"Zmęczenie brexitem po obu stronach kanału La Manche". Kolejna próba przełamania impasu


Na środę zaplanowano konsultacje brytyjskiej premier Theresy May z liderem opozycyjnej Partii Pracy Jeremym Corbynem. Dzień wcześniej May zapowiedziała, że jej rząd będzie potrzebował dalszego przedłużenia procesu wyjścia z Unii, aby wypracować porozumienie w sprawie brexitu. Tymczasem prasa zwraca uwagę na zmęczenie przedłużającym się procesem i spekuluje, że państwa unijne mogą nie być skore do opóźniania go.

May zaznaczyła, że gdyby nie mogła dojść do porozumienia z Corbynem, zaproponuje skierowanie szeregu opcji do Izby Gmin pod głosowanie. Wyjaśniła, że dla rządu decyzja Izby będzie tym razem wiążąca, ale pod warunkiem, że Partia Pracy Corbyna również ją zaakceptuje.

Premier dodała, że jej administracja przedstawi następnie nowy projekt ustawy implementującej umowę wyjścia z Unii Europejskiej z intencją przyjęcia jej przez parlament przed 22 maja, co pozwoliłoby na uniknięcie udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

"Nie ma sensu prosić o kolejne krótkie przesunięcie brexitu"

Szef komisji spraw zagranicznych Bundestagu Norbert Roettgen zaapelował w środę na Twitterze o odłożenie brexitu na dłużej. Zdaniem chadeckiego polityka Brytyjczycy powinni wziąć udział w majowych wyborach do europarlamentu. "W obecnej sytuacji głębokiego instytucjonalnego impasu nie ma sensu prosić o kolejne krótkie przesunięcie brexitu" - stwierdził Roettgen. Jego zdaniem drugie głosowanie [z 12 marca - red.] nad wynegocjowaną przez brytyjski rząd umową nt. wyjścia Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej pokazuje, że zapewnienia zawarte w deklaracji politycznej dołączonej do dokumentu nie przynoszą pożądanego rezultatu.

"Zmęczenie brexitem po obu stronach kanału la Manche"

Do zapowiedzi kolejnej prośby o odłożenie brexitu odniosły się także francuskie media, które sceptycznie oceniły apel brytyjskiej premier. Większość komentarzy utrzymanych jest w duchu wypowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który oświadczył we wtorek, że "Europa nie może być zakładnikiem brexitu". - Naszym priorytetem musi być dobre funkcjonowanie Unii Europejskiej i jednolitego rynku. UE nie może być na stałe zakładnikiem rozwiązania kryzysu politycznego w Zjednoczonym Królestwie - stwierdził Macron po wtorkowym spotkaniu w Paryżu z premierem Irlandii Leo Varadkarem.

Cytowany jest również unijny negocjator brexitu Michel Barnier, który we wtorek, zastrzegając, że nigdy nie chciał brexitu bez umowy, przewidywał, że "z dnia na dzień staje się on bardziej prawdopodobny".

W debacie radia France Info ekspertka Julie de la Sabliere po stwierdzeniu, że "Brytyjczycy nie przewidzieli trudności procesu ani jednolitej i zdecydowanej postawy Europejczyków", zauważyła że "coraz trudniej jest znaleźć wytłumaczenie dla przesunięcia brexitu". Albart Zemou, szef działu politycznego dziennika "Le Figaro", przewidywał w tej dyskusji, że brytyjska Partia Konserwatywna "ryzykuje implozję" i zwracał uwagę na "zmęczenie brexitem po obu stronach kanału la Manche".

"Większość Europejczyków nie potrafi uwierzyć w londyńskie międzypartyjne porozumienie"

Francuskie media przytaczają również słowa Macrona, który po wyliczeniu możliwych przyczyn odłożenia brexitu ("nowe wybory, referendum, unia celna") zapewnił, o otwartości, jednak dodał, że "to Londyn ma się wypowiedzieć i ma się wypowiedzieć teraz".

Londyński korespondent dziennika "Le Figaro" napisał, że Macron "zaczyna przekonywać, że '27' [liderzy 27 państw członkowskich, wniosek o opóźnienie brexitu wymaga ich jednomyślnej zgody - red.] nie ponosi odpowiedzialności za 'no deal'". W tytule długiego artykułu redakcja dziennika "Le Monde" zastanawia się "czy dwudziestka siódemka gotowa jest zaakceptować nowe przesunięcie [brexitu - red.] na 22 maja".

"Unia musi uzbroić się w cierpliwość"

Brukselska korespondentka gazety Cecile Ducourtieux, cytując nieprzedstawionych z nazwiska "dyplomatów europejskich" sugeruje, że w Brukseli przeważa obecnie postawa "wait and see" [czekaj i patrz, co się stanie - przyp. red.], gdyż Unia "musi uzbroić się w cierpliwość, czekając na to, co wyniknie z debaty politycznej w Londynie". Według cytowanego przez dziennikarkę dyplomaty, "na 10 dni przed prawdopodobnym 'no deal', większość Europejczyków nie potrafi uwierzyć w międzypartyjne porozumienie w Londynie. Pani May i cała reszta brytyjskiej klasy politycznej zbyt długo powielały fałszywe nadzieje". Dziennikarka "le Monde" zauważa jednak, że "Irlandczycy panikują, a Niemcy ostrzegają przed ryzykiem gospodarczym i geopolitycznymi implikacjami 'no deal'" i podsumowuje: "gdy konkretyzuje się hipoteza 'no deal' niektórzy (członkowie UE) stają się nagle bardzo ostrożni i nie są gotowi do skoku w przepaść".

Co dalej?

Po trzykrotnym odrzuceniu rządowego projektu umowy wyjścia z Unii Wielka Brytania ma czas do 12 kwietnia, aby zdecydować się albo na brexit bez umowy (tzw. no deal) albo na kolejne przedłużenie swego członkostwa w Unii i znalezienie nowego sposobu na wyjście z impasu politycznego. Mogłoby ono na przykład polegać na drugim referendum w sprawie brexitu lub znacznej zmianie proponowanego modelu relacji z UE (np. pozostanie we wspólnym rynku lub w unii celnej). Taki scenariusz wymagałby jednak udziału w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Co dalej z brexitem?tvn24.pl

Autor: akw/ja / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: