Media: bliski współpracownik Bieriezowskiego znaleziony martwy w Londynie


W Wielkiej Brytanii znaleziono ciało Rosjanina Nikołaja Głuszkowa, bliskiego współpracownika zmarłego pod Londynem oligarchy Borysa Bieriezowskiego - podaje brytyjski dziennik "Guardian". Londyńska policja potwierdziła, że znaleziono zwłoki mężczyzny, ale nie podała tożsamości ofiary.

Ciało Głuszkowa, byłego wicedyrektora rosyjskich linii lotniczych Aerofłot, znaleziono w jego domu w Londynie w poniedziałek wieczorem - podaje gazeta, powołując się na jego bliskich. Mężczyzna miał 68 lat. Przyczyna śmierci nie jest na razie znana.

Informację o śmierci Głuszkowa podał na Facebooku także jeden z jego przyjaciół, dziennikarz Damian Kudriawcew.

Dziennik "Telegraph" pisze z kolei, że informację o śmierci Głuszkowa podało rosyjskie radio Business FM. Powoływało się ono na adwokata mężczyzny, Andrieja Borowkowa.

Borowkow nie podał przyczyny śmierci. Poinformował jedynie, że w Rosji Głuszkow został oskarżony o pranie pieniędzy i oszustwo.

Policja: śmierć bada oddział antyterrorystyczny

Londyńska policja we wtorek wydała komunikat, w którym potwierdziła, że interweniowała w sprawie "niewyjaśnionej śmierci". Nie identyfikuje jednak ofiary - pisze tylko, że to mężczyzna w wieku około 60 lat.

W komunikacie policja poinformowała, że w poniedziałek o godzinie 22.46 (godzina 23.46 w Polsce - red.) została wezwana do domu przy Clarence Avenue w New Malden (część Wielkiego Londynu - red.), gdzie znaleziono martwego mężczyznę.

Poinformowano, że ze względu na rzekome powiązania zmarłego jego śmierć badają antyterroryści.

"Obecnie śmierć jest traktowana jako niewyjaśniona" - poinformowała policja. "Nie ma dowodów, które sugerowałyby powiązanie z wydarzeniem w Salisbury". W ubiegły weekend doszło tam do próby otrucia byłego rosyjskiego pułkownika Siergieja Skripala i jego córki.

Wyjechał z Rosji

Głuszkow to były wicedyrektor rosyjskich linii lotniczych Aerofłot.

Wyjechał z Moskwy po tym, jak w 2006 roku sąd w Moskwie skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu za oszustwa. Zamieszkał w Londynie, zawnioskował o azyl polityczny.

W marcu ubiegłego roku zaocznie skazano go na osiem lat więzienia i milion rubli grzywny za rzekome zdefraudowanie 122 milionów dolarów Aerofłotu w latach 90., kiedy pełnił funkcję dyrektora finansowego.

Głuszkow odrzucał oskarżenia.

Bliski współpracownik Bieriezowskiego

Głuszkow przez kilka miesięcy prowadził własne dochodzenie w sprawie okoliczności śmierci Bieriezowskiego. W rozmowie z "Guardianem" Głuszkow podkreślał, że jest sceptyczny wobec samobójstwa. - Jestem pewien, że Borys był zamordowany. Mam całkiem inne informacje od tych, które są publikowane w mediach - mówił.

Zauważył, że znaczna liczba rosyjskich emigrantów, w tym Bieriezowski czy jego bliski przyjaciel, były agent KGB Aleksandr Litwinienko, zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach. - Borysa powieszono. Albo zrobił to sam, albo z czyjąś pomocą. Ale nie wierzę, że było to samobójstwo - mówił. - Dochodzi do zbyt wielu zgonów rosyjskich emigrantów - ocenił. Litwinienko został otruty w 2016 roku w Londynie.

Bieriezowski mieszkał w Wielkiej Brytanii od 2001 roku, gdzie uzyskał azyl polityczny. Miał ważny wkład w wyniesienie Władimira Putina do władzy, ale poróżnił się z nim, ponieważ Putin nie chciał być jego marionetką. Za prezydentury Borysa Jelcyna był najbogatszym człowiekiem w Rosji. Finansował Jelcynowi kampanię wyborczą.

W 1994 roku usiłowano dokonać zamachu na Bieriezowskiego. Zginął wówczas jego kierowca. W 2007 roku zawiązano kolejny spisek na jego życie w Wielkiej Brytanii. W tym samym roku sąd w Moskwie skazał zaocznie Bieriezowskiego na sześć lat robót w kolonii karnej. Władze Rosji bezskutecznie zabiegały o jego ekstradycję. W 2013 roku został znaleziony z pętlą na szyi na podłodze łazienki w swym domu w Ascot pod Londynem.

Inny były agent KGB, który został w 2006 roku Wielkiej Brytanii otruty polonem, Aleksandr Litwinienko, twierdził, że w przeszłości dostał od Rosji zlecenie zabicia Bieriezowskiego.

Autor: pk//kg / Źródło: Guardian, Telegraph, PAP, Reuters