Podłożył bombę w autobusie. Grozi mu dożywocie. "Nie jestem żadnym terrorystą"

Aktualizacja:
[object Object]
Rusza proces Pawła R. Mężczyzna oskarżony jest o pozostawienie bomby w autobusietvn24
wideo 2/20

Przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu rozpoczął się proces Pawła R., który w maju 2016 roku zostawił w autobusie ładunek wybuchowy. Bomba, według biegłych, mogła zagrozić życiu i zdrowiu wielu osób. Byłemu studentowi chemii grozi dożywocie. Na sali sądowej powiedział, że "bardzo żałuje" i prosi o przebaczenie.

Paweł R. rok temu był studentem chemii na jednej z wrocławskich uczelni. W kwietniu zaczął się przygotowywać do wdrożenia w życie swojego planu. Na aukcji internetowej kupił substancje, które później miał wykorzystać do przygotowania urządzenia wybuchowego. Kupił też dyktafon, który posłużył mu do zadzwonienia do służb i poinformowania, że z "Wrocławia zrobi drugą Brukselę".

Kupił także 6-litrowy garnek ciśnieniowy i wypełnił go "niemalże w całości materiałem wybuchowym". Do środka wrzucił jeszcze śruby i nakrętki.

Paweł R. jest oskarżony o terroryzm. W autobusie komunikacji miejskiej zostawił bombęD. Rudnicki | TVN24 Wrocław

Paweł R.: w moim życiu była tylko samotność i rozpacz

W poniedziałek przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu rozpoczął się proces Pawła R. 23-latek ma odpowiedzieć za terroryzm. Na sali rozpraw oskarżony powiedział: "Nie jestem żadnym terrorystą".

Mężczyzna przyznał się do tego, że kupił szybkowar i dwa telefony. Przyznał się też do zadzwonienia na numer 112 i odtworzenia komunikatu z żądaniem złota. Przed sądem przyznał się też do zostawienia ładunku wybuchowego w autobusie komunikacji miejskiej.

Jak mówił, na "idiotyczny pomysł" wpadł w połowie kwietnia. Z jego słów wynika, że to właśnie wtedy nasiliła się u niego depresja. Ta miała zacząć się kilka lat wcześniej, gdy był uczniem gimnazjum. - W moim życiu była tylko samotność i rozpacz. Czułem się odrzucony przez rówieśników i to mi przeszkadzało. Myślałem, że w przypadku trafienia do więzienia moje życie będzie lepsze - wyjaśniał R.

"Moim celem nie było krzywdzenie ludzi"

Oskarżony podkreślał, że przy konstruowaniu ładunku wybuchowego mógł wykorzystać substancje łatwiejsze do zdobycia i zrobienia, a które robią wyrządzają większą szkodę, jednak wybrał te słabsze. Przed sądem tłumaczył, jak wykonał bombę. - To oczywiste, że gdybym postawił na skrzywdzenie ludzi, to w środku umieściłbym nakrętki moździerzowe. W żadnym wypadku moim celem nie było krzywdzenie ludzi, a tym bardziej zabijanie - twierdził były student chemii. I dodał: Chciałem spowodować u wszystkich myślenie, że zagrożenie jest prawdziwe. Żądanie złota miało to uwiarygodnić.

Bomba, którą skonstruował, miała mieć "charakter ostrzegawczy". Jak relacjonował, po wyjściu z autobusu, w którym zostawił torbę z ładunkiem wybuchowym, chciał jak najszybciej dotrzeć do domu. Tam miał sprawdzać informacje na temat wybuchu i już wtedy "bardzo żałować". Miał nawet chcieć pójść na policję, jednak zrezygnował.

"Bardzo proszę o przebaczenie"

- Bardzo żałuję tego, co zrobiłem. Jest to czyn absolutnie do mnie niepodobny, bo zawsze byłem i jestem spokojnym człowiekiem - mówił R. Opowiadał też o wyrzutach sumienia. - Przepraszam bardzo wszystkich, których skrzywdziłem fizycznie i psychicznie. Przepraszam wszystkich, których naraziłem na niebezpieczeństwo. Bardzo proszę o przebaczenie - powiedział oskarżony.

Mężczyzna nie chciał odpowiadać na pytania sądu i oskarżycieli. Jego obrońcy nie mieli pytań.

W poniedziałek przed sądem miało zeznawać czterech świadków. Stawiła się tylko kobieta, która pierwsza zauważyła podejrzaną reklamówkę pozostawioną w autobusie. Kobieta, która została ranna w wyniku wybuchu, przysłała na rozprawę swojego pełnomocnika. Na rozprawie nie pojawił się natomiast kierowca autobusu i mężczyzna, który sprzedał R. telefon.

Telefon z żądaniem i bomba w reklamówce

19 maja przed godziną 6.00 rano oskarżony zadzwonił na numer 112. Odtworzył z dyktafonu przygotowane przez siebie nagranie. Operator 112 usłyszał w słuchawce groźbę eksplozji czterech ładunków wybuchowych skonstruowanych przez dzwoniącego. Za rozbrojenie każdej z bomb R. zażądał po 30 kilogramów złota. Wskazał miejsce, w którym służby miały zostawić sztabki. To właśnie wtedy groził, że w przypadku niespełnienia żądania do południa "zrobi z Wrocławia drugą Brukselę".

Kilka godzin później wyszedł ze swojego mieszkania. W ręce miał żółtą reklamówkę, w której ukrył skonstruowany przez siebie ładunek. Mężczyznę, idącego z charakterystyczną torbą, nagrały kamery monitoringu. Na przystanku przy ul. Klimasa wsiadł do autobusu linii 145. Nie siadał. Stanął naprzeciwko drzwi. Reklamówkę położył na podłodze, tuż obok wózka, w którym siedział 3-letni chłopiec, w pobliżu była też 9-miesięczna dziewczynka.

Eksplozja przy przystanku

R. pojazd opuścił na przystanku przy Dworcu Głównym. Torba z bombą została w autobusie. Porzucony bagaż zaniepokoił jedną z pasażerek i o sprawie powiadomiła kierowcę. Mężczyzna zatrzymał autobus i wyniósł reklamówkę na przystanek przy skrzyżowaniu ulic Dworcowej i Kościuszki. Chwilę później doszło do eksplozji. W jej wyniku ranna została starsza kobieta przechodząca obok przystanku.

W tym czasie Paweł R. wrócił do swojego mieszkania, po drodze po raz kolejny zarejestrowały go kamery.

"To był wspaniały chłopak"

Służby rozpoczęły poszukiwania mężczyzny. Pięć dni później został zatrzymany w swoim rodzinnym domu w Szprotawie. Ci, którzy znali R., byli w szoku. - To był wspaniały chłopak. Nie wiem, co się stało. Rękę za niego bym dała. To jest rodzina religijna, oni do kościoła chodzą. Matka poukładana, ojciec również - mówiła jedna z sąsiadek.

Okazało się, że R. od kilku miesięcy nie chodził na zajęcia. Kolegom z roku powiedział, że chce wyjechać za granicę. Gdy sprawa wyszła na jaw, znajomi mężczyzny mówili: był cichy, spokojny, nigdy nie ujawniał swoich poglądów. Czytaj więcej na ten temat

Zarzuty dla bombera

Zatrzymany usłyszał zarzut popełnienia przestępstwa o charakterze terrorystycznym, usiłowania zabójstwa wielu osób przy użyciu materiałów wybuchowych i zarzut spowodowania zdarzenia, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób. Później R. przedstawiono zarzut kolejny: usiłowania wymuszenia rozbójniczego, bo uznano, że to właśnie on przez telefon przedstawił służbom ultimatum.

Jak informowała prokuratura, mężczyzna początkowo przyznał się do zarzutów. Skorzystał jednak z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Przed sądem aresztowym zmienił jednak zdanie. - Podejrzany złożył krótkie wyjaśnienia. Przyznał się do tego, że pozostawił pakunek w autobusie. Pierwotnie przyznał się do stawianych mu zarzutów, później zmodyfikował stanowisko, precyzując, w jakim zakresie się przyznaje - mówił Łukasz Wójcik, pełnomocnik R.

Podczas ostatniego przesłuchania mężczyzna nie przyznał się do winy. Po raz kolejny odmówił składania wyjaśnień.

Dwa eksperymenty

Eksperci twierdzili, że gdyby konstruktor ładunku nie popełnił błędu, to z autobusu zostałyby wyłącznie koła. Żeby sprawdzić, jaki efekt mógłby wywołać wybuch bomby R., na policyjnym poligonie śledczy przeprowadzili eksperyment procesowy. Sprowadzili dokładnie taki sam autobus, do jakiego 19 maja wsiadł R., i przeprowadzili dwa kontrolowane wybuchy.

Pierwszy odbył się przy użyciu identycznego ładunku - z takim samym błędem konstrukcyjnym, jaki popełnił R. Do drugiej eksplozji użyto ładunku, który nie był obarczony błędem. Wszystko po to, by sprawdzić siłę rażenia urządzania, jakie mężczyzna chciał zbudować. - Widać powybijane szyby i porozrzucane w odległości kilkudziesięciu metrów odłamki szkła. Gdyby bomba była skonstruowana prawidłowo, a kierowca nie wyniósłby ładunku z autobusu, ranni mogliby zostać nie tylko pasażerowie, ale też ludzie przechodzący ulicą i ci czekający na przystanku - relacjonowała reporterka TVN24.

W przypadku wybuchu "realne i bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia"

Z opinii biegłego z zakresu badań ogólnopożarowych wynika, że następstwem wybuchu byłoby rozwinięcie się pożaru wewnątrz autobusu.

"Z opinii wynika, że w przypadku pozostawienia dnia 19 maja 2016 roku w autobusie marki MAN urządzenia wybuchowego - odpowiadającego konstrukcyjnie urządzeniu skonstruowanemu przez Pawła R. - oraz jego wybuchu wewnątrz pojazdu, istniałoby realne i bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi znajdujących się w tym autobusie oraz mienia w postaci przedmiotowego autobusu" - czytamy w akcie oskarżenia. Do podobnych wniosków doszedł biegły chemik. Podkreślił, że zagrożenie stanowiłoby nie tylko oddziaływanie termiczne spalającej się mieszaniny przygotowanej przez R., ale także odłamki powstałe w wyniku rozerwania garnka wysokociśnieniowego. W ocenie biegłego konstrukcja urządzenia pozostawionego w autobusie wskazywała, że "zamiarem sprawcy było spowodowanie jak największych obrażeń u jak największej liczby osób".

Zobacz jak wyglądałby autobus gdyby wybuchła w nim bomba
Zobacz jak wyglądałby autobus gdyby wybuchła w nim bombaK. Połosak | Zdjęcia z akt sprawy

Poczytalny, ale...

Biegli sprawdzili też, czy Paweł R. był poczytalny. Okazało się, że tak, jednak wskazali, że w czasie popełnienia zarzucanych mu czynów "miał w znacznym stopniu ograniczoną zdolność do rozpoznania ich znaczenia i ograniczoną zdolność pokierowania swoim postępowaniem".

To oznacza, że Paweł R. może odpowiadać za swoje czyny. - Zgodnie z przepisami w przypadku ograniczonej poczytalności sąd nie musi, ale może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary - wyjaśniał w grudniu 2016 roku prokurator. Gdyby sąd zdecydował się na takie rozwiązanie, studentowi chemii groziłoby nie dożywocie, ale kara od 4 do 11 lat i 11 miesięcy pozbawienia wolności. Czytaj więcej na ten temat

Autor: tam, ansa/gp/jb / Źródło: TVN24 Wrocław

Źródło zdjęcia głównego: policja dolnośląska, materiały ze śledztwa prokuratury, archiwum TVN24

Raporty:
Pozostałe wiadomości

Wracają choroby, o których myśleliśmy, że możemy o nich zapomnieć. I mogliśmy, dopóki wystarczająco wielu z nas się na nie szczepiło. A teraz chorzy na odrę walczą w szpitalach o życie i jest ich z każdym rokiem coraz więcej - proporcjonalnie do tego, jak wiele osób nie chce się szczepić. 

Kolejne ogniska zakażeń, coraz cięższe przypadki. "Należy się spodziewać wzrostu zachorowań w najbliższych latach"

Kolejne ogniska zakażeń, coraz cięższe przypadki. "Należy się spodziewać wzrostu zachorowań w najbliższych latach"

Źródło:
Fakty TVN

Obserwujemy to. Nie mamy żadnego dowodu na to, że Rosjanie przerzucają dzisiaj w kierunku Polski swoją broń jądrową - powiedział w "Faktach po Faktach" ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski. Komentował też ogłoszony w piątek pakiet uzbrojenia USA dla Kijowa. - Pomoc jest w drodze, szybko dotrze do Ukrainy - zapewnił.

Brzezinski: nie mamy żadnego dowodu na to, że Rosjanie przerzucają dzisiaj w kierunku Polski broń jądrową

Brzezinski: nie mamy żadnego dowodu na to, że Rosjanie przerzucają dzisiaj w kierunku Polski broń jądrową

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski jest wśród osób wezwanych do prokuratury w sprawie inwigilacji Pegasusem - potwierdził tvn24.pl rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. Jak wyjaśnił, wezwanie nie oznacza, że Suski był podsłuchiwany. - Jest to przedmiotem śledztwa - przekazał. Wcześniej szef resortu sprawiedliwości Adam Bodnar mówił, że prokuratura wysłała listy do 31 osób, które "mają status świadka w postępowaniu".

Marek Suski dostał wezwanie do prokuratury w sprawie Pegasusa

Marek Suski dostał wezwanie do prokuratury w sprawie Pegasusa

Źródło:
"Gazeta Wyborcza", tvn24.pl, PAP

Dwa miesiące tylko leżeć. W dodatku za całkiem niezłe wynagrodzenie i dla dobra nauki. Tylko pozornie jest to praca marzeń. Eksperyment, który organizują naukowcy z Niemiec i NASA, będzie dla uczestników wyjątkowo wyczerpujący, natomiast dla nauki będzie wyjątkowo cenny.

18 tysięcy euro za dwa miesiące leżenia. Eksperyment naukowców ma zbadać wpływ mikrograwitacji na człowieka

18 tysięcy euro za dwa miesiące leżenia. Eksperyment naukowców ma zbadać wpływ mikrograwitacji na człowieka

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

W jednym z portów w Szczecinie mamy do czynienia z sytuacją, gdzie jeden z wiceministrów miał zagwarantowaną pracę zdalną za kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie - mówił w "#BezKitu" wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka (KO), pytany o wyniki audytów po rządach PiS. Jak dodał, osoba ta "w czasie prawie trzech lat nie pobrała sprzętu, na którym powinna pracować". - To kosztowało spółkę Skarbu Państwa ponad pół miliona złotych - przekazał.

Marchewka: Wiceminister z pracą zdalną, prawie trzy lata nikt nie widział go w pracy. Spółka straciła pół miliona złotych

Marchewka: Wiceminister z pracą zdalną, prawie trzy lata nikt nie widział go w pracy. Spółka straciła pół miliona złotych

Źródło:
TVN24

Alior Bank ma nowy skład rady nadzorczej. Zmian dokonali w piątek akcjonariusze banku. Z rady nadzorczej odwołano między innymi byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Ernesta Bejdę.

Były szef CBA stracił kolejne stanowisko

Były szef CBA stracił kolejne stanowisko

Źródło:
tvn24.pl

W Szpitalu Żeromskiego w Krakowie kamery nagrywały nie tylko obraz, ale też dźwięk - dowiedzieli się dziennikarze TVN24. Podsłuch założony był nielegalnie, bo ustawa dopuszcza jedynie monitoring wizyjny. Władze placówki twierdzą, że nagrywanie miało charakter "opcjonalny" w przypadku zastosowania u pacjenta przymusu bezpośredniego i dźwięk nie był rejestrowany "w sposób stały". Nagrania, do których dotarliśmy, sugerują co innego.

Szpitalne kamery nielegalnie podsłuchiwały personel i pacjentów

Szpitalne kamery nielegalnie podsłuchiwały personel i pacjentów

Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Mam nadzieję, że Władimir Putin nie będzie aż na tyle szalony, żeby poważyć się na cały Sojusz Północnoatlantycki - powiedział w piątek szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Jak dodał, aby "go skutecznie odstraszyć, musimy się przygotować".

Sikorski: mam nadzieję, że Putin nie będzie na tyle szalony, by poważyć się na całe NATO

Sikorski: mam nadzieję, że Putin nie będzie na tyle szalony, by poważyć się na całe NATO

Źródło:
PAP

Karmelitanki z Zakopanego przenoszą się pod nowy adres. Powodem przeprowadzki jest zmiana charakteru okolicy obecnej klauzury, utrudniająca siostrom kontemplację w samotności i ciszy. Kontrowersje budzą jednak plany budowy apartamentowców i pensjonatu w miejscu dotychczasowego klasztoru. Według medialnych doniesień taki pomysł na te tereny mają same zakonnice. Wniosek w tej sprawie jest w urzędzie. Siostry potwierdzają jedynie, że starają się "korzystnie" sprzedać klasztor.

Zakonnice sprzedają klasztor. W urzędzie wniosek o pensjonat i apartamentowce

Zakonnice sprzedają klasztor. W urzędzie wniosek o pensjonat i apartamentowce

Źródło:
tvn24.pl / Onet

Naczelny Komitet Wykonawczy PSL debatował w piątek nad kandydaturami do Parlamentu Europejskiego. Listy zostaną zaprezentowane razem z kandydatami Polski 2050 w ramach koalicyjnego komitetu Trzecia Droga. O szczegółach piątkowych ustaleń opowiadali w rozmowach z dziennikarzami czołowi politycy PSL.

"Staramy się dać najmocniejsze nazwiska". PSL o kandydaturach do europarlamentu

"Staramy się dać najmocniejsze nazwiska". PSL o kandydaturach do europarlamentu

Źródło:
TVN24

Bon energetyczny i ceny prądu w drugiej połowie 2024 roku, rewizja Krajowego Planu Odbudowy oraz wieloletni plan finansowy państwa. To trzy projekty, którymi już w przyszłym tygodniu może się zająć rząd. Tak wynika z zapowiedzi Macieja Berka, przewodniczącego Stałego Komitetu Rady Ministrów.

"Ważne projekty", którymi ma się zająć rząd. Jest zapowiedź

"Ważne projekty", którymi ma się zająć rząd. Jest zapowiedź

Źródło:
tvn24.pl

Janina Goss jako członkini rady nadzorczej Orlenu w 2023 roku zarobiła 157 tysięcy złotych. Tak wynika ze sprawozdania rocznego płockiego koncernu. Goss to przyjaciółka prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego.

Podano zarobki przyjaciółki prezesa PiS w Orlenie

Podano zarobki przyjaciółki prezesa PiS w Orlenie

Źródło:
tvn24.pl

W mieście Eliniko pod Atenami podczas prac budowlanych znaleziono 314 bomb z czasów drugiej wojny światowej - poinformowały miejscowe władze. Ładunki odkryto na głębokości dwóch metrów, między innymi pod obiektami zbudowanymi przy okazji igrzysk olimpijskich w 2004 roku.

Lotnisko i miejskie obiekty "na polu minowym". Znaleziono ponad 300 bomb

Lotnisko i miejskie obiekty "na polu minowym". Znaleziono ponad 300 bomb

Źródło:
PAP

Michał Woś zadzwonił i pytał, czy będę dziś na komisji - mówiła przed komisją śledczą ds. Pegasusa główna księgowa w Ministerstwie Sprawiedliwości Elżbieta Pińciurek. Oświadczyła, że w kierowanym przez nią departamencie nikt nie wiedział, na co zostaną wydane środki z Funduszu Sprawiedliwości. Zeznała też, że osobą odpowiedzialną za weryfikację tego, na co zostały wydane środki z funduszu, jest jego dysponent, czyli minister sprawiedliwości.

Główna księgowa w Ministerstwie Sprawiedliwości przed komisją śledczą o odpowiedzialnym za pieniądze z Funduszu

Główna księgowa w Ministerstwie Sprawiedliwości przed komisją śledczą o odpowiedzialnym za pieniądze z Funduszu

Źródło:
PAP, TVN24

Nie nadzorowałem komórki, która zajmowała się gadżetami - powiedział były szef MON Mariusz Błaszczak. Odniósł się do "procederu", o którym poinformował wiceszef resortu. Cezary Tomczyk mówił, że najważniejsi współpracownicy ówczesnego ministra dopuszczali się kradzieży cennych przedmiotów, które miały być oficjalnie wręczane najważniejszym ministrom obcych państw. "Kto zegarkiem wojuje, ten od zegarka ginie" - napisał premier Donald Tusk w mediach społecznościowych.

Pytanie o prezenty dla współpracowników Błaszczaka. "Nie uwierzy pan, ale nie nadzorowałem tej komórki"

Pytanie o prezenty dla współpracowników Błaszczaka. "Nie uwierzy pan, ale nie nadzorowałem tej komórki"

Źródło:
TVN24

PKP Polskie Linie Kolejowe wykazały 937 milionów złotych straty za rok 2023 - poinformowała kolejowa spółka w piątkowym komunikacie. Rok wcześniej spółka miała 173 miliony złotych zysku.

Potężna strata kolejowej spółki. Prezes "zaskoczony"

Potężna strata kolejowej spółki. Prezes "zaskoczony"

Źródło:
PAP

Aby zachować ciągłość wypłaty świadczeń, do końca kwietnia należy złożyć wniosek o 800 plus. Pierwsze wypłaty na kolejny okres rozliczeniowy ruszą w czerwcu.

Ważny termin dla rodziców. Zostało kilka dni

Ważny termin dla rodziców. Zostało kilka dni

Źródło:
tvn24.pl

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24
W lesie niegdyś ogrodzonym drutem kolczastym stanęły tablice. Ziemia wciąż do nas przemawia

W lesie niegdyś ogrodzonym drutem kolczastym stanęły tablice. Ziemia wciąż do nas przemawia

Źródło:
tvn24.pl
Premium

- My, obywatele, składamy się na pensje polityków i potem widzimy, że oni uprawiają ten freak fight przed Sejmem - powiedziała w podcaście "Wybory kobiet" Marianna Schreiber, odnosząc się też do swojego udziału w walkach MMA. Była również pytana m.in. o to, czy miała poczucie, że jej aktywność publiczna jest obciążeniem dla jej męża.

Marianna Schreiber o "freak fightcie przed Sejmem". "To już chyba lepiej na tym zarabiać, prawda?"

Marianna Schreiber o "freak fightcie przed Sejmem". "To już chyba lepiej na tym zarabiać, prawda?"

Źródło:
tvn24.pl

Centra krwiodawstwa apelują o oddawanie krwi przed długim majowym weekendem. Im więcej wolnych dni od pracy, tym większe ryzyko, że tego bezcennego lekarstwa może zabraknąć. Już teraz w niektórych regionach Polski zapasy krwi powoli się kończą. Żeby zachęcić do oddawania krwi, w Białymstoku rozdawano sadzonki, a w Poznaniu krew można było oddać na Dworcu Autobusowym.

Banki krwi apelują przed długim weekendem. "Zapraszamy wszystkich dawców"

Banki krwi apelują przed długim weekendem. "Zapraszamy wszystkich dawców"

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Lotnisko Warszawa-Radom przez miniony rok obsłużyło ponad 130 tysięcy pasażerów. Jak poinformowała rzeczniczka Polskich Portów Lotniczych Anna Dermont, port pracuje nad zwiększeniem oferty i rozwinięciem siatki połączeń lotniczych.

Lotnisko w Radomiu podsumowało rok działalności

Źródło:
PAP

Co najmniej 70 osób zmarło w wyniku powodzi w Kenii. Jak przekazały organy rządowe, żywiołem dotkniętych zostało ponad 131 tysięcy rodzin. W piątek na rzece Kwa Muswii doszło do przerażającego wypadku - wezbrane wody porwały i przewróciły ciężarówkę pełną ludzi.

Wezbrana rzeka przewróciła ciężarówkę, porwała ludzi

Wezbrana rzeka przewróciła ciężarówkę, porwała ludzi

Źródło:
CNN, Citizen TV Kenya

W Szwajcarii trwa wielkie odśnieżanie zamkniętych na okres zimowy alpejskich dróg. W kantonie Gryzonia rozpoczęło się udrażnianie przełęczy San Bernardino. Praca jest niełatwa - operatorzy sprzętu muszą uważać między innymi na schodzące lawiny.

Rozpoczęło się wielkie sprzątanie alpejskich przełęczy

Rozpoczęło się wielkie sprzątanie alpejskich przełęczy

Źródło:
fm1today.ch

"Rada Polskich Mediów stanowczo sprzeciwia się bezprawnym i szkodliwym społecznie działaniom podejmowanym przez Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wobec niezależnych mediów" - brzmi treść uchwały RPM. Sprawa dotyczy decyzji oraz wypowiedzi Macieja Świrskiego wymierzonych w redakcje TVN24, TOK FM.

Rada Polskich Mediów: działalność przewodniczącego KRRiT godzi w wolność słowa

Rada Polskich Mediów: działalność przewodniczącego KRRiT godzi w wolność słowa

Źródło:
tvn24.pl

Rozmowa na filmowo-sportowym szczycie. Iga Świątek zapytała aktorkę Zendayę o jej rolę w filmie "Challengers". Hollywoodzka gwiazda wcieliła się w nim utalentowaną tenisistkę. Film, za którego dystrybucję w Europie odpowiada Warner Bros. Pictures, od piątku można oglądać w kinach w Polsce.

Sportowe emocje i uczuciowy trójkąt. "Challengers" wchodzi na ekrany kin

Sportowe emocje i uczuciowy trójkąt. "Challengers" wchodzi na ekrany kin

Źródło:
"Fakty po Południu" TVN24

W Polsce rządzący skazani są na megalomanię. Do takiego wniosku doszedłem, słuchając rozmowy Pawła Kowala z Moniką Olejnik. Kowal przekonywająco opowiadał o swoich rozległych kontaktach zagranicznych. Z opowieści tych wynikało, że jego rozmówcy przypisują nam kluczową rolę w rozgrywającym się na teranie Ukrainy konflikcie Rosja-Zachód. Piszę "konflikt Rosja-Zachód" z rozmysłem - nie żebym chciał pomniejszyć dzielność Ukraińców. Chodzi mi tylko o to, byśmy widzieli świat takim, jakim jest. Przychodzą mi te myśli do głowy, bo w tych dniach minęła 110. rocznica urodzin Jana Karskiego, a to on właśnie w czasie drugiej wojny światowej doszedł do przekonania, że Polacy nie chcą widzieć rzeczywistości takiej, jaką ona jest.

Mikromaniak Jan Karski 

Mikromaniak Jan Karski 

Źródło:
tvn24.pl

Stacja informacyjna TVN24, należąca do globalnego koncernu medialnego Warner Bros. Discovery, była najbardziej opiniotwórczym medium w Polsce w marcu 2024 roku - wynika z najnowszego raportu Instytutu Monitorowania Mediów. Na informacje przekazywane na antenie TVN24 powoływano się ponad 4,2 tysiąca razy.

TVN24 liderem rankingu najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce

TVN24 liderem rankingu najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce

Źródło:
tvn24.pl

W 2023 roku luka VAT ponownie wzrosła do dwucyfrowego poziomu - przekazał na konferencji prasowej minister finansów Andrzej Domański. Jak dodał, szczegółowe dane za ubiegły rok zostaną opublikowane w najbliższych dniach.

Minister finansów: w ubiegłym roku luka VAT znów osiągnęła dwucyfrowy poziom

Minister finansów: w ubiegłym roku luka VAT znów osiągnęła dwucyfrowy poziom

Źródło:
PAP

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24