"Mój syn został zamordowany". Spór o pogrzeby ofiar katastrofy w Genui


We Włoszech trwa polemika na temat zapowiedzianych na sobotę w Genui państwowych uroczystości pogrzebowych ofiar zawalenia się wiaduktu w tym mieście. Tylko rodziny 12 z 38 osób, które zginęły, zgodziły się uczestniczyć w ceremonii.

W pawilonie na terenie targów w Genui, gdzie odbędą się uroczystości z udziałem przedstawicieli najwyższych władz, ustawiono w piątek trumny 12 ofiar wtorkowej katastrofy, w tym jedną białą - dziecka. Rodziny tych osób będą uczestniczyć w ceremonii pod przewodnictwem metropolity miasta kardynała Angelo Bagnasco. Oczekiwany jest prezydent Sergio Mattarella i premier Giuseppe Conte.

"Nie pomyślano, że na moście mogą być ludzie"

Jednak rodziny większości ofiar zdecydowały, że pochowają swych bliskich w czasie prywatnych uroczystości w miejscach zamieszkania. Pierwsze pogrzeby odbyły się w piątek.

W trakcie pogrzebu 29-letniego mieszkańca okolic Neapolu, który zginął, jadąc z przyjaciółmi na wakacje, jego ojciec powiedział: - Mój syn został zamordowany. Jest ofiarą przeznaczenia, ale także tych, którzy nie pomyśleli, że na tym moście mogą być ludzie.

"Wielu nie chce tej pokazówki"

- Niewiele osób weźmie udział w państwowej ceremonii pogrzebowej. Wiele nie chce tej pokazówki i ja to rozumiem - powiedział kapelan szpitala w Genui ksiądz Mauro Brezzo agencji informacyjnej włoskiego episkopatu Sir. Duchowny wyraził opinię, że lepiej byłoby przekazać pieniądze wydane na te uroczystości osobom potrzebującym.

W sobotę wieczorem zgaszone zostaną światła w Koloseum w hołdzie dla ofiar katastrofy - podały władze Rzymu.

Autor: mm//rzw / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: