Internetowe trolle kochają Putina za pieniądze. Spowiedź byłej pracownicy "ministerstwa prawdy"


Od trzech lat w Petersburgu działa firma, zwana przez samych pracowników "ministerstwem prawdy". Oficjalnie zajmuje się badaniem Internetu. Nieoficjalnie zatrudnieni w niej młodzi ludzie przez 12 godzin dziennie piszą, komentują i wrzucają obrazki wychwalające Putina, a także karykatury wyśmiewające rosyjską opozycję, Stany Zjednoczone, szefa polskiego MSZ i "ukropów" - Ukraińców. Dziennikarzowi Radia Swoboda udało się porozmawiać z byłą pracownicą "fabryki trolli".

Siedziba firmy jeszcze rok temu mieściła się w miejscowości Olgino pod Petersburgiem. Od kilkunastu miesięcy jednak "kremlowskie trolle" urzędują w budynku na ul. Sawuszkina 55 w Petersburgu, dla niepoznaki ogrodzonym metalowym płotem, dzięki czemu obserwujący ma wrażenie, że budynek wciąż jest remontowany.

Kremlowski produkt

Oficjalnie założycielem spółki z o.o. "Badania Internetowe" i jej dyrektorem jest były pułkownik milicji Michaił Bystro. Firma finansowana jest jednak przez holding "Concord", na którego czele stoi przyjaciel Władimira Putina Jewgienij Prigożyn. Jest on również kucharzem, a dzięki przyjaźni z prezydentem firma "Concord" od 2000 roku organizuje na Kremlu bankiety i przyjęcia. Współpracuje też z rosyjskim ministerstwem obrony i zaopatrującą wojsko spółką państwową "Wojentorg".

W "ministerstwie prawdy" pracuje ok. 400 osób - zarówno studentów, jak i emerytów. Dyżur trwa 12 godzin. W tym czasie zadaniem "kremlowskiego trolla" jest napisanie kilkudziesięciu postów i komentarzy pod postami na najpopularniejszej w Rosji platformie blogowej LiveJournal oraz "lubienie" postów i karykatur na portalach społecznościowych, przede wszystkim rosyjskim vk.vom.

Słowo jak karabin
Słowo jak karabintvn24

Piony i zadania

Radio Swoboda opisuje m.in., w jaki sposób funkcjonują poszczególne działy "resortu". Jeden zajmuje się blogerami, w drugim - zadaniami technicznymi, w trzecim komentowaniem newsów na portalach w Rosji i zagranicą. Czwarty oddział "montuje" w programie Photoshop zdjęcia opozycjonistów, np. Nawalnego, tworząc z nich najdziwaczniejsze stwory, np. doklejając ich głowy do ciał zwierząt.

Głównym zadaniem "kremlowskich trolli" jest tworzenie pozytywnego wizerunku Władimira Putina i jego bliskich współpracowników, a także dyskredytowanie opozycyjnych polityków i Ukrainy, Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej i innych "wrogów Rosji".

Niezła pensja za trollowanie

Obecni i byli pracownicy niechętnie dzielą się wspomnieniami o pracy w "ministerstwie prawdy" z mediami. Radiu Swoboda udało się porozmawiać z Tatianą, która przez pół roku "kochała Putina za pieniądze". Dostała pracę bez problemu, dostawała niezłą pensję - ok. 40 tys. rubli (ok. 3,5 tys. złotych).

- Nie zostałam tam zatrudniona oficjalnie. Nie miałam oficjalnej umowy o pracę, nigdy nie poznałam żadnego z szefów - tylko swojego bezpośredniego przełożonego, tzw. teambuildera - wspomina Tatiana, która nie chciała podawać swojego nazwiska do publicznej wiadomości. - Nie wiedziałam, czy to jest agencja informacyjna, portal informacyjny czy coś innego. Podczas przyjmowania do pracy musiałam wyrazić swoją opinię na temat newsa, odwołując się do historii - opowiada kobieta.

Gdy została przyjęta do pracy, jej głównym zajęciem było komentowanie wiadomości na portalach m.in. Echa Moskwy czy innych mediów, uznawanych za opozycyjne wobec Kremla.

Wychwalać Putina

Do bardziej skomplikowanych zadań należało wychwalanie działań prezydenta Władimira Putina, podając się za wymyślone postaci, np. panią domu, biznesmena, fotografa. Tu wymagana była wiedza i oczytanie. Np. pod wiadomością o wizycie Putina w przedsiębiorstwie czy regionie wyimaginowana pani domu pisała: "Takie działania Putina uratuje Rosję".

- Do takiego wniosku należało dojść, prowadząc długi wywód, powołując się na linię partii Jedna Rosja. Miało wyglądać tak, jakby Władimir Putin był zbawcą Rosji - mówi była pracownica. Podkreśla, że podczas przyjmowania do pracy nie sprawdzano ani oczytania, ani poglądów politycznych młodych ludzi. Trzeba po prostu umieć pisać.

"Niemcow zabił się sam"

Inna była pracownica "ministerstwa prawdy", która zgodziła się porozmawiać z Radiem Swoboda, zdecydowała się na odejście z firmy po tym, jak polecono jej pisanie komentarzy na temat zabójstwa Borysa Niemcowa. Miało z nich wynikać, że śmierć opozycjonisty to wynik prowokacji przed antykremlowskim marszem "Wiosna", a sam Niemcow został zamordowany na polecenie swoich współpracowników i Stanów Zjednoczonych.

- Niemcowa zabił Niemcow po to, by zwrócić uwagę na siebie i przeklętą opozycję - opowiada wersję obowiązującą trolli anonimowa pracownica. We wpisach należało też chwalić Władimira Putina za wysłanie kondolencji matce polityka i zapowiedź ścigania sprawców z całą surowością prawa.

Ciężka praca trolla

Radio Swodoba podkreśla, że "kremlowskie trolle" pracują przez całą dobę. Piszą zarówno jako "syberyjski inwalida", jak i pani domu z Riazania. Zadaniem trolli było napisanie co najmniej 126 komentarzy po postami, napisanymi przez inne trolle, by wywołać wrażenie ożywionej dyskusji. Pod postami, napisanymi przez innych internautów, trzeba było zostawić co najmniej 25 komentarzy podczas 12-godzinnego dyżuru.

Głównymi wrogami, których należy zdyskredytować, są dziewczyny z Pussy Riot, Michaił Chodorkowski i Aleksiej Nawalny.

Działają na Ukrainie

Niedawno grupa hakerów "Anonimowy internacjonał" poinformowała, że dokonała włamania na konta kierownictwa "ministerstwa prawdy" i znalazła dowody na finansowanie przez "kremlowskiego kucharza" nie tylko agencji "Badania internetowe", ale też ukraińskich blogerów i analityków, pracujących dla "Agencji Informacyjnej Charkowa". Finansowanie 21 pracowników kosztuje miesięcznie ponad 222 tys. rubli (ok. 20 tys. zł).

Stany Zjednoczone złe

Kolejnym zadaniem "ministerstwa prawdy" jest krytykowanie i ośmieszanie Stanów Zjednoczonych oraz rozpalanie nastrojów antyamerykańskich w społeczeństwie rosyjskim.

- Przede wszystkim trzeba było pisać, kto kogo w USA zastrzelił. Że jest niebezpiecznie, a Obama nie kontroluje sytuacji. Ponadto pisało się o "głupich sankcjach", które Rosji nie osłabią, a świadczą o głupocie amerykańskiej władzy - opowiada jeden z rozmówców radia Swoboda.

"Kremlowskie trolle" udają również rozczarowanych polityką Baracka Obamy, bezrobociem i ciężkim losem robotników Amerykanów, którzy z coraz większym uznaniem spoglądają na Rosję, która "wyrasta na nowego geopolitycznego lidera".

Trolle nie wytrzymują w tej pracy długo - najbardziej wytrwali pracują tam przez półtora roku. Ale problemów ze znalezieniem kolejnych chętnych nie ma. Na stronach internetowych dla poszukujących pracy właśnie ruszył nowy nabór.

[object Object]
Oskarżeni o zabójstwo Niemcowa uznani za winnychTVN24 BiS "Fakty z Zagranicy"
wideo 2/20

Autor: asz//tka / Źródło: svoboda.org