Prezydent Zimbabwe zaprzysiężony. Opozycja: fałszywa ceremonia


Po zwycięstwie w lipcowych wyborach prezydenckich w Zimbabwe urzędujący przywódca tego kraju Emmerson Mnangagwa złożył w niedzielę przysięgę na stadionie w Harare. Wynik głosowania był kwestionowany przez opozycję, a amerykańscy obserwatorzy wskazali na nieprawidłowości.

Prezydencką przysięgę przyjął sędzia Luke Malaba. Był on członkiem składu sędziowskiego Trybunału Konstytucyjnego, który w piątek jednomyślnie odrzucił wyborczą skargę przywódcy opozycji Nelsona Chamisy. Trybunał uznał, że nie przedstawił on "wystarczających i wiarygodnych dowodów" na oszustwa.

Z decyzją sądu nie zgodził się w sobotę Chamisa, który nazwał niedzielną ceremonię zaprzysiężenia "fałszywą". - Wiedzą, że nie mogą mnie zaprosić na wesele, na którym to ja miałem otrzymywać prezenty - stwierdził.

Mnangagwa zapowiedział jednak, że "jego ramiona są otwarte". - Czas byśmy razem poszli naprzód - wezwał swoich politycznych rywali były wiceprezydent za rządów dyktatora Roberta Mugabego.

Zastrzeżenia do wyborów

Wybory prezydenckie i parlamentarne z 30 lipca - pierwsze od jesieni 2017 roku, gdy wojsko i Afrykański Narodowy Związek Zimbabwe - Front Patriotyczny (ZANU-PF) odsunęły od władzy rządzącego krajem od blisko 40 lat Mugabego - miały wyciągnąć Zimbabwe z izolacji na arenie międzynarodowej, doprowadzić do zniesienia sankcji nałożonych na ten kraj i rozpocząć odbudowę gospodarki, doprowadziły jednak do polaryzacji zimbabweńskiego społeczeństwa - zauważa agencja Reutera.

Według oficjalnych rezultatów ogłoszonych przez komisję wyborczą Mnangagwa - polityk zbliżony do armii i sił bezpieczeństwa - uzyskał 50,8 procent głosów, o włos unikając drugiej tury, gdzie zmierzyłby się z Chamisą, który zdobył 44,3 procent.

Na kilka godzin przed ceremonią zaprzysiężenia amerykańskie pozarządowe organizacje monitorujące przebieg zimbabweńskich wyborów, International Republican Institute (IRI) oraz National Democratic Institute for International Affairs, oświadczyły, że brakowało w nich "tolerancyjnej demokratycznej kultury", w której partie polityczne traktowane byłyby równo, a wyborcy mogliby swobodnie głosować.

Autor: mm//now / Źródło: PAP