Zrzutka na 2,4 mln funtów "zaległych" podatków


Tysiące ludzi z całego świata "zrzuca" się na karę zasądzoną na niekorzyść słynnego artysty i dysydenta Ai Weiweia przez chińskie władze. Z 2,4 milionów funtów zebrano już prawie 800 tys.

Kara to grzywna i zaległości niezapłaconych - według Pekinu - podatków, które powinna uiścić firma, w której Chińczyk pracuje (firma należy do jego żony, ale pismo od władz skierowano do niego, jako "właściwego rewidenta księgowego"). Jednak według wielu ludzi to zemsta władz za wypowiedzi krytykujące rząd.

Dlatego tuż po ogłoszeniu wyników zorganizowano akcję wsparcia dla Weiweia. Do tej pory wsparło go prawie 20 tys. osób.

W tych darowiznach nie chodzi tylko o pieniądze. One są wyrazem uczuć ludzi na to, co się stało. Ja mogę jedynie powiedzieć, że jestem bardzo wdzięczny i wzruszony ich czynami. Ai Weiwei

Przelewy i papierowe samolociki

Większość pieniędzy wpłacono za pomocą przelewów bankowych, ale niektóre dotarły do artysty... w papierowych samolotach, puszczanych przez ludzi na teren jego studia. - W tych darowiznach nie chodzi tylko o pieniądze. One są wyrazem uczuć ludzi wobec tego, co się stało - powiedział Weiwei, który poprosił ludzi o pożyczenie mu pieniędzy. - Ja mogę jedynie powiedzieć, że jestem bardzo wdzięczny i wzruszony ich czynami - dodał.

Ai Weiwei został zatrzymany na lotnisku w Pekinie i przetrzymywany przez prawie trzy miesiące przez władze. W czerwcu wypuszczono go na wolność bez postawienia zarzutów, ale wkrótce oskarżono o oszustwa podatkowe. Ostatecznie wystawiono mu "rachunek" na 2,4 mln dol.

Ukarany za poglądy?

W ubiegłym tygodniu artysta powiedział BBC, że grzywna jest tylko pretekstem do ukarania go za jego poglądy polityczne.

Ai Weiwei ma zapłacić karę do końca tygodnia. Sam artysta nie zdecydował jeszcze, jak postąpi. Nawet gdyby udało mu się zebrać pieniądze, nie musi to oznaczać końca kłopotów. Może on zostać oskarżony np. o... nielegalną zbiórkę pieniędzy - uważają eksperci.

54-letni artysta jest m.in. współtwórcą narodowego stadionu w Pekinie, zwanego Ptasim Gniazdem. Zasłynął również wystawą w Tate Gallery "Ziarna Słonecznika", składającą się ze stu milionów ręcznie robionych ziarenek.

Naraził się władzom, nazywając chińskich przywódców "gangsterami". Prowadził też kampanię społeczną, która miała zmusić rząd do opublikowania pełnej liczby ofiar trzęsienia ziemi w Syczuanie w 2008 r.

Źródło: BBC