"Żadnej wdzięczności". Trump grozi wstrzymaniem pomocy dla Palestyńczyków


Prezydent Donald Trump zagroził we wtorek wstrzymaniem amerykańskiej pomocy finansowej dla Palestyńczyków, jeśli nie zechcą uczestniczyć w rozmowach pokojowych. "Płacimy co rok sto miliardów USD, a w zamian - żadnej wdzięczności, żadnego szacunku" - zaznaczył. Przedstawicielka palestyńskich władz Hanan Aszrawi podkreśliła, że Palestyńczycy "nie ulegną szantażowi" USA.

Trump przedstawił swe stanowisko w tej sprawie za pośrednictwem dwóch tweetów, w których oskarżył stronę palestyńską o sabotowanie negocjacji w sprawie trwałego traktatu pokojowego z Izraelem. "Odsunęliśmy na bok najcięższą kwestię w rokowaniach: sprawę Jerozolimy" - podkreślił Trump. Izrael - jak podkreślił – zdaje sobie sprawę, że "przyjdzie mu płacić więcej", ale Palestyńczycy nie są na to gotowi. "Dlaczego mielibyśmy w przyszłości płacić im tak wielkie sumy?" - zapytał retorycznie, kończąc swój wpis.

- Nie ugniemy się przed szantażem. (...) On (Trump) ma teraz czelność oskarżać Palestyńczyków o konsekwencje własnego nieodpowiedzialnego zachowania - skomentowała Hanan Aszrawi, przedstawicielka Organizacji Wyzwolenia Palestyny (OWP) na Zachodnim Brzegu Jordanu.

Jak podaje Reuters, wpisy Trumpa odnoszą się zapewne do zawieszenia finansowania dla UNWRA, Agendy Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (United Nations Relief and Works Agency for Palestine Refugees in the Near East).

Została ona powołana w 1949 roku przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w celu zapewnienia edukacji, opieki zdrowotnej i społecznej dla uchodźców palestyńskich przebywających na terytorium Libanu, Jordanii, Syrii i Autonomii Palestyńskiej, otrzymuje rokrocznie od Stanów Zjednoczonych pomoc w wysokości 370 mln dolarów - pisze Reuters. Ambasador USA przy ONZ Nikki Haley poinformowała we wtorek, że możliwe jest czasowe zawieszenie tej pomocy.

Pomoc ma swoją cenę

Amerykański prezydent nie po raz pierwszy powiązał kwestię gotowości Palestyńczyków do rozmów z Izraelem z dalszą pomocą finansową USA, niezależnie od uznania przez USA Jerozolimy za wyłącznie izraelską stolicę. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia, 20 grudnia, Trump zagroził odcięciem pomocy finansowej wszystkim krajom, które zagłosują za projektem rezolucji ONZ przeciwnym jego decyzji ws. Jerozolimy. "Biorą setki milionów dolarów, a nawet miliardy dolarów, a potem głosują przeciwko nam. Cóż, obserwujemy te głosy. Niech zagłosują przeciwko nam. Mnóstwo zaoszczędzimy. Nie przejmujemy się" - powiedział Trump dziennikarzom w Białym Domu. Ambasador USA przy ONZ Nikki Haley zapowiadała wówczas, że Waszyngton pieczołowicie odnotuje, jak poszczególne kraje będą głosować na forum Zgromadzenia Ogólnego nad niewiążącą rezolucją krytykującą decyzję Trumpa ws. uznania Jerozolimy za stolicę Izraela. Chodzi o "krytykowanie naszego wyboru" -podkreślała wówczas Haley. Mówiła, że prezydent Trump "odbiera osobiście" głosowanie. Palestyński minister spraw zagranicznych Rijad al-Malki zareagował na słowa ambasador Haley, potępiając "amerykańskie groźby" i "zastraszanie" mające zniechęcić państwa członkowskie ONZ do potępienia uznania przez Waszyngton Jerozolimy za stolicę Izraela. 18 grudnia w Radzie Bezpieczeństwa ONZ USA zablokowały rezolucję mającą skłonić Waszyngton do wycofania się z uznania Jerozolimy za stolicę Izraela. Czternastu pozostałych członków RB głosowało za jej przyjęciem. W związku z blokadą wiele państw ONZ postanowiło poddać tę kwestię pod głosowanie na forum Zgromadzenia Ogólnego. Wyniki tego głosowania dowiodły po raz kolejny, że społeczność międzynarodowa potępia decyzję Białego Domu.

Autor: kg / Źródło: PAP

Raporty: