W Londynie znów zamieszki

Aktualizacja:

W pobliżu stacji metra Aldgate we wschodnim Londynie w dzielnicy Tower Hamlets, licznie zamieszkanej przez imigrantów z Azji i Afryki, doszło do starć skrajnej prawicy z policją. Szacuje się, że uczestników narodowej demonstracji było około tysiąc. W innym miejscu demonstrowało ok. 1,5 tys, lewicowców.

Aktywiści EDL (English Defence League) zablokowali również ruchliwą stację metra Kings Cross, urządzając przed wejściem huczną manifestację. Policję obrzucono butelkami i petardami. Media określają sytuację jako napiętą. Niektórzy aktywiści EDL przyszli na wiec zamaskowani i zakapturzeni. Inni mieli flagi i transparenty z hasłami przeciwko rzekomym planom wprowadzenia szariatu w Wielkiej Brytanii.

Napięta sytuacja

Policja zmobilizowała trzy tysiące funkcjonariuszy z obawy przed konfliktem działaczy EDL z grupą lewicowców z organizacji Zjednoczmy się Przeciwko Faszyzmowi (Unite Against Fascism - UAF). Około 1,5 tysiąca aktywistów UAF demonstrowało przy ulicy Whitechapel Road. Policja starała się rozdzielić obie grupy, by zapobiec bijatyce.

Aresztowano lidera EDL, Stephena Lennona, który po uprzednim aresztowaniu i skazaniu go za prowokowanie burd ulicznych otrzymał sądowy nakaz trzymania się z dala od podobnych demonstracji.

Nadzwyczajne ograniczenia

W związku z wydanym wcześniej przez minister spraw wewnętrznych Theresę May 30-dniowym zakazem marszów w Londynie, w celu ostudzenia atmosfery po niedawnych rozruchach ulicznych, skrajna prawica odstąpiła od planów pochodu i zapowiedziała wiec.

Zakaz organizowania pochodów, pierwsze tego rodzaju zarządzenie od 1981 roku, szefowa brytyjskiego MSW wprowadziła w dzielnicy Tower Hamlets, a także w sąsiednich: Newham, Waltham Forest, Islington, Hackney i City of London.

Ustawa o porządku publicznym daje ministrowi spraw wewnętrznych prawo zawieszenie prawa do ulicznych pochodów i marszów na okres do trzech miesięcy.

Źródło: PAP