zalewała mu oczy"

- To, że wpadł do piwnicy, go uratowało. Szedł "na ślepo", krew zalewała mu oczy. Gdyby nie to, że wpadł do tego pomieszczenia, pewnie zostałby w jakichś krzakach i odszedł z tego świata, niezauważony przez nikogo – mówi nam Fedaczyński.

Pomagając Oczku, bo tak dali na imię skatowanemu psu, nie mogli opanować emocji. – Z oczu ciekły nam łzy – relacjonują.

Teraz robią wszystko, co w ich mocy, by pomóc zwierzęciu. Udało im się nawet umieścić gałki oczne w oczodołach. Ale są poważne wątpliwości, czy pies odzyska wzrok. – To był bardzo skomplikowany zabieg - przyznaje lekarz. - Jednak jeśli nawet nie będzie widział, to będziemy go kochać – zastrzega.

Będą mu szukać domu

Mały, czarny kundelek powoli odzyskuje siły. Zaczął jeść z ręki, choć wciąż sprawia mu to ból.

Nie wiadomo, kto w tak bestialski sposób potraktował psa. Weterynarze bardzo by chcieli, by oprawca opowiedział za swoje czyny. Szykują już zawiadomienia na policję i do prokuratury.

Lekarze tłumaczą, że gdy tylko odzyska siły, będą szukać dla niego nowego domu. Jeśli nikt, nie przygarnie zwierzaka, zostanie z medykami z Przemyśla.

Autor: mmw/b / Źródło: TVN24 Kraków

Czytaj także: