Wielki program, wielka klapa? Zbrojenia rosyjskiej armii skazane na porażkę

Rosja ma problem ze zbrojeniami. Kryzys wpłynie na zakupy uzbrojenia
Rosja ma problem ze zbrojeniami. Kryzys wpłynie na zakupy uzbrojenia
mil.ru
Rosjanie chwalą się dotychczasową modernizacją swojego potencjalu obronnego. Problem w tym, że już widać jej koniecmil.ru

Rosyjskie wojsko znajduje się właśnie w połowie wielkiego programu modernizacji. Teoretycznie powinien on zakończyć się w 2020 roku wymianą 70 procent sprzętu na nowy. Od początku program był mało realistyczny, ale w obliczu obecnych problemów gospodarczych można go uznać za niemożliwy do zrealizowania. Kreml otwarcie tego nie przyzna, ale już pracuje nad modyfikacją pierwotnych założeń.

Koniec 2014 roku jest dla finansów Rosji okresem wyjątkowo ciężkim. Gwałtownie spadająca cena ropy w połączeniu z sankcjami nałożonymi przez Zachód zachwiała budżetem. Konstruowano go w oparciu o założenie, że cena ropy będzie oscylować w okolicach 100 dolarów za baryłkę, podczas gdy obecnie jest to około 60. Na dodatek z Rosji odpłynęło ponad 100 miliardów dolarów kapitału zagranicznego i rubel w ostatnim półroczu przeszedł drastyczne załamanie. Sytuacja gospodarcza Rosji uległa gwałtownemu pogorszeniu. Przyznaje to sam Kreml, który zmienił swoje prognozy gospodarcze i już oficjalnie zapowiada recesję w latach 2015-2016. Oznacza to nieuniknione cięcia wydatków budżetowych, do tej pory głównie finansowanych eksportem surowców. Nieuchronnie doprowadzi to do problemów z łożeniem wielkich sum na gigantyczny program modernizacji wojska.

Najważniejszy program zbrojeń

Tak zwany Państwowy Program Zbrojeniowy (GPW) jest obecnie najbardziej prestiżowym przedsięwzięciem Kremla. Już w momencie swojego formalnego zatwierdzenia w 2011 roku był jednym z najważniejszych, ale obecny kryzys w relacjach z NATO znacząco podniósł znaczenie siły w rosyjskiej polityce zagranicznej. Modernizacja wojska, które ciągle w przytłaczającej większości dysponuje sprzętem o radzieckim rodowodzie, zyskała charakter kluczowy.

Wobec tego utrzymanie wysokich nakładów na zbrojenia będzie jednym z priorytetów Kremla, nawet w dobie kryzysu, zwłaszcza że rosyjskie władze postrzegają wysokie wydatki na uzbrojenie jako sposób na wspieranie gospodarki. Praktycznie całe pieniądze łożone na GPW trafiają do potężnego rosyjskiego sektora zbrojeniowego, który zatrudnia blisko trzy miliony ludzi. Co piąty zatrudniony w rosyjskim przemyśle pracuje przy wytwarzaniu uzbrojenia.

Pomimo znaczenia GPW, jego planowa realizacja stoi obecnie pod dużym znakiem zapytania. Już w momencie jego formułowania pięć lat temu poddawano w wątpliwość, czy jego założenia w ogóle są możliwe do spełnienia. Kluczowym jest masowe przezbrojenie rosyjskiego wojska do 2020 roku kosztem około 770 miliardów dolarów. Za te pieniądze na początku nowej dekady 70 procent sprzętu sił zbrojnych Rosji ma być nowoczesne. Oznacza to tytaniczny wysiłek, bowiem w 2010 roku odsetek uzbrojenia „nowoczesnego” szacowano na zaledwie 5 procent. Czyli w ciągu dekady miałoby zostać wymienione 2/3 sprzętu rosyjskiego wojska.

Ukryte problemy

W pierwszych latach wdrażania GPW zakładano, że największym problemem w jego planowej realizacji nie będzie brak pieniędzy, których akurat Rosja miała pod dostatkiem dzięki wysokim cenom surowców, ale stan przemysłu zbrojeniowego. Większość tworzących go firm nie przeszła poważniejszej modernizacji od rozpadu ZSRR. W latach 90. z pracy odeszła większość wartościowych pracowników i nie pojawili się nowi. Do dzisiaj praca w przemyśle zbrojeniowym nie jest atrakcyjna dla zdolnych absolwentów uczelni technicznych.

Braki w inwestycjach i w kadrach doprowadziły do tego, że firmy mają poważne problemy z opracowywaniem i produkcją nowoczesnego uzbrojenia. Innego od 2011 roku wojsko nie chce kupować. W pierwszych latach obowiązywania GPW ministerstwo obrony starało się wymusić zmianę standardów na przemyśle ostrymi negocjacjami w sprawie cen i nie tolerowaniem kiepskiej jakości. Doprowadziło to między innymi do całkowitego odrzucenia prototypowego okrętu podwodnego typu Lada czy wieloletnich sporów co do przyjęcia do służby fregaty Siergiej Gorszkow. Od objęcia urzędu przez obecnego ministra obrony Siergieja Szojgu w 2012 roku ostre spory na linii wojsko – przemysł zbrojeniowy przycichły. Tak jak wcześniej najwyżsi rangą dowódcy otwarcie i ostro krytykowali poszczególne firmy zbrojeniowe, tak teraz padają jedynie deklaracje, że jest świetnie i będzie jeszcze lepiej. Tymczasem żadna z rosyjskich firm zbrojeniowych nie przeprowadziła znaczącej modernizacji i trudno przyjąć, że nagle zaczęły pracować lepiej.

Najprawdopodobniej Szojgu otrzymał wytyczne, aby zakończyć szkodzącą wizerunkowi państwa „wojnę” wewnętrzną. Oznacza to, że nie rozwiązano strukturalnych problemów przemysłu zbrojeniowego, ale raczej postanowiono zasypać je pieniędzmi, płacąc za uzbrojenie mniej więcej tyle, ile oczekują producenci i przymykać oko na niedoróbki. Czyli spełnienie wstępnych założeń GPW najpewniej będzie wymagało większych nakładów niż zakładano.

Hamowanie ambicji

W obecnej sytuacji finansowej Rosji zwiększanie wydatków na zbrojenia jest nie do pomyślenia. Już w październiku, kiedy nie było jeszcze widać na horyzoncie obecnego gwałtownego załamania i nadal zakładano wzrost PKB w nadchodzących latach, w Moskwie pojawiły się głosy, że budżet ministerstwa obrony trzeba będzie ograniczyć. Wstępny projekt wydatków państwa na najbliższe trzy lata rozpatrywany wówczas w Dumie zakładał utrzymanie zaplanowanego poziomu wydatków w 2015 roku, ale w kolejnym roku ograniczenie o 5,3 procenta.

W obliczu znacznego pogorszenia sytuacji gospodarczej Rosji i oficjalnego założenia recesji w kolejnych latach, cięcia wydatków na zbrojenia mogą być ostrzejsze. Dla sektora zbrojeniowego, który w ostatniej dekadzie mógł się przyzwyczaić do coraz większego strumienia pieniędzy płynącego z Kremla, to może być szok, który doprowadzi do poważnych problemów z wypełnieniem założeń GPW.

Główne programy z problemami

Już od dawna pojawiają się wyraźne sygnały, że sztandarowe programy zbrojeniowe nie idą, tak jak życzyłyby sobie władze. Nowe myśliwce piątej generacji budowane w ramach programu PAK-FA trafią do wojska dopiero w 2016 roku, choć pierwotnie miały to być lata 2014-2015. Do 2020 roku ma zostać wyprodukowanych zaledwie 55 maszyn seryjnych. Będą to wówczas jedyne całkowicie nowe maszyny myśliwskie rosyjskiego lotnictwa. Te produkowane obecnie w sporych ilościach są owszem nowoczesne i pod pewnymi względami lepsze od zachodnich konstrukcji, ale oparte o rozwiązania wywodzące się z czasów ZSRR. W USA wyprodukowano już ponad 300 myśliwców nowej generacji F-22 i F-35. Do 2020 roku będzie ich około 500.

Problemy są również z drugim sztandarowym projektem, nowym czołgiem Armata (T-14). Według oficjalnych deklaracji przedstawicieli władz i przemysłu, produkcja seryjna ma ruszyć w 2015 roku i osiągnąć pełnię możliwości w 2016 roku. Docelowo ma powstać około 2,3 tys. maszyn, bo to rzeczywiście pozwoliłoby wymienić 70 procent rosyjskich czołgów na nowe. Wyprodukowanie takiej masy maszyn do 2020 roku, aby wypełnić założenia GPW, jest jednak nierealne. Taka produkcja była możliwa w czasach ZSRR, ale obecnie to zupełna fantazja.

Na dodatek już w październiku wiceprzewodniczący komisji Dumy ds. przemysłu zbrojeniowego Oleg Boczkarew przyznał, że jest „problem” z ceną czołgu Armata. Otóż już wówczas była uznawana za zbyt wysoką. Po uderzeniu kryzysu finansowego z pełną siłą będzie jeszcze trudniejsza do przełknięcia przez wojsko.

Więcej czasu i naciągnięte zasady

W obliczu tych wszystkich problemów realizację GPW zgodnie z pierwotnymi założeniami, co od początku było traktowane jako bardzo ambitny cel, teraz można uznać za nierealną. Kreml najpewniej nie będzie chciał przyznać się otwarcie do porażki sztandarowego projektu, który ma wielkie znaczenie dla państwa. Odwołanie GPW nie wchodzi w grę, tak samo, jak powiedzenie wprost, że nie uda się wypełnić jego założeń. W zamian najpewniej będzie on "modyfikowany". Już zasygnalizowano, że jego realizacja może zostać wydłużona, o co najmniej trzy lata, do 2023 roku. To i tak będzie celem ambitnym.

Najpewniej będą miały miejsce manipulacje w kwestii tego, jakie uzbrojenie można uznać za "nowoczesne". Wojskowi do tej kategorii mogą zaliczyć część sprzętu o radzieckich korzeniach, takie jak czołgi T-72 zmodyfikowane do standardu B3 czy najnowsze wersje śmigłowców Mi-8. W ten sposób łatwiej będzie zbliżyć się do założonego poziomu 70 procent sprzętu "nowoczesnego", choć wstępnie deklarowano, że wojsko zadowalać będą jedynie konstrukcje całkiem nowe, a nie oparte o radzieckie wzorce.

Problemy z realizacją GPW są symptomatyczne dla całej modernizacji rosyjskiego wojska, wliczając w to przebudowę jego struktury i profesjonalizację. Stałym elementem są opóźnienia i przekroczenia kosztów, co w obliczu problemów finansowych państwa znacząco zyskuje na znaczeniu. Jednocześnie przedstawiciele Kremla i wojska rutynowo zapewniają, że wszystko jest w porządku, a ewentualne potknięcia są bagatelizowane. Wszelkie deklaracje oficjalne w przypadku programu modernizacji rosyjskich sił zbrojnych należy zatem traktować z dużą ostrożnością.

Autor: Maciej Kucharczyk / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: mil.ru