Wybory bez obserwatorów. Prezydent Maduro chce mieć władzę absolutną


W Wenezueli rozpoczęły się w niedzielę wybory do Zgromadzenia Konstytucyjnego, rozpisane przez niepopularnego prezydenta Nicolasa Maduro, które mają zapewnić prezydentowi władzę absolutną. Wybory rozpisano wbrew protestom, które kosztowały życie 113 ludzi, mimo ostrzeżeń rządów wielu państw regionu i Europy, a także po raz pierwszy bez udziału zagranicznych obserwatorów.

Do udziału w głosowaniu uprawnionych jest 19,4 mln Wenezuelczyków. 545 przedstawicieli nowo powołanego Zgromadzenia Konstytucyjnego mają wybierać spośród ok. 5,5 tysięcy kandydatów.

Władze zagroziły karami od pięciu do 10 lat więzienia każdemu, kto zbojkotuje wybory. Spokojnego przebiegu niedzielnego głosowania pilnuje ponad 230 tysięcy żołnierzy.

Zgromadzenie Konstytucyjne (Konstytuanta) będzie organem konkurencyjnym wobec parlamentu, w którym większość posiada opozycja - ostrzega BBC.

Członkowie Konstytuanty, której kadencja nie została określona ustawą, będą mieli praktycznie nieograniczony czas na dokonanie zmian w prawodawstwie wenezuelskim, w tym dotyczących wyborów nowego parlamentu (obecny, w którym ogromną większość ma opozycja, został praktycznie pozbawiony przez rząd swych prerogatyw i sterroryzowany przez bojówkarzy).

Według ośrodka badawczego Datanalisis ponad 70 procent Wenezuelczyków sprzeciwia się planom zmian w systemie władzy i samej idei zwołania Konstytuanty.

"Na małego Hitlera"

W swoim sobotnim wystąpieniu telewizyjnym - ostatnim przed wyborami do Konstytuanty, prezydent Wenezueli Nicholas Maduro dał jasno do zrozumienia, że wybory zostały wymyślone tylko po to, by pozbawić liderów opozycji immunitetu i wsadzić ich do więzienia.

- Na małego Hitlera, czeka już jego cela - krzyczał Maduro w telewizji. Jego słowa odnosiły się do Freddy'ego Guevary, nieprzejednanego lidera opozycji, który stoi na czele Koalicji na rzecz Jedności Demokratycznej (MUD) i jest zarazem wiceprzewodniczącym obecnego parlamentu - pisze w komentarzu agencja Associated Press.

Maduro często używa tego rodzaju inwektyw wobec Guevary, który był jednym z inicjatorów trwających od tygodni akcji protestacyjnych.

Działania opozycji

Sam Freddy Guevara oświadczył wcześniej w sobotę, że wenezuelska opozycja jest gotowa do zrewidowania taktyki w walce o odsunięcie od władzy prezydenta Maduro i do uwzględnienia nowych warunków, jakie powstaną po wyborach do zgromadzenia ustawodawczego.

- Począwszy od poniedziałku będziemy podejmować nowe działania, a nasza taktyka i strategia będą ściśle dostosowane do okoliczności, w jakich się znajdziemy - zaznaczył na konferencji prasowej Guevara.

Lider MUD wezwał uczestników antyprezydenckich protestów, aby również w niedzielę obsadzili barykady w Caracas. - To są trudne, naznaczone konfliktem czasy, których nadejścia nie chcieliśmy - podkreślił. Dodał, że to, co się dzieje, "przyśpieszy nieuchronny upadek obecnego rządu".

Bez obserwatorów

Przygotowaniom do niedzielnych wyborów do Konstytuanty towarzyszyły akcje protestu zorganizowane przez opozycję, która chciała wymusić na socjalistycznych władzach Wenezueli odstąpienie od idei zwołania Konstytuanty i zmiany ustawy zasadniczej.

Jednak, niezależnie od trwających od tygodni protestów, które kosztowały już życie 113 ludzi, mimo ostrzeżeń rządów wielu państw regionu, USA i Unii Europejskiej, wybory - jak zapewnia prezydent Maduro - odbędą się zgodnie z planem. Po raz pierwszy nie biorą w nich udziału zagraniczni obserwatorzy. Dowództwo wenezuelskich sił zbrojnych wyznaczyło do ochrony lokali wyborczych ponad 200 tysięcy żołnierzy. Prezydent Nicolas Maduro przypomniał w czwartek, nie precyzując, jakie działania ma na myśli, że za próby "sabotowania" i "bojkotowania" wyborów grożą kary od pięciu do dziesięciu lat więzienia. Agencje wskazują, że wśród 5500 kandydatów do 545-osobowego Zgromadzenia Ustawodawczego – Konstytuanty nie ma ani jednego przedstawiciela opozycji, ale wszyscy są zwolennikami Maduro i Zjednoczonej Partii Socjalistycznej Wenezueli (PSUV).

Niejasny system głosowania

Zadaniem przedstawicieli Narodowego Zgromadzenia Konstytucyjnego, którzy zostaną wybrani w niedzielnym glosowaniu, będzie zredagowanie nowej Konstytucji całkowicie zgodnej z wolą prezydenta Maduro. Według wenezuelskiego Instytutu Badania Opinii Publicznej Datanalisis, celowo skomplikowany i niejasny system głosowania opracowany przez doradców Maduro pozwoli około 62 procentom spośród 19,8 miliona wyborców głosować dwukrotnie: z list terytorialnych i tzw. społeczno-zawodowych. Prezydent i jego współpracownicy odbyli spotkania przedwyborcze w najważniejszych upaństwowionych przedsiębiorstwach, przedstawiając udział ich pracowników w głosowaniu jako kwestię patriotyzmu i dyscypliny, od której zależy dalszy los ich zakładów i ich samych.

Aby ułatwić wyborcom udział w głosowaniu do Konstytuanty, każdy uprawiony do tego Wenezuelczyk, jak postanowił rząd, może po raz pierwszy wejść prosto z ulicy do dowolnego lokalu wyborczego i po sprawdzeniu jego uprawnień do udziału w wyborach oddać swój głos.

Nadzieje Maduro

Maduro, ambitny, ale nieudolny polityk objął prezydenturę w 2013 roku po śmierci Hugo Chaveza, twórcy socjalnej "rewolucji boliwariańskiej" dokonanej w imieniu milionów "wykluczonych".

Jego kadencja kończy się w 2019 roku. Jak podkreślają jednak przywódcy opozycji, Maduro obawia się, że nie dotrwa do jej końca, ponieważ wskutek głębokiego kryzysu gospodarczego, w jaki popadł kraj w ciągu ostatnich dwóch lat, traci poparcie we własnych szeregach. Z niedzielnymi wyborami do Konstytuanty, Nicolas Maduro wiąże między innymi nadzieje na przedłużenie swego mandatu, który wygasa 10 stycznia 2019 roku.

Autor: mb, tas/sk / Źródło: PAP