"Kremlowski wyścig po Afrykę". Rosjanie wkraczają na nowy kontynent

[object Object]
Rosja ma zwiększać obecność w Afryce, między innymi wojskową (nagranie archiwalne rosyjskich ćwiczeń)mil.ru
wideo 2/3

Rosyjscy wojskowi instruktorzy, doradcy i najemnicy z prywatnych firm przebywają i aktywnie działają w Afryce Środkowej i Wschodniej - podaje Radio Swoboda. Według jego dziennikarzy, Kreml próbuje odzyskać wpływy w różnych regionach świata i zyskać nowych sojuszników.

Jako przykład największej aktywności portal podaje Republikę Środkowoafrykańską. "Rosja w sposób oficjalny i nieoficjalny ugruntowuje tam swoją militarną obecność" - pisze Radio Swoboda w artykule pod tytułem "Kremlowski wyścig o Afrykę".

Akcja pod batutą bliskiego człowieka Putina

Dziennikarze przypominają, że w grudniu 2017 roku podczas wizyty prezydenta Republiki Środkowoafrykańskiej Faustina Touadery w Soczi oba kraje zawarły militarne porozumienie. Umowa przewiduje dostarczenie rządowi w Bangi rakiet, karabinów maszynowych, automatycznych i pistoletów, oraz przeszkolenie 1300 wojskowych.

Rosyjskie MSZ w wydanym 22 marca oświadczeniu poinformował o dostarczeniu do RŚA partii broni i oddelegowaniu pięciu wojskowych i 170 rosyjskich "cywilnych instruktorów", którzy będą szkolić miejscowych wojskowych.

Radio Swobodal, powołując się na wiele źródeł, twierdzi, że na czele "afrykańskiego projektu" Moskwy stoi petersburski miliarder Jewgienij Prigożyn, wiązany przez media z fabryką trolli i grupą najemników - tak zwaną grupą Wagnera. W marcu Prigożyn został objęty amerykańskimi sankcjami w związku z oskarżeniami o ingerencję w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku i działalność na wschodzie Ukrainy.

Pomoc za złoto, diamenty i uran

Grupa Conflict Intelligence Team (CIT), portal aktywistów, którzy początkowo weryfikowali oficjalne rosyjskie informacje na temat konfliktu na Ukrainie, a teraz szerzej śledzą poczynania sił zbrojnych Rosji, ocenia, że "za wymijającym sformułowaniem cywilnych instruktorów kryje się najprawdopodobniej oddział najemników ze związanej z Kremlem i Jewgienijem Prigożynem 'grupy Wagnera'". Członkowie CIT, powołując się na media RŚA i Francji, twierdzą, że rosyjscy "instruktorzy" stacjonują w pobliżu złóż złota, diamentów i uranu. "Ewidentnie, pomoc Rosji dla RŚA nie jest bezinteresowna" - ocenia Radio Swoboda. O obecności rosyjskich wojskowych i najemników na afrykańskim kontynencie informowały też między innymi: francuskie radia RFI, Europe1, gazeta "Le Monde", rosyjska redakcja BBC i rosyjski portal Znak.

Zdobywanie wpływów

- Jeśli chodzi o obecność rosyjskich wojskowych w Afryce, to mowa tu nie tylko o RŚA, ale też o Sudanie i Libii - twierdzi analityk CIT Kirił Michajłow. Działania Rosji na afrykańskim kontynencie, jego zdaniem, wynikają z motywów geopolitycznych, to znaczy z chęci ugruntowania politycznej i militarnej siły na kontynencie

Ważne mają być również przyczyny ekonomiczne. Michajłow zaznacza, że obecnie weryfikowane są doniesienia dotyczące zawarcia przez Prigożyna umowy na wydobycie złota w Sudanie. - Ważną rolę odgrywają też interesy rosyjskich oligarchów - ocenia. Zdaniem analityka "cywilni instruktorzy" w RŚA zajmują się między innymi zawieraniem umów z miejscowymi grupami, kontrolującymi zasoby surowcowe. Część "doradców" ma też się zajmować polityką i wspieraniem określonych ugrupowań. - Jeśli w Afryce pojawiły się trolle internetowe, to będą działać w interesach wybranych sił politycznych. Można ich nazwać najemnikami w nowej informacyjnej wojnie - podkreśla Michajłow. I zaznacza, że nie jest wykluczone, iż najemnicy tak zwanej grupy Wagnera ponieśli straty w RŚA. W stolicy tego kraju w połowie kwietnia miały miejsce zbrojne starcia i według niepotwierdzonych danych zginęli w nich Rosjanie.

W tym wyjątkowo biednym kraju często dochodzi do walk między politycznymi i religijnymi przeciwnikami. Pochłonęły już tysiące ofiar, a w ich wyniku 4,5 mln ludzi musiało porzucić swe domy. Władze nie są w stanie kontrolować stale wzbierającej fali przemocy. Działa tam misja pokojowa ONZ.

Skryte usługi trolli internetowych

W ubiegłym tygodniu rosyjska gazeta "Kommiersant" pisała, że w kilku krajach Afryki, w których w najbliższym czasie odbywać się będą wybory, rozpoczęli pracę rosyjscy PR-owcy opłacani przez Prigożyna. Wybory prezydenckie lub parlamentarne w tym roku odbędą się w 15 afrykańskich krajach, w tym na Madagaskarze, w Libii, Zimbabwe i w Czadzie. W przyszłym roku w RPA, Nigerii i pięciu innych krajach kontynentu. Jak pisze "Kommiersant", projekt ma trwać dwa lata i w założeniu jest czysto komercyjny. "Kommiersant" twierdzi, że uczestnicy projektu nie są upoważnieni do udzielania komentarzy mediom i mają starać się nie afiszować ze swoimi działaniami.

Autor: mk/adso / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: mil.ru