Zmarła 18-letnia Ukrainka, ofiara zbiorowego gwałtu i podpalenia

Aktualizacja:

Zmarła 18-letnia Ukrainka, która trzy tygodnie temu padła ofiarą zbiorowego gwałtu i podpalenia. Kobieta miała poparzoną ponad połowę ciała i ciężkie obrażenia wewnętrzne. Lekarzom nie udało się jej uratować. Napastnikami okazali się synowie lokalnych notabli. Gdyby nie uliczne protesty, w ogóle nie usłyszeliby zarzutów. Cała sprawa wywołała na Ukrainie duże oburzenie i powrót do dyskusji o bezkarności "mażorów", czyli dzieci wpływowych polityków i biznesmenów.

Ukraińska prasa pisze o "jednej z najbardziej ohydnych zbrodni na Ukrainie w ostatnich latach". Mieszkanka Mikołajowa padła ofiarą trzech młodych mężczyzn 9 marca. Napastnicy zgwałcili dziewczynę, próbowali udusić, a w końcu podpalili i porzucili, myśląc, że ich ofiara nie żyje.

Gwałt, duszenie, podpalenie

Późnym wieczorem dwóch mężczyzn zaprosiło do domu kolegi poznaną w barze 18-letnią Oksanę. Tam ją zgwałcili, a kiedy zagroziła, że poinformuje o wszystkim milicję, napastnicy zaczęli ją dusić. Gdy sprawcom wydawało się, że ofiara już nie żyje, wynieśli ją na dwór, rzucili na plac budowy, i tam podpalili.

Kobieta jednak przeżyła. Nad ranem znalazł ją przypadkowy przechodzień. Ofiara brutalnego gwałtu została przewieziona do szpitala w Mikołajowie. Miała poparzone 55 proc. powierzchni ciała, poważne obrażenia płuc, amputowano jej też prawą rękę, by powstrzymać gangrenę. Wcześniejsze doniesienia mówiły też o amputacji stóp.

Przewieziono ją do specjalistycznego szpitala w Doniecku. Tam lekarze walczyli o jej życie blisko trzy tygodnie. Dzisiaj poinformowali, że dziewczyna zmarła. - Zaczęło się krwawienie w płucach i wtedy jej serce się zatrzymało. Próbowaliśmy trzy razy ją odzyskać przy użyciu defrybilatora - poinformował dr Emil Fistal.

Zaczęło się krwawienie w płucach i wtedy jej serce się zatrzymało. Próbowaliśmy trzy razy ją odzyskać przy użyciu defrybilatora. dr Emil Fistal

Synowie notabli

Oprawcy Oksany szybko zostali zatrzymani, ale dwóch z nich - synów lokalnych notabli - równie szybko wypuszczono bez postawienia zarzutów. Wywołało to ogromne oburzenie i obaj mężczyźni zostali ponownie umieszczeni w areszcie.

- Są to dzieci bogatych ludzi, którzy są w stanie zapłacić za odzyskanie wolności. Wrócili do aresztu dopiero po tym, jak zaczęły o tym pisać media - mówił w telefonicznej rozmowie z PAP Anatolij Onofrijczuk, redaktor naczelny mikołajowskiego portalu internetowego "Novosti", który jako pierwszy opublikował informację o dramacie.

Szef MSW Witalij Zacharczenko przyznał oficjalnie że rodzice dwóch podejrzanych to byli urzędnicy z Mikołajowa. Jak donoszą ukraińskie media, jeden z aresztowanych jest synem byłego naczelnika rejonowej administracji państwowej. Ojcem drugiego jest były prokurator.

Są to dzieci bogatych ludzi, którzy są w stanie zapłacić za odzyskanie wolności. Wrócili do aresztu dopiero po tym, jak zaczęły o tym pisać media. Anatolij Onofrijczuk, redaktor naczelny "Novosti"

Na proces czeka cała trójka. Początkowo dwóch było oskarżonych o udział w gwałcie zbiorowym, jeden - o gwałt i próbę zabójstwa. W czwartek, gdy ich ofiara zmarła, zarzut zabójstwa postawiono wszystkim trzem - poinformował cytowany przez agencję Reuters przedstawiciel MSW Ukrainy.

Bezkarność "mażorów"

Dramat 18-letniej Oksany i zachowanie wymiaru sprawiedliwości wzbudziły w kraju falę oburzenia. Do ulicznych demonstracji doszło nie tylko w Mikołajowie, ale też wielu innych miastach Ukrainy, m.in. Odessie, Lwowie i Charkowie. Nadzór nad sprawą, na polecenie prezydenta Janukowycza, objął prokurator generalny.

Rozgorzała dyskusja na temat bezkarności dzieci wysoko postawionych urzędników, polityków i biznesmenów. Ukraińskie media regularnie informują o przestępstwach popełnianych przez dzieci polityczno-biznesowej elity, do których przylgnęła nazwa "mażory". Najczęściej są to przestępstwa drogowe, nierzadko z ofiarami śmiertelnymi.

Na początku marca w Odessie pijany kierowca samochodu terenowego wjechał w tłum zgromadzonych na rynku ludzi, ciężko raniąc jednego mężczyznę. Na szybie pojazdu widniała naklejka "prokuratura". Sprawca wypadku nie został aresztowany. Zobowiązano go jedynie, by nie opuszczał miejsca zamieszkania. Potem media poinformowały, że ofiara tego zdarzenia zmarła.

Jeśli już sprawcy podobnych przestępstw zostają aresztowani i stają przed sądem, to na ogół otrzymują wyroki w zawieszeniu, jeśli w ogóle nie są uniewinniani.

W styczniu Roman Landik, deputowany rady miejskiej Łuhańska na wschodzie kraju i syn ukraińskiego parlamentarzysty, został skazany na 3 lata więzienia w zawieszeniu za zasztyletowanie dziewczyny w miejscowej restauracji.

Źródło: BBC, Reuters, PAP