Superwtorek? Raczej sądny. Trump i Clinton walczą o najwyższą stawkę


Czy ktoś jest jeszcze w stanie powstrzymać kroczącego pewnie po nominację z ramienia republikanów Donalda Trumpa? Kto z obozu republikańskiego się wycofa, a kto zdecyduje się walczyć dalej? Czy wśród demokratów Bernie Sanders to rzeczywiste zagrożenie dla Hillary Clinton? Część odpowiedzi na te pytania możemy poznać już niebawem. 1 marca, czyli w tzw. superwtorek, prawybory odbywają się jednocześnie aż w kilkunastu stanach, a stawka jest naprawdę wysoka.

OGLĄDAJ SPECJALNY PROGRAM "AMERYKA WYBIERA" W ŚRODĘ OD GODZ. 6 W TVN24 BiS

Tradycja prawyborów odbywających się jednocześnie w kilku stanach sięga końca lat 80. ubiegłego wieku.

Superwtorek w takim kształcie, w jakim znamy go dzisiaj, narodził się w 1988 r. Za jego pomysłodawców uchodzą demokraci z Południa, którzy chcieli, by ten region Stanów Zjednoczonych miał więcej do powiedzenia w procesie wyboru kandydata na prezydenta. Superwtorek, w przeciwieństwie do wcześniejszych głosowań, ma zmusić pretendentów do prowadzenia kampanii w skali całego kraju.

Często wskazuje się, że ma to być przeciwwaga dla odbywających się jako pierwsze prawyborów w Iowa. Ten średniej wielkości rolniczy stan uznawany jest za mało reprezentatywny dla całego kraju, jednak ponieważ jego mieszkańcy głosują jako pierwsi, temu etapowi wyłaniania kandydatów media poświęcają zawsze bardzo wiele uwagi.

W stanach takich jak Iowa czy New Hampshire łatwo jest prowadzić kampanię niemal od drzwi do drzwi, przez co ma ona wymiar bardziej lokalny niż ogólnonarodowy. Z taką strategią nie da się zdobyć dobrego rezultatu w superwtorek.

A jest o co walczyć. To jeden z najważniejszych dni w całym cyklu prawyborów, który przesądzi o dalszym kształcie walki o Biały Dom. Dzięki sukcesowi odniesionemu w superwtorek kandydaci mają szansę pokazać, że cieszą się poparciem w wielu stanach i wśród różnorodnych grup społecznych. To również doskonały test ich zdolności organizacyjnych.

W ilu stanach odbywa się głosowanie?

1 marca prawybory przeprowadzane w formie primary (klasyczne głosowanie) lub caucus (czyli zebranie wyborcze) odbywają się w dwunastu stanach i jednym terytorium zależnym (Samoa Amerykańskie). Zarówno republikanie, jak i demokraci wybierają delegatów w: Alabamie, Arkansas, Georgii, Massachusetts, Minnesocie, Oklahomie, Tennessee, Teksasie, Vermont i Wirginii. Ponadto na Alasce odbędzie się caucus republikanów, a w Colorado - demokratów. Demokraci będą też głosować na Samoa Amerykańskim. Oprócz tego republikanie w Colorado i Wyoming rozpoczynają dzisiaj swój proces wyborczy.

Kto głosuje we wtorek? tvn24.pl

O ilu delegatów toczy się walka?

Pretendenci do nominacji zabiegają o delegatów na partyjne konwencje, którzy następnie wyłonią kandydatów do walki o prezydencki fotel. Konwencja republikanów odbędzie się między 18 a 21 lipca w Cleveland (Ohio). Konwencja demokratów będzie miała miejsce między 25 a 28 lipca w Filadelfii.

W superwtorek walka toczy się w sumie o 1460 delegatów (865 dla demokratów, 595 dla republikanów). W przypadku demokratów w grę wchodzi jeszcze 152 superdelegatów. To przede wszystkim ważni politycy i urzędnicy związani z partią, którzy nie są zobowiązani do deklarowania swoich preferencji. Aby zdobyć nominację z ramienia Partii Demokratycznej potrzebnych jest 2383 głosów na lipcowej konwencji. Kandydat republikański musi zdobyć natomiast 1237 głosów.

Jak dotychczas radzili sobie kandydaci?tvn24.pl

Który stan warto uważnie obserwować?

Na pewno Teksas. W tym stanie republikanie walczą o głosy 155 delegatów, a demokraci - 222 delegatów oraz o głosy superdelegatów. Wszyscy pretendenci do nominacji spędzili w Teksasie sporo czasu, starając się przekonać do siebie mieszkańców.

Rozgrywka w Partii Republikańskiej będzie szczególnie ciekawa, bo Teksas to stan Teda Cruza, który zacięcie walczy z Donaldem Trumpem o pierwsze miejsce. Na razie Cruz prowadzi w sondażach, jednak będzie to dla niego ważny test. Jeśli by przegrał, mogłoby to oznaczać dla niego nawet koniec kampanii. Ewentualne zwycięstwo Trumpa miałoby natomiast dla niego szczególną wagę: Teksas to nie tylko przyczółek Cruza, ale i byłego prezydenta George'a W. Busha, którego miliarder chętnie krytykuje.

Warto również zwrócić uwagę na wyniki w Alabamie, Georgii, Tennessee i Wirginii. Stamtąd bowiem zostanie wyłonionych najwięcej kandydatów na lipcowe konwencje.

Republikanie: na co liczą kandydaci?

Po serii zwycięstw Donald Trump będzie mógł udowodnić, że jego antyestablishmentowe hasła cieszą się szerokim poparciem wśród wielu zróżnicowanych grup społecznych. Jeśli jego wynik w superwtorek będzie dobry, republikańskie elity, przerażone wyśmienitą passą ekscentrycznego miliardera, będą musiały zacząć przyzwyczajać się do myśli, że to właśnie on stanie w szranki z kandydatem demokratów.

Senator z Florydy Marco Rubio nie ma zbyt wielkich szans, by wygrać w którymkolwiek ze stanów. Ważne będzie dla niego pokonanie Teda Cruza, gdzie tylko to będzie możliwe i zdobycie jak największej liczby delegatów. Rubio był drugi w Karolinie Południowej i powtórzenie tego sukcesu jest dla niego kluczowe. Tym bardziej, że kolejne prawybory będą się odbywały w kilku dużych stanach, w których ma szanse na naprawdę dobry wynik (m.in. na rodzinnej Florydzie).

Senator z Teksasu Ted Cruz pokonał Donalda Trumpa w Iowa, a teraz zależy mu bardzo, by szczęście znowu się do niego uśmiechnęło. Jeszcze na początku kampanii zakładał, że to właśnie na Południu poradzi sobie najlepiej. Sondaże pokazują jednak, że może nie wygrać z ambitnym miliarderem. Cruz liczy przede wszystkim na głosy konserwatystów i ewangelików.

Marco Rubio i Ted Cruz robią, co mogą, żeby utrzymać się w wyścigu i uniemożliwić Trumpowi zdobycie nominacji. Może się jednak zdarzyć, że republikańskie elity zaczną w końcu naciskać na któregoś z nich, by się wycofał, dzięki czemu łatwiej byłoby zbudować szerszy front przeciwko miliarderowi. Superwtorek pokaże, który z nich naprawdę ma na to szanse. Ich walkę o drugie miejsce naprawdę warto obserwować. Jeśli Cruz przegrałby z Rubio w stanach z rejonu tzw. pasa biblijnego, będzie w prawdziwych opałach.

O przetrwanie walczy również John Kasich, gubernator Ohio, który zajął drugie miejsce w New Hampshire. Z kolei emerytowany neurochirurg Ben Carson na razie nie odniósł znaczących sukcesów, jednak nie chce się pożegnać z wyścigiem. Być może po superwtorku uzna, że przyszedł na to czas.

Ameryka wybiera. Program specjalny w TVN24 BiS
Ameryka wybiera. Program specjalny w TVN24 BiSTVN24 BiS

Demokraci: na co liczą kandydaci?

Sondaże wskazują, że była sekretarz stanu Hillary Clinton wygra w południowych stanach, a to w nich w większości odbywają się prawybory w superwtorek. To, jaki ostatecznie uzyska wynik, zależy przede wszystkim od poparcia, jakie zdobędzie wśród Afroamerykanów. W Karolinie Południowej zdobyła aż 87 proc. głosów tego elektoratu, więcej niż Barack Obama w 2008 r. Dzięki temu jej przewaga nad senatorem z Vermont Berniem Sandersem była naprawdę imponująca (73 proc. głosów). Na podobnie dobry wynik może liczyć tym razem np. w Georgii czy Alabamie.

Dla Sandersa superwtorek może oznaczać być albo nie być. I nie chodzi nawet o matematyczne wyliczenia delegatów, ale o efekt PR-owy. Senator liczy na dobry wynik w Colorado, Massachusetts, Oklahomie, Minnesocie i rodzinnym Vermont. Sanders po zwycięstwie w New Hampshire i remisie w Iowa był na fali wznoszącej, dotkliwe porażki w Nevadzie czy Karolinie Południowej sprawiły jednak, że jego gwiazda zaczęła nieco blaknąć. W superwtorek może pokazać, czy rzeczywiście ma szanse zagrozić Hillary Clinton, czy też zacieranie rąk przez jego zwolenników było przedwczesne.

Autor: kg//rzw / Źródło: tvn24.pl

Raporty: