Prokuratura Okręgowa w Warszawie z urzędu wszczyna śledztwo z art. 269b kodeksu karnego w sprawie tajemniczej instalacji w ekskluzywnej restauracji „Różana” na warszawskim Mokotowie – ustalili Maciej Duda i Robert Zieliński, dziennikarze śledczy tvn24.pl.
W poniedziałek rano Przemysław Nowak, rzecznik stołecznej prokuratury potwierdził te informacje: - Wyłączono do odrębnego postępowania materiały w zakresie pozyskania urządzeń podsłuchowych i wizualnych, a następnie zamontowania ich w restauracji „Różana” w celu uzyskiwania informacji bez uprawnienia, tj. o czyn z art. 269b § 1 kk. – stwierdził prokurator. Dodał, że „badana będzie zawartość nośników danych, w tym komputerów” z tej restauracji.
Odnalezienie podsłuchów portal tvn24.pl ujawnił 2 kwietnia.
„Wytwarza, pozyskuje, zbywa”
Przepis mówi, że ten, kto "wytwarza, pozyskuje, zbywa lub udostępnia innym osobom urządzenia lub programy komputerowe (…)" przystosowane do popełnienia m.in. przestępstwa nielegalnego nagrywania, może zostać skazany nawet na 3 lata więzienia.
Jak się dowiedzieliśmy, rejestrator był zamontowany w czujniku przeciwpożarowym. – Z pozoru wygląda jak „czujka”, a faktycznie służy do nagrywania. Dopiero po wszczęciu śledztwa oddamy to biegłym, którzy procesowo stwierdzą, czy urządzenie nagrywało jednocześnie i dźwięk, i obraz – mówi nam osoba zbliżona do sprawy.
Znaleźli przed spotkaniem
Zaczęła się ona, gdy Służba Kontrwywiadu Wojskowego 1 kwietnia sprawdzała restaurację „Różana” na warszawskim Mokotowie. W tym lokalu na oficjalny obiad umówił się wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz Siemonia ze swoją holenderską odpowiedniczką Jeanine Hennis-Plasschaert.
Urządzenie zostało odnaleziono w salce dla VIP-ów. SKW wezwała na miejsce policję. Funkcjonariusze zabrali tajemnicze urządzenie i komputery, z którymi – ich zdaniem – mógł być połączony odnaleziony rejestrator.
Tylko na wniosek pokrzywdzonego
Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała w piątek 3 kwietnia, że wszczęła w sprawie podsłuchów postępowanie sprawdzające (poprzedza ewentualną decyzję o wszczęciu śledztwa). Oskarżyciele nie mogli nic poza tym zrobić.
Nie mogli oficjalnie wykonywać żadnych czynności. Problem krył się w zawiłościach prawa karnego. Tylko bowiem na wniosek osoby pokrzywdzonej ewentualnym nagrywaniem można było wszcząć śledztwo.
Tłumaczenie MON
W poprzednim tygodniu MON oświadczyło, że Siemoniak nie złoży wniosku o ściganie, gdyż nie doszło do nagrywania.
W rzeczywistości przepis (art. 267 kodeksu karnego) mówi, że wystarczy sam fakt założenia podsłuchu, a nie fakt nagrywania. Nadal jest to jednak przestępstwo ścigane tylko na wniosek osoby pokrzywdzonej – tłumaczy nasz rozmówca.
Prokuratorzy znajdują sposób
W piątek śledczy umorzyli swoje czynności sprawdzające w sprawie nielegalnego nagrywania.
Jednocześnie w stołecznej prokuraturze zapadła decyzja, że będzie prowadzone inne śledztwo ( z art. 269b kodeksu karnego) - w sprawie tego kto przygotował tajemniczy rejestrator ukryty w czujniku przeciwpożarowym i tego, kto z tego urządzenia korzystał i w jakim celu.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl), dziennikarze śledczy tvn24.pl / Źródło: tvn24.pl