W Darfurze "nie ma wojny"

 
Darfur stał się symbolem bezsilności świataTVN24

- Dziś nie uznałbym, że w Darfurze trwa wojna - oznajmił naczelny dowódca stacjonujących tam sił pokojowych Martin Luther Agwai. Według niego pozostała tam już tylko jedna grupa rebeliantów, zdolna do prowadzenia ograniczonych kampanii wojskowych.

- Pod względem wojskowym nie dzieje się tam wiele. Więcej jest teraz zagadnień związanych z bezpieczeństwem. Bandytyzm, miejscowe sprawy związane z konfliktami dotyczącymi wody i ziemi. Jednak prawdziwa wojna jako taka moim zdaniem już się skończyła - wyjaśnił kończący właśnie swoją zmianę dowódca połączonych sił ONZ i Unii Afrykańskiej UNAMID.

- Z powodu rozproszenia grup rebeliantów nie wydaje mi się, aby mogło dojść do większych walk - podkreślił dowódca UNAMID. Pod koniec lipca w Darfurze rozlokowano około 60 proc. sił tej misji, które docelowo mają liczyć 26 tys. żołnierzy. ONZ ma nadzieję że do końca roku będzie ich 90 proc.

Co najmniej 300 tys. ludzi zginęło

W trwającym sześć lat konflikcie w Darfurze prorządowe bojówki i wojsko walczą z w większości niearabskimi rebeliantami, którzy domagają się szerszej reprezentacji politycznej i oskarżając Chartum o hamowanie rozwoju regionu.

Od początku konfliktu, w którym arabskie milicje dżandżawidów dokonywały krwawych czystek etnicznych na terenach zamieszkanych przez czarnych Afrykanów, zginęło około 300 tysięcy ludzi. 2,5 miliona zostało zmuszonych do opuszczenia domów.

Powszechnie uważa się, że to obecnie jeden z największych kryzysów humanitarnych na świecie.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24