W listach pożegnalnych miała oskarżyć radiowców i szpital


Pielęgniarka ze szpitala, w którym leżała księżna Kate, próbowała popełnić samobójstwo dwa razy. Dlatego miała pozostawić aż trzy listy pożegnalne - twierdzi brytyjska prasa powołując się na przecieki ze śledztwa. Kobieta miała w nich winą obarczać australijskich radiowców i stosunki panujące w szpitalu.

46-letnia Jacintha Saldanha zmarła powieszona na szalu siódmego grudnia. W niedzielę jej ciało przewieziono z Wielkiej Brytanii do Indii, gdzie pochowano ją w rodzinnej wiosce w Shirvie, 50 km na północ od Mangalore, w stanie Karnataka.

Szczegóły dotyczące tego, jak chce zostać pochowana, kobieta miała zawrzeć w jednym z trzech listów pożegnalnych, znalezionych przy jej ciele. Dwa pozostałe były skierowane do australijskich radiowców, których żart miał stać się impulsem do samobójstwa, oraz do szefostwa szpitala. Krytyka na pożegnanie Jak twierdzą brytyjskie media, powołując się na przecieki ze śledztwa i od rodziny, kobieta wprost oskarżyła Australijczyków z radia 2DayFM o doprowadzenie jej do samobójstwa. Dwójka prowadzących program satyryczny dziennikarzy zadzwoniła do szpitala Króla Edwarda VII w Londynie i podając się za królową Elżbietę oraz księcia Karola zdobyli poufne informacje na temat zdrowia księżnej Kate. Saldanha jako pierwsza odebrała telefon od Australijczyków i zwiedziona przełączyła ich dalej, gdzie uzyskali informacje. Media donoszą, że w jednym z listów kobieta dodała, iż około dwóch godzin później jedno z radiowców zadzwoniło ponownie, wyjaśniając, iż padła ofiarą prowokacji i nagranie ich rozmowy zostanie wyemitowane w radiu. Miało to bardzo zdenerwować i zszokować kobietę. Niezadowolona ze szpitala? Drugi list pożegnalny miał być skierowany do dyrekcji szpitala, w którym rzekomo kobieta oskarżała ją o brak wsparcia po wybuchu afery. Pielęgniarka miała wprost wskazać dwie osoby winne tego, że poczuła się pozostawiona sama z problemem, który ją przerósł. Brytyjskie gazety spekulują również, że Saldanha otrzymała reprymendę od dyrekcji szpitala w formie emaili. Miał to potwierdzić jeden z członków jej rodziny. Przedstawiciele szpitala jednak wielokrotnie zaprzeczali, aby do czegoś takiego doszło, a pielęgniarka miała otrzymać pomoc psychologiczną. Media donoszą również, iż w liście pielęgniarka wyrażała żal z powodu wcześniejszych problemów w pracy. Kobieta miała się ostro pokłócić z inną pielęgniarką i zdecydowanie twierdziła, że miała w sporze rację. Przełożeni mieli jednak jej nie poprzeć i zająć neutralną postawę, jedynie rozdzielając strony kłótni, przenosząc je na oddzielne dyżury. Gazeta "Mail on Sunday" twierdzi ponadto, że kobieta napisała aż trzy listy pożegnalne, bowiem próbowała popełnić samobójstwo przynajmniej dwukrotnie w ciągu 72 godzin między momentem, gdy padła ofiarą żartu, a tym gdy znaleziono ją martwą. Podczas oględzin zwłok na nadgarstkach kobiety miały zostać znalezione ślady próby podcięcia żył.

Autor: mtom,mk/tr / Źródło: PAP, Daily Mail, Guardian, Mail on Sunday

Raporty: