"Naszym celem jest wstrząsnąć sumieniami rządów"


Przedstawiciele nowego rządu Włoch, powołanego przez Ruch Pięciu Gwiazd i Ligę podkreślają, że sprawa statku "Aquarius" z 629 migrantami - przyjętego w Hiszpanii po tym, jak nie został wpuszczony do włoskiego portu - to sygnał z Rzymu wysłany do Unii Europejskiej. - Naszym celem jest wstrząsnąć sumieniami rządów - oświadczył włoski minister spraw zagranicznych Enzo Moavero Milanesi.

W niedzielę do portu w Walencji po prawie tygodniowym rejsie wpłynęły zarówno statek "Aquarius" organizacji pozarządowej Sos Mediterranee, jak i eskortujące go włoskie jednostki, które z powodu jego przepełnienia zabrały na swoje pokłady większość z ponad 600 migrantów.

Wicepremier i szef włoskiego MSW Matteo Salvini, który jest inicjatorem zaostrzonej polityki migracyjnej rządu Giuseppe Contego, zapowiedział już, że Włochy nie wpuszczą również następnych statków zagranicznych organizacji pozarządowych.

- Odzyskujemy centralną rolę, jakiej nie mieliśmy w ostatnich latach - stwierdził Salvini, lider prawicowej Ligi.

"Niepokój" Włochów

Minister spraw zagranicznych Enzo Moavero Milanesi powiedział: - Naszym celem jest wstrząsnąć sumieniami rządów, aby zmienić linię postępowania. Podkreślił, że szlak śródziemnomorski fali migracyjnej "niepokoi" Włochów.

Zdaniem szefa włoskiej dyplomacji Unia powinna bardziej zaangażować się, by rozwiązać tę "europejską kwestię" i "radykalnie zmienić" obowiązujące reguły. Unia według niego przez zbyt wiele lat "uciekała" przed odpowiedzialnością.

- Unia Europejska ma procedury i reguły, które nie odpowiadają wymaganiom, bo zostały przyjęte, zanim zjawisko migracji tak się zaostrzyło. Nigdy też nie zawarła porozumienia, by je dogłębnie zmodyfikować, gdyż rządy upierają się przy swoich interesach - ocenił Milanesi.

- Kraje najbardziej geograficznie wystawione na napływ migrantów cierpią z powodu norm, reguł z Dublina, które obciążają je zdecydowaną większością zobowiązań - wyjaśnił.

- Państwa mniej narażone na migrację "trzymają się z boku" - dodał szef włoskiego MSZ. Jego zdaniem taka sytuacja jest "bardzo poważna".

"Muszą być rozlokowani sprawiedliwie"

Minister pytany o możliwą współpracę nowych władz Włoch z Grupą Wyszehradzką, odmawiającą udziału w relokacji uchodźców, odparł: - Ten "sojusz" wydaje mi się bardziej owocem domysłów niż faktów.

Milanesi zapowiedział, że na najbliższym szczycie UE strona włoska będzie nalegać także na "bardziej rygorystyczne przestrzeganie praw migrantów". Jak dodał, ma to polegać między innymi na informowaniu ludzi ruszających w drogę z powodów ekonomicznych, "co czeka ich podczas podróży", ostrzeganiu przed wykorzystywaniem, poważnym ryzykiem, trudnościami ze znalezieniem pracy.

- Inna jest kwestia uchodźców, którzy mają prawo do azylu, ale muszą oni być rozlokowani w sposób sprawiedliwy w całej Europie - dodał minister spraw zagranicznych.

"Zachował się jak chuligan"

Były centrolewicowy premier Matteo Renzi odnosząc się do decyzji szefa MSW o zamknięciu portów przed "Aquariusem", powiedział w niedzielę w telewizji RAI: - Salvini zachował się jak chuligan wobec 629 uchodźców, biednych nieszczęśników. Jego zdaniem sprawa tego statku nie zmienia sytuacji w UE na tle kryzysu migracyjnego.

- Mówimy [premierowi Węgier Viktorowi - red.] Orbanowi, że jeśli [Węgry - red.] nie przyjmą migrantów, przestaną dostawać fundusze europejskie. Ale Salvini tego nie robi, bo to jego sojusznik - stwierdził Renzi.

Watykański sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin powiedział dziennikarzom podczas wizyty w rejonie Gorycji na północy Włoch: - Rozwiązanie powinno być wspólne. Nie można zrzucać na barki tylko jednego państwa odpowiedzialności za znalezienie rozwiązania dla tego zjawiska.

Kardynał wyraził nadzieję na wypracowanie "ludzkiego i solidarnego" podejścia do problemu migracji.

Autor: kz//now / Źródło: PAP