To "nadludzkie" zadanie, ale rodziny nie ustępują. "Muszę mieć cokolwiek po moim synu"


Argentyna nie posiada technicznych zdolności do wydobycia na powierzchnię wraku ARA San Juan - przyznał argentyński minister obrony Oscar Aguad. Wydobycia szczątków okrętu domagają się rodziny członków jego załogi. - Wiemy, że to możliwe, ale to rząd musi zdecydować, czy chce to zrobić - stwierdził ojciec jednego z zaginionych marynarzy.

W sobotę władze Argentyny poinformowały, że udało się określić położenie zaginionego w zeszłym roku okrętu podwodnego ARA San Juan z 44 osobami na pokładzie. Znajduje się on 900 metrów pod powierzchnią wody w pobliżu półwyspu Valdes w argentyńskiej Patagonii.

Rodziny stawiają żądania

W niedzielę członkowie rodzin załogi okrętu ARA San Juan zgromadzili się przed siedzibą argentyńskiej marynarki. Domagali się, żeby władze zrobiły wszystko, by jak najszybciej wydobyć na powierzchnię okręt wraz ze szczątkami ich bliskich.

- To nie jest coś, czego ja (tylko) chcę. To coś, czego ja po prostu potrzebuję - powiedziała "New York Timesowi" Yolanda Susana Mendiola, matka 28-letniego marynarza Leandro Cisnerosa. - Muszę mieć cokolwiek po moim synu, by móc go pożegnać - podkreśliła.

Juan Alberto Aramayo, ojciec innego z marynarzy, od roku przebywał w jednym ze stołecznych hoteli, czekając na odnalezienie okrętu. - Nigdzie się stąd nie ruszę, dopóki nie wydobędą okrętu na brzeg - mówi. - Wiemy, że to możliwe, ale to rząd musi zdecydować, czy chce to zrobić - stwierdził.

Wcześniej rodziny członków załogi argentyńskiego okrętu oskarżały również wojskowych o robienie niewystarczająco wiele, by odnaleźć zaginioną jednostkę, a także o udzielanie niepełnych informacji na temat jej zatonięcia.

"Wielu jest przekonanych, że okręt podwodny został ostatecznie znaleziony tylko dlatego, że bliscy utworzyli wcześniej w tym roku miasteczko namiotowe przed pałacem prezydenckim, które istniało przez 52 dni" - zauważa "New York Times". "Dopiero to skłoniło rząd do wynajęcia amerykańskiej firmy Ocean Infinity"- dodaje.

Zadanie "nadludzkie"

Zadanie wydobycia okrętu na powierzchnię "przedstawiciele rządu i eksperci określili jako nadludzkie" - zauważa natomiast agencja Reutera. Przedstawiciele argentyńskiej marynarki na razie poprosili rodziny, by wykazały się dalszą cierpliwością w oczekiwaniu na kolejne podejmowane działania.

Jednocześnie władze w Buenos Aires starały się studzić oczekiwania, że uda się wydobyć na powierzchnię wrak i szczątki załogi ARA San Juan.

- Argentyna sama nie posiada technicznych zdolności do wydobycia na powierzchnię okrętu podwodnego - przyznał minister obrony Oscar Aguad w rozmowie z lokalnym Radio Mitre. - I jest mało prawdopodobne, że cokolwiek na świecie mogłoby podnieść z głębokości 900 metrów przedmiot o wadze 2300 ton - dodał.

Sceptycznie na temat możliwości wydobycia ARA San Juan wypowiadają się również eksperci. - Na świecie nie ma wielu przypadków z przeprowadzaniem operacji na taką skalę - twierdzi Fernando Morales, cytowany przez "NYT" ekspert ds. marynarki. - To byłoby wielkim wyzwaniem inżynieryjnym które, nawet, jeśli możliwe, wymagałoby roku lub dwóch przygotowań, a nawet wówczas mogłoby się okazać niewspółmiernie kosztowne - zauważył.

Podmorska implozja

Dyrektor wykonawczy firmy Ocean Infinity Oliver Plunkett zwrócił uwagę również na inny problem. Według niego nawet, jeśli udałoby się wydobyć wrak na powierzchnię, mógłby zupełnie nie przypominać pierwotnego okrętu i nie dostarczyć informacji pomocnych w ustaleniu przyczyn jego zatonięcia.

Plunkett nie rozwinął swoich zastrzeżeń. Wynikać to może jednak zarówno z trudności technicznych wydobycia okrętu, jak też z olbrzymich różnic ciśnienia, których doświadczyłby wrak - na głębokości 900 metrów, na której on spoczywa, panuje ciśnienie około 90 razy większe niż na powierzchni ziemi.

Argentyński minister obrony Carlos Aguad oświadczył już w sobotę, że rufowa część okrętu najprawdopodobniej uległa implozji, zbliżając się do dna morskiego. Okręty tej klasy są przystosowane do zanurzania się na głębokość do 250 metrów.

Zaginiony argentyński okręt podwodny PAP

Szukały go służby trzynastu państw

Okręt podwodny ARA San Juan zaginął 15 listopada ubiegłego roku z 44 osobami na pokładzie. Krótko przed zaginięciem dowództwo okrętu sygnalizowało krótkie spięcie w baterii akumulatorów, kiedy wracał on z Ushuai na południu Argentyny do macierzystego portu Mar del Plata, 400 kilometrów na południe od Buenos Aires.

Potem w okolicach, gdzie znajdował się okręt, odnotowano echo silnej eksplozji.

W niedzielę 18 listopada amerykańska firma poszukiwawcza Ocean Infinity, prowadząca poszukiwania argentyńskiego okrętu podwodnego ARA San Juan, pokazała moment jego zlokalizowania. Wcześniej argentyńska marynarka wojenna zaprezentowała także zdjęcia wraku.

Rzecznik ministerstwa obrony Rodolfo Ramallo przypomniał, że w poszukiwaniach zaginionego okrętu uczestniczyły okręty i samoloty z 13 państw.

Zaginiony okręt ARA San JuanPAP/Reuters

Autor: mm\mtom / Źródło: Reuters, Fox News, New York Times, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Armada Argentina

Tagi:
Raporty: