Władze typują podejrzanych o krwawy zamach

Aktualizacja:

Poniedziałkowy poranek w Lahore do spokojnych z pewnością nie należał - kilkunastu uzbrojonych w karabiny i granaty napastników przeprowadziło brutalny atak na ośrodek szkoleniowy policji. Kilkanaście osób zginęło, a ponad 90 funkcjonariuszy zostało rannych. Pakistańskie władze wytypowały podejrzanych: to bojownicy związani z przywódcą pakistańskich talibów Beitullahem Mehsudem - poinformował przedstawiciel pakistańskiego MSW Rehman Malik.

Malik powiedział też, że jeden z napastników jest Afgańczykiem. Mimo że pakistańskie władze mają swoich podejrzanych, żadne ugrupowanie nie przyznało się do ataku na ośrodek na przedmieściu.

Ciała na placu musztry

Atak nastąpił nad ranem. Rozpoczęła się trwająca dziewięć godzin walka. - Kilka osób weszło do ośrodka, rzuciło granaty i otworzyło ogień - relacjonował przedstawiciel pakistańskiego wywiadu, który znalazł się na miejscu zamachu.

Z pierwszych informacji wynikało, że kule zamachowców i odłamki granatów dosięgły co najmniej 60 osób, które znajdowały się na centralnym placu podczas porannej musztry.

Pakistańska telewizja pokazała wstrząsające obrazy z placu musztry - na rozległej przestrzeni leżało kilkudziesięciu policjantów. Niektórzy próbowali odczołgać się jak najdalej od centrum strzelaniny. Inni leżeli już nieruchomo.

Z kolei pakistańska gazeta "The News" pisała, że napastnicy podczas ataku byli przebrani w policyjne uniformy i mogli być powiązani z zamachowcami odpowiedzialnymi za ubiegłoroczne zamachy w indyjskim Bombaju.

Oblężenie koszar

Zamachowcy po ataku nie uciekli z policyjnego ośrodka. Schronili się w koszarowych budynkach, skąd odpierali ataki służb specjalnych.

Kilkadziesiąt minut po zamachu na teren ośrodka wjechały policyjne transportery opancerzone, ale po intensywnym ostrzale wycofały się. Jeden z obecnych na miejscu świadków określił sytuację w ośrodku jako kompletnie chaotyczną.

Po kilku godzinach od ataku, koszary zostały całkowicie okrążone. Na pomoc policji przybyli komandosi, a teren nad koszarami patrolowały helikoptery.

Pakistańskie służby apelowały do ludności cywilnej, aby nie zbliżała się do koszar, ale mimo to, pod ośrodkiem szkoleniowym zebrała się grupa okolicznych mieszkańców, którzy skandowali hasła poparcia dla pakistańskiej armii i policji.

Po dziewięciu godzinach walki służbom bezpieczeństwa udało się odbić policyjny ośrodek. Władze informowały, że kilku napastników zostało zatrzymanych.

Ilu zabitych?

Co do ostatecznej liczby zabitych nie ma zgody. Według różnych źródeł - zginęło od czterech do ośmiu napastników, w tym dwóch, którzy wysadzili się w powietrze. Zginęło także ośmiu policjantów. Rzecznik policji Pendżabu poinformował ponadto, że śmierć poniosło także trzech cywilów. Ponad 90 policjantów zostało rannych.

Miesiąc po ataku

Atak na ośrodek policyjny w Lahore nastąpił niecały miesiąc po ataku w tym samym mieście na lankijską drużynę krykieta. Zginęło wtedy sześciu policjantów pilnujących sportowców. Napastnicy uciekli i do tej pory nie udało się ich złapać.

Źródło: Reuters, PAP, IAR