Więzienie za głupi komentarz w sieci? Brytyjczycy debatują

Brytyjczyk napisał za dużosxc.hu

Trzy miesiące więzienia za niesmaczny żart na Facebooku - taką karę usłyszał 20-letni Brytyjczyk. Jego sprawa wywołała dyskusję w Wielkiej Brytanii, czy aby na pewno posyłanie do więzień, za nawet najgłupsze komentarze w sieci, jest słuszne?

Matthew Woods umieścił na swoim profilu na portalu społecznościowym, jak podkreślają brytyjskie media, "niesmaczny i chory żart", który dotyczył zaginionej i prawdopodobnie zamordowanej pięcioletniej April Jones.

Za dużo powiedziane

Wpis szybko rozprzestrzenił się po sieci i spotkał z powszechnym oburzeniem. Pod domem 20-latka zebrał się nawet oburzony tłumek sąsiadów. Na podstawie artykułu 127 obowiązującego prawa komunikacyjnego z 2003 roku, Woods został zatrzymany przez policję i stał się tym samym drugą osobą zatrzymaną w sprawie małej April, poza mężczyzną podejrzewanym o morderstwo.

Prawo na podstawie którego zatrzymano i następnie skazano Woodsa, mówi że, przestępstwem jest "wielce agresywny, obsceniczny lub stanowiący groźbę przekaz umieszczony w publicznej elektronicznej sieci komunikacyjnej". Maksymalną karą w przypadku artykułu 127 jest sześć miesięcy więzienia.

20-latek podczas krótkiego procesu przyznał się do zarzucanego mu czynu i przeprosił. Jak tłumaczył, w momencie umieszczenia wpisu na Facebooku był pijany i "sprawa szybko wymknęła się spod kontroli", a w ogóle to miał być "tylko żart". Sąd nie uznał jego tłumaczeń za wystarczające i wydał wyrok w postaci kary 12 tygodni więzienia.

Ustalenie granic

Sprawa wywołała poruszenie w brytyjskich mediach. Rozgorzała dyskusja, czy aby na pewno słuszne jest stawianie zarzutów karnych za nawet najgłupsze komentarze umieszczane w sieci. Doszło do spotkania szefa brytyjskiej prokuratury Keira Starmera z grupą dziennikarzy.

Prokurator stwierdził, że jego podwładni mają obowiązek stosować się do przepisów, więc sprawy Woodsa nikt nie mógł potraktować pobłażliwie. Z drugiej strony przyznał, że podległa mu służba nie ma możliwości ścigać nawet ułamka internautów wrzucających do sieci obraźliwe komentarze.

Prokuratura chce w tej sytuacji stworzyć zestaw wewnętrznych przepisów, regulujących kogo i kiedy ścigać z mocy artykułu 127. Owe zasady mają zostać stworzone po konsultacjach z prawnikami, legalistami, politykami i dziennikarzami, tak aby wolność słowa i odpowiedzialność za słowa zostały odpowiednio zrównoważone.

Brytyjska prasa zaznacza, że Europejski Trybunał Praw Człowieka już w 1976 roku orzekł, że wolność słowa oznacza też prawo do wyrażania opinii, które "obrażają, szokują lub niepokoją państwo lub jakąkolwiek część populacji".

Autor: mk//bgr / Źródło: "Guardian"

Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu