"Znany z uczestnictwa w aktywnościach organizowanych przez chińskie grupy"


Choć Pekin był jednym z nielicznych sojuszników Roberta Mugabego, jego dymisja zbliży Zimbabwe do Chin, gdyż następca dyktatora może otworzyć rynek dla chińskich firm – uważają eksperci cytowani przez hongkoński dziennik "South China Morning Post".

Wiwatami przyjęto we wtorek w Harare oświadczenie o dymisji 93-letniego Mugabego, który rządził Zimbabwe przez ostatnie 37 lat. Radość wybuchła ponownie w środę, gdy do kraju powrócił były wiceprezydent Emmerson Mnangagwa, który ma w piątek zostać zaprzysiężony jako następca Mugabego.

Przez lata Zachód stosował wobec rządu Mugabego sankcje w związku z doniesieniami o fałszowaniu przez niego wyborów i łamaniu praw człowieka. Wobec tego afrykański dyktator zwracał się – jak sam mówił - "na Wschód", czyli w stronę Pekinu.

Lubi Chiny, był w Chinach

Chiny stały się czwartym partnerem handlowym i największym źródłem zagranicznych inwestycji w Zimbabwe, którego sytuacja gospodarcza jest – wedle słów szefa misji MFW - "bardzo trudna". Teraz, gdy Mugabe odszedł, Pekin może na swoich relacjach z afrykańskim państwem zyskać jeszcze więcej.

- Mnangagwa wydaje się bardziej otwartym przywódcą, od kiedy publicznie wypowiadał się przeciwko nacjonalistycznej polityce Mugabego, która odstraszała zagranicznych inwestorów - ocenił ekspert z Instytutu Studiów Azji Zachodniej i Afryki przy Chińskiej Akademii Nauk Społecznych Wang Hongyi.

Dwa lata temu Mnangagwa wypowiedział się przeciwko zmuszaniu zagranicznych firm od odsprzedania udziałów w zimbabweńskich spółkach przedsiębiorstwom lokalnym. W tym samym okresie powiedział chińskiej państwowej telewizji, że Zimbabwe pracuje nad programem reform gospodarczych, które mają stworzyć atrakcyjne warunki dla inwestorów z zagranicy.

Zdaniem Wanga relacje Chin z Zimbabwe mogą się dodatkowo zacieśnić, jeśli Mnangagwa zdecyduje się zliberalizować dostęp do rynku. Zaznaczył przy tym, że nowy prezydent utrzyma rządy "żelaznej pięści", a jego ewentualna otwartość dotyczy tylko sfery gospodarczej.

Mnangagwa jest związany z Chinami od lat 60., kiedy przeszedł w tym kraju szkolenie wojskowe. Według znawcy Afryki z Chińskiej Akademii Nauk Społecznych Shen Xiaoleia, przyjazny stosunek wobec Chin zjednał Mnangagwie przychylność chińskich biznesmenów działających w Zimbabwe.

- (Mnangagwa - red.) jest znany ze skłonności do uczestnictwa w aktywnościach organizowanych przez chińskie grupy w Zimbabwe. (…) Jeśli wyciągnął lekcję z (historii) swojego poprzednika, będzie skłonny sterować krajem z większą otwartością i będzie prowadził politykę bardziej przyjazną dla zagranicznych inwestycji - ocenił Shen.

Według chińskiej ambasady w Zimbabwe, w kraju mieszka obecnie ponad 10 tys. Chińczyków. Obywatele ChRL prowadzą tam różnorakie biznesy, od restauracji po fabryki. Inwestują również w tamtejszy sektor energetyczny. Państwowa chińska firma Power Construction Corporation podpisała dwa lata temu wartą 1,2 mld dolarów umowę na rozbudowę zimbabweńskiej elektrowni.

Autor: adso / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: