Zabójstwo dziennikarza. Są wizerunki podejrzanych


Prowadzący śledztwo w sprawie zamachu na dziennikarza Pawła Szeremeta uzyskali wizerunki osób, które mogły podłożyć ładunek wybuchowy pod jego samochód, jednak nie ustalono jeszcze ich tożsamości – poinformowali przedstawiciele policji i Prokuratury Generalnej Ukrainy.

- Nadal nie ma też głównej wersji zabójstwa. Śledczy rozpatrują cztery wersje – powiedział na konferencji prasowej w czwartek w Kijowie szef wydziału śledczego policji Dmytro Hołowin. - Mamy cztery wersje: wątek osobistej niechęci wobec zabitego, jego zawodowa działalność dziennikarza, destabilizacja sytuacji w Kijowie i w ogóle w kraju oraz czwartą, która nie wyklucza, że zamachowcy pomylili cele ataku, gdyż samochodem, którym poruszał się Szeremet, jeździła także Ołena Prytuła – przekazał Hołowin. Szeremet i Prytuła, szefowa gazety internetowej "Ukraińska Prawda", prywatnie byli parą. Samochód, w którym w momencie eksplozji znajdował się dziennikarz, należał właśnie do niej.

Poszukiwani to kobieta i mężczyzna

Przedstawiciel Prokuratury Generalnej Andrij Szewczenko pokazał dziennikarzom zdjęcia twarzy kobiety i mężczyzny podejrzewanych o podłożenie ładunku pod autem, w którym był Szeremet. - Ich tożsamości na razie nie znamy – powiedział. Zdjęcia pochodzą z kamer znajdujących się na budynkach w pobliżu domu, w którym mieszkała para dziennikarzy.

Pochodzący z Białorusi Szeremet, znany dziennikarz, który pracował także w Rosji i na Ukrainie, zginął 20 lipca. Został pochowany na Cmentarzu Północnym w Mińsku. Urodzony w Mińsku Szeremet, autor filmów dokumentalnych i książek, od pięciu lat mieszkał w Kijowie, pracował dla "Ukraińskiej Prawdy", był też prezenterem radia Wiesti. Karierę dziennikarską rozpoczął na Białorusi, a jego krytyczne materiały o rządach prezydenta Alaksandra Łukaszenki i konflikt z władzami sprawiły, że wyjechał z tego kraju i przez lata mieszkał w Rosji. Był założycielem opozycyjnego wobec władz w Mińsku portalu internetowego Biełorusskij Partizan.

Autor: kg//gak / Źródło: PAP

Raporty: