Wyspy jak jeden wielki Big Brother

 
Wielki Brat patrzyTVN24

Każdy internauta w Wielkiej Brytanii może walczyć z przestępczością z domowego zacisza. I na dodatek zarobić na złapaniu złodzieja na gorącym uczynku. Wszystko dzięki nowemu systemowi monitoringu, który uruchomiła firma Internet Eyes.

System działa dzięki armii zarejestrowanych użytkowników, spędzających czas na oglądaniu obrazu z kamer przemysłowych w sklepach i na ulicach. Aby mieć możliwość wygrania, trzeba zapłacić. Ale w porównaniu do możliwej nagrody jest to niewielka kwota. 1.99 funtów za miesiąc, a 12,99 funtów za rok użytkowania systemu. Użytkownicy muszą mieć powyżej 18 lat. Nie będą też wybierać, z której kamery obraz zobaczą na swoim ekranie.

Łap złodzieja!

Aby wygrać, trzeba zbierać punkty, które dostaje się za każde trafne powiadomienie o przestępstwie. Wystarczy, widząc na przykład kradzież, wcisnąć przycisk "alarm". Powiadomi on automatycznie właściciela, bądź inną osobę odpowiedzialną za daną placówkę, która właśnie pada ofiarą złodzieja. Jeśli nie będzie to pomyłka, na konto użytkownika wpłyną punkty. Oczywiście nagrodę zgarną ci z największą ich ilością.

Można też zarejestrować się jako zwykły podglądacz. Wtedy użytkowanie jest darmowe, ale bez możliwości wygrania pieniędzy. A nagroda to 1 tys. funtów.

Raz, dwa, trzy... Wielki Brat patrzy

System ma swoich przeciwników. Uważają oni, że Wielka Brytania zmienia się w „Wielkiego Brata” z powodu kamer przemysłowych na każdym rogu.

Charles Farrier z grupy "NO CCTV" (Nie dla kamer przemysłowych) twierdzi, że to kolejny rozdział w inwigilacji społeczności w Anglii. – To raczej szpiegowska gra w podglądanie mieszkańców, w której liczy się wygrana, a nie ochrona mienia – powiedziaił agencji Reuters.

Z kolei grupa „Big Brother Watch” (Wielki Brat Patrzy) obawia się, że będzie się rozwijała zabawa w poprawianie zdjęć z kamer przemysłowych, więc program powinien być zamknięty.

- Niewinni ludzie robiący zakupy nie powinni być podglądani przez innych obywateli – mówi Alex Deane. – Cokolwiek myślimy o obserwacji na ulicach, wszyscy możemy zgodzić się, że taka technologia powinna pozostać w rękach wyszkolonych i odpowiedzialnych fachowców. Zwykli podglądacze nie powinni mieć do niej dostępu – dodaje.

To nieskuteczny straszak

Innego zdania jest właściciel firmy "Internet Eyes" Tony Morgan. Twierdzi, że dzięki systemowi właściciele sklepów mogą mniej się obawiać o bezpieczeństwo ich biznesu.

- Problem z kamerami przemysłowymi jest taki, że o ile one są wszędzie, o tyle trudno znaleźć kogoś kto oglądałby obraz w czasie rzeczywistym – mówi Morgan. – Większość ludzi to wie, więc kamery nie są czynnikiem odstraszającym i dlatego przestępczość wciąż wzrasta – dodaje.

Firma "Internet Eyes" poinformowała, że w systemie zarejestrowanych jest 13,5 tys. osób z całej Europy, z czego 3 tys. wniosły opłatę.

Źródło: Reuters

Źródło zdjęcia głównego: TVN24