Chciał czystej etnicznie "Wielkiej Serbii". Trybunał uwolnił go od wszystkich zarzutów


Trybunał ONZ w Hadze uniewinnił byłego wicepremiera Serbii i lidera skrajnych nacjonalistów Vojislava Szeszelja od wszystkich zarzutów, w tym zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości z czasów wojny na Bałkanach w latach 90.

Sędzia Trybunału ONZ ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii uznał, że prokuratura nie przedstawiła przekonujących dowodów w żadnych z dziewięciu punktów oskarżenia.

On triumfuje, ofiary cierpią

- Tym razem, po tak licznych procesach niewinnych Serbów, sędziowie (...) wydali jedyny możliwy werdykt - powiedział polityk na konferencji prasowej w Belgradzie, zwołanej krótko po ogłoszeniu wyroku.

Szeszelj dodał, że wcześniej złożył pozew przeciw sądzącemu go trybunałowi ONZ ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii, domagając się 12 mln euro zadośćuczynienia za "całe cierpienie, którego doświadczył". Nie wykluczył, że teraz być może zwróci się o dodatkowe 2 mln euro.

Ofiary zbrodni Szeszelja są rozczarowane wyrokiem uniewinniającym dla niego - przekazała prokuratura haskiego trybunału.

Zapowiadał, że wygra i wygrał

Szeszelj przebywał w Hadze od 2003 r., gdy zdecydował się dobrowolnie na transfer do Hagi i zapowiedział, że jako "najdoskonalszy serbski umysł prawniczy [jest prawnikiem - red.] pokona śledczych Trybunału", udowadniając, że jest niewinny wszystkich stawianych mu zarzutów.

Prokuratorzy w trakcie trwającego aż 13 lat postępowania nie udowodnili mu niczego - stwierdził w czwartek sędzia Trybunału wydający wyrok w sprawie.

Szeszelj był oskarżany o nakręcanie spirali nienawiści na początku lat 90. w Jugosławii, a w okresie wojny o walkę w Chorwacji i Bośni ze stworzonymi na własną rękę oddziałami tzw. czetników - nawiązujących swoją nazwą do nacjonalistycznych oddziałów serbskich walczących w czasie II wojny światowej m.in. z muzułmanami, a także z komunistami.

Szeszelj, który dostał zgodę Trybunału w Hadze na wyjazd do Belgradu na leczenie po wykryciu u niego nowotworu w 2014 r., sam nie wysłuchiwał zapewne werdyktu, bo nie pojawił się w Hadze, a w ostatnich tygodniach zapowiadał, że nie zasiądzie nawet przed telewizorem w Belgradzie.

Jego niechęć do powrotu do Hagi oznaczała, że obawia się jednak skazania i się z nim liczy. Szeszelj zapowiadał też od momentu wylądowania na lotnisku w Belgradzie, że "dobrowolnie" nie wróci do sali rozpraw i serbskie władze będą musiały go aresztować i wydać po wyroku skazującym.

Szeszelj jest honorowym prezesem Serbskiej Partii Radykalnej - ugrupowania, które stworzył ponad 25 lat temu. Pozostał wierny swoim "ideałom". Na wiecach partyjnych wykorzystuje retorykę ultranacjonalistów i twierdzi, że Wielka Serbia może kiedyś powrócić.

W latach 90. Szeszelj uznawał, że takie państwo - czyste etnicznie, po wysiedleniu lub zabiciu wszystkich muzułmanów i Chorwatów - powinno powstać na terenach nie tylko dzisiejszej Serbii, ale również Kosowa, Czarnogóry, Bośni i Hercegowiny i prawie całej Chorwacji.

Vojislav Szeszelj kandyduje do parlamentu w Belgradzie w wyborach rozpisanych na 24 kwietnia tego roku.

Autor: adso\mtom / Źródło: tvn24.pl, PAP