W wypadku z udziałem radiowozu zginął nastolatek. "Nie było w tym winy policjanta"

Zdaniem prokuratury policjant nie ponosi winy za spowodowanie wypadku
Zdaniem prokuratury policjant nie ponosi winy za spowodowanie wypadku
Źródło: TTV
Prokuratura w Sanoku umorzyła śledztwo w sprawie śmierci 16-letniego Radosława B. Chłopak w maju 2012 roku został potrącony przez radiowóz, który wyprzedzał go w miejscu niedozwolonym. Według prokuratury policjant nie ponosi jednak winy za spowodowanie wypadku. Decyzja o umorzeniu jest ostateczna.

W podjęciu decyzji prokuraturze pomogły opinie biegłych – z Polskiego Towarzystwa Kryminologicznego oraz po jednym z list sądów okręgowych w Krośnie i Krakowie. Janusz Ohar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krośnie twierdzi, że były "zbieżne i kategoryczne".

Mógł włączyć sygnał dźwiękowy, ale nie musiał

Zdaniem biegłych Artur Ś. - policjant, który kierował radiowozem, nie może odpowiadać za spowodowanie wypadku.

– Samochód marki fiat ducato uczestniczył w pościgu. Ponieważ jednak nie miał włączonego sygnału dźwiękowego, a tylko świetlny, nie był pojazdem uprzywilejowanym – tłumaczy Ohar.

W takiej sytuacji (pościgu - red.) policjant nie ma obowiązku uruchamiania sygnału dźwiękowego. Artur Ś. zdecydował się wyłącznie na sygnał świetlny ze względu na późną porę – było po godzinie 23.

Jak orzekli biegli, "bezpośrednią przyczyną wypadku był manewr skrętu, wykonany przez kierowcę motoroweru". Policjant natomiast wyprzedzał motorower w miejscu niedozwolonym, jednak zarzucić mu można - według prokuratury - tylko wykroczenie drogowe, uzasadnione wykonywaniem czynności służbowych.

Podstawą do takiej oceny zdarzeń było między innymi nagranie z monitoringu, który uchwycił wypadek, a także zeznania świadków. Według prokuratury, zarówno policjantka (pasażerka radiowozu), jak i pozostali nastolatkowie zeznawali na korzyść kierowcy fiata ducato.

- Policjant nie ponosi winy za spowodowanie wypadku - zaznacza prokurator Ohar.

Babcia 16-latka, który zginął w wypadku nie rozumie takiego postawienia sprawy: - Radziu tylko jedną rzecz zrobił nieprawidłowo, że się nie obejrzał, a ten policjant popełnił o wiele więcej błędów. - Pani Janina ma na myśli jazdę z nadmierną prędkością, wyprzedzanie na podwójnej ciągłej i poruszanie się nie swoim pasem ruchu. Wszystkie te elementy wyliczone są w piśmie, które otrzymała rodzina chłopca po umorzeniu sprawy.

Marta Tabasz-Rygiel z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie podkreśla, że śledczy nie stwierdzili winy policjanta, który kierował fiatem, więc "nie było żadnych przesłanek, by zawiesić go w obowiązkach".

Radiowóz próbował wyprzedzić

Do wypadku doszło 24 maja 2012 roku w centrum Ustrzyk Dolnych. Według relacji matki chłopca, nastolatkowie wracali z mszy przygotowującej do bierzmowania. Ruszali ze świateł na ulicy 29 listopada, kiedy nieprzepisowo wyprzedził ich volkswagen golf, za którym ruszył w pościg stojący nieopodal radiowóz.

Radosław B. zasygnalizował, że będzie skręcał w lewo, jednak, według oceny biegłych, nie sprawdził, czy jest to bezpieczne. W tym samym momencie radiowóz próbował wyprzedzić motorower – i wtedy doszło do zderzenia.

16-latek zmarł w wyniku urazu głowy po przewiezieniu do szpitala. Jego pasażer również odniósł obrażenia.

Rodzina nie wierzy w nieostrożność nastolatka

– Radek był bardzo rozsądnym kierowcą, na pewno zasygnalizował, że chce skręcić w lewo – przekonuje Jadwiga Kruk, ciocia chłopca. Dodaje też, że – w jej przekonaniu – innego samochodu na ulicy w ogóle nie było, a pogoń za volkswagenem golfem jest "wymówką policji".

- Wynika z tego, że policja potrafi nagiąć do siebie prawo – ostro ocenia pani Jadwiga.

Decyzja prokuratury jest już prawomocna i ostatecznie kończy sprawę.

Materiał o tym zdarzeniu w programie Blisko Ludzi, w telewizji TTV.

Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków / nowiny24.pl

Czytaj także: