Wybory w asyście czołgów


W Libanie zakończyły się kluczowe dla tego kraju wybory parlamentarne. O głosy walczył blok kierowany przez szyicki Hezbollah wspierany przez Syrię i Iran oraz koalicja partii prozachodnich. Na czas wyborów zwiększono ilość wojska na ulicach.

Wybory są pierwszymi w Libanie od gwałtownych starć w maju 2008 roku między zwolennikami rządu a stronnikami Hezbollahu, które były najpoważniejsze od zakończenia wojny domowej w 1990 roku.

Większość lokali wyborczych zamknięto o godz. 19.00 czasu miejscowego (18.00 czasu polskiego). Część z nich, przed którymi ustawiły się kolejki wyborców, była otwarta dłużej.

Wysoka frekwencja

Libańskie MSW poinformowało, że frekwencja tuż przed zakończeniem głosowania sięgnęła 46 proc. Liczenie głosów już się rozpoczęło. Pierwsze rezultaty spodziewane są w ciągu najbliższych godzin.

Zacięta walka

W głosowaniu walczyły ze sobą dotychczasowa opozycyjna szyicka mniejszość parlamentarna reprezentowana przez Hezbollah (Partię Boga) w koalicji z partią Amal i popierana przez Iran i Syrię oraz sunnicka większość Saada Haririego z partii Blok Przyszłości, popierana przez USA i Arabię Saudyjską.

Według sondaży batalię rozstrzygną podzielone głosy w regionach chrześcijańskich.

Prezydent-chrześcijanin maronita

Skomplikowany libański system podziału władzy przewiduje, że prezydentem musi być chrześcijanin maronita, premierem - sunnita, a przewodniczącym parlamentu - szyita.

Oba główne stronnictwa spierają się o bojówki Hezbollahu, których liczebność przewyższa libańską armię oraz o relacje z Syrią.

Rząd jedności narodowej

Zdaniem analityków, nawet jeśli Hezbollahowi uda się zdobyć nikłą większość parlamentarną to wybory i tak skończą się utworzeniem kolejnego rządu jedności narodowej.

Do zabezpieczenia spokojnego przebiegu wyborów skierowano 50 tys. żołnierzy i policjantów. Zdaniem sił bezpieczeństwa jedna osoba została ranna w strzelaninie w Trypolisie. W kilku miejscach doszło też do bijatyk między zwolennikami rywalizujących ugrupowań.

Źródło: PAP