Katastrofa i zabici. Pociąg jechał dwa razy za szybko


Pociąg relacji Waszyngton-Nowy Jork, który w nocy z wtorku na środę wykoleił się w Filadelfii, jechał w momencie katastrofy z prędkością ponad 160 km/h - dwa razy większą niż dopuszczalna na tym odcinku - podała NTSB, amerykańska komisja badająca przyczyny wypadków w transporcie. W wypadku zginęło 7 osób.

Federalni inspektorzy są w trakcie badania danych z tzw. czarnej skrzynki składu. Nadmierna prędkość pociągu jest jedną z możliwych przyczyn katastrofy, które śledczy biorą pod uwagę.

- Jesteśmy na etapie spekulacji co do przyczyn katastrofy - powiedział członek NTSB Robert Sumwalt. Podkreślił, że poza kwestią prędkości pociągu śledczy skupią się na zbadaniu kondycji torów i sprzętu, zachowaniu załogi oraz szkoleniach, jakie odbyła.

Amtrak podał, że w wagonach było 238 pasażerów i 5 członków załogi. Zgodnie z najnowszym bilansem ponad dwieście osób przebywa w filadelfijskich szpitalach w związku z wypadkiem. Ranny został także konduktor składu. Burmistrz Filadelfii Michael Nutter potwierdził śmierć siedmiu osób.

Amtrak "jak druga rodzina"

Katastrofa w Filadelfii jest kolejnym w ciągu ostatniego roku wypadkiem kolejowym w USA. Koleje pasażerskie w Stanach Zjednoczonych są dofinansowywane z budżetu państwa i stan infrastruktury kolejowej stał się w związku z tym przedmiotem ożywionej debaty w ostatnim czasie.

Biały Dom skrytykował w środę republikanów, którzy chcą ograniczyć finansowanie Amtraku.

- Dla mnie Amtrak jest jak druga rodzina, podobnie jak dla wielu pasażerów - oświadczył wiceprezydent USA Joe Biden.

Autor: fil//gak / Źródło: Reuters