Śledztwo ws. podsłuchu w restauracji. Bez wniosku szefa MON

Śledztwo ws. podsłuchu w restauracji. Bez wniosku szefa MON
Podsłych ujawniono przed spotkaniem Tomasza Siemoniaka z holenderską minister obrony
Źródło: tvn24
Urządzenie do nagrywania w warszawskiej restauracji „Różana” było ukryte w czujniku przeciwpożarowym. Prokuratura wszczyna postępowanie w sprawie „wytworzenia” i „pozyskania” tego podsłuchu. Jednocześnie umorzono sprawę ewentualnego, nielegalnego nagrywania za pomocą tajemniczego urządzenia. Powód? Ścigania nie chciał wicepremier Tomasz Siemoniak.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie z urzędu wszczyna śledztwo z art. 269b kodeksu karnego w sprawie tajemniczej instalacji w ekskluzywnej restauracji „Różana” na warszawskim Mokotowie – ustalili Maciej Duda i Robert Zieliński, dziennikarze śledczy tvn24.pl.

W poniedziałek rano Przemysław Nowak, rzecznik stołecznej prokuratury potwierdził te informacje: - Wyłączono do odrębnego postępowania materiały w zakresie pozyskania urządzeń podsłuchowych i wizualnych, a następnie zamontowania ich w restauracji „Różana” w celu uzyskiwania informacji bez uprawnienia, tj. o czyn z art. 269b § 1 kk. – stwierdził prokurator. Dodał, że „badana będzie zawartość nośników danych, w tym komputerów” z tej restauracji.

Odnalezienie podsłuchów portal tvn24.pl ujawnił 2 kwietnia.

„Wytwarza, pozyskuje, zbywa”

Przepis mówi, że ten, kto "wytwarza, pozyskuje, zbywa lub udostępnia innym osobom urządzenia lub programy komputerowe (…)" przystosowane do popełnienia m.in. przestępstwa nielegalnego nagrywania, może zostać skazany nawet na 3 lata więzienia.

Jak się dowiedzieliśmy, rejestrator był zamontowany w czujniku przeciwpożarowym. – Z pozoru wygląda jak „czujka”, a faktycznie służy do nagrywania. Dopiero po wszczęciu śledztwa oddamy to biegłym, którzy procesowo stwierdzą, czy urządzenie nagrywało jednocześnie i dźwięk, i obraz – mówi nam osoba zbliżona do sprawy.

Znaleźli przed spotkaniem

Zaczęła się ona, gdy Służba Kontrwywiadu Wojskowego 1 kwietnia sprawdzała restaurację „Różana” na warszawskim Mokotowie. W tym lokalu na oficjalny obiad umówił się wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz Siemonia ze swoją holenderską odpowiedniczką Jeanine Hennis-Plasschaert.

Urządzenie zostało odnaleziono w salce dla VIP-ów. 
SKW wezwała na miejsce policję. Funkcjonariusze zabrali tajemnicze urządzenie i komputery, z którymi – ich zdaniem – mógł być połączony odnaleziony rejestrator.

Tylko na wniosek pokrzywdzonego

Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała w piątek 3 kwietnia, że wszczęła w sprawie podsłuchów postępowanie sprawdzające (poprzedza ewentualną decyzję o wszczęciu śledztwa). Oskarżyciele nie mogli nic poza tym zrobić.

Nie mogli oficjalnie wykonywać żadnych czynności. Problem krył się w zawiłościach prawa karnego. Tylko bowiem na wniosek osoby pokrzywdzonej ewentualnym nagrywaniem można było wszcząć śledztwo.

Tłumaczenie MON

W poprzednim tygodniu MON oświadczyło, że Siemoniak nie złoży wniosku o ściganie, gdyż nie doszło do nagrywania.

W rzeczywistości przepis (art. 267 kodeksu karnego) mówi, że wystarczy sam fakt założenia podsłuchu, a nie fakt nagrywania. Nadal jest to jednak przestępstwo ścigane tylko na wniosek osoby pokrzywdzonej – tłumaczy nasz rozmówca.

Prokuratorzy znajdują sposób

W piątek śledczy umorzyli swoje czynności sprawdzające w sprawie nielegalnego nagrywania.

Jednocześnie w stołecznej prokuraturze zapadła decyzja, że będzie prowadzone inne śledztwo ( z art. 269b kodeksu karnego) - w sprawie tego kto przygotował tajemniczy rejestrator ukryty w czujniku przeciwpożarowym i tego, kto z tego urządzenia korzystał i w jakim celu.

Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl), dziennikarze śledczy tvn24.pl / Źródło: tvn24.pl

Czytaj także: