W niewoli dżihadystów zaszła w ciążę. Tęskni za mężem bojownikiem

Na zdjęciu: Amina z córeczką i ojcem dzieckaNigerian Army

Amina to pierwsza z ponad 200 porwanych przez dżihadystów uczennic z Chibok, którą udało się odnaleźć. O sukcesie nigeryjskiej armii pisały w maju media na całym świecie. Amina od trzech miesięcy mieszka w stolicy kraju Abudży, gdzie stara się wrócić do normalnego życia. W niewoli została wydana za mąż, zaszła w ciążę i urodziła dziecko. Teraz - jak przyznaje w pierwszych udzielonych wywiadach - tęskni za mężem i ojcem swojej czteromiesięcznej córeczki.

Amina z córeczką tuż po odnalezieniu Nigerian Army

W kwietniu 2014 r. dżihadyści z Boko Haram porwali z liceum w Chibok ponad 200 uczennic. Mimo że od rozpoczęcia rebelii ekstremiści uprowadzili wiele kobiet i dziewcząt z północno-wschodnich części kraju, to właśnie dramat dziewczynek z Chibok zwrócił uwagę świata na sytuację w Nigerii. O zwiększenie wysiłków zmierzających do ich uwolnienia apelowały m.in. Michelle Obama czy Malala Yousafzai. Rodzice porwanych nastolatek regularnie oskarżali nigeryjskie władze o to, że nie dokładają wystarczających starań, by odnaleźć ich córki.

Znalezienie w maju tego roku pierwszej z uprowadzonych uczennic zostało ogłoszone wielkim sukcesem. 21-letniej Aminie Ali Nkeki, odnalezionej w lesie Sambisa, towarzyszył podający się za jej męża mężczyzna i malutkie dziecko. Dziewczyna została przewieziona do stolicy kraju, Abudży. Tam trafiła do państwowego ośrodka przystosowania społecznego. Jej towarzysz został zatrzymany i oskarżony o przynależność do bojowników. On sam miał przekonywać tuż po odnalezieniu, że został przez nich uprowadzony.

"Chcę po prostu wrócić do domu"

W pierwszych od czasu uwolnienia wywiadach udzielonych Reutersowi i CNN Amina podkreślała, że bardzo chciałaby wrócić do rodzinnego Chibok.

- Chcę po prostu wrócić do domu. Nie wiem, co będzie ze szkołą - wyjaśniła dziennikarzom. - Zadecyduje o tym, kiedy wrócę - dodała. Jak zauważa Reuters, dziewczyna przez całą rozmowę miała spuszczoną głowę. Wzrok podniosła jedynie wtedy, gdy przyniesiono jej do karmienia czteromiesięczną córeczkę.

Matka dziewczyny Binta przyznała, że niepokoi się o przyszłość córki. Jak tłumaczyła, przed porwaniem Amina chciała się uczyć, teraz jednak boi się wrócić do szkoły.

21-latka wyznała dziennikarzom, że bardzo tęskni za ojcem swojego dziecka. - Chcę, żeby wiedział, że wciąż o nim myślę - zaznaczyła. - To, że jesteśmy osobno, nie oznacza, że o nim nie myślę - dodała.

Amina wytłumaczyła dziennikarzom CNN, że wyszła za mąż około rok po porwaniu. Wkrótce potem zaszła w ciążę.

Dziewczyna stwierdziła, że w przeciwieństwie do tego, co twierdzi nigeryjska armia, nie została uwolniona przez żołnierzy. Wraz z mężem mieli bowiem uciec z obozu dżihadystów na własną rękę.

Amina nie chciała mówić o dniu porwania. Zgodnie z jej relacją uprowadzone dziewczyny przez około dwanaście miesięcy były przetrzymywane razem. Potem - jak wspominała - niektóre nastolatki zostały "wydane za mąż" za bojowników. Amina była jedną z nich.

Rozmowa dziennikarzy z dziewczyną odbyła się niedługo po opublikowaniu przez dżihadystów z Boko Haram nowego nagrania, które ma przedstawiać porwane dziewczęta z Chibok. Dziewczyna powiedziała, że nie oglądała filmu, podkreśliła jednak, że dużo myśli o koleżankach. - Powiedziałabym im, by były pełne nadziei i dużo się modliły. Tak jak Bóg uratował mnie, tak uratuje je również - stwierdziła.

Grabią, porywają, zabijają

W wyniku działalności dżihadystów z Boko Haram od 2009 r. zginęło 15 tys. osób, a około 2 mln musiało opuścić swoje domy. Bojownicy przysięgli wierność tzw. Państwu Islamskiemu.

Celem członków skrajnego ugrupowania jest m.in. utworzenie własnego państwa w Nigerii opartego na zasadach skrajnego islamu i destabilizacja sytuacji w kraju. Organizacja ma swój przyczółek w północno-wschodniej części kraju, gdzie struktury państwowe działały bardzo słabo lub nie działały wcale.

Autor: kg/ja / Źródło: Reuters, BBC, CNN

Źródło zdjęcia głównego: Nigerian Army

Raporty: